A ja zniknęłam, bo mnie mój dementywny 86 letni dziadek z równowagi wyprowadził. Tj jego stan. Nie odebrałam od niego 6 telefonów i tak się roztrzęsłam, że z tych nerwów wiadro wody od mopa na korytarz wylałam. Na szczęście tam na razie tylko betonowa posadzka. Pojechałam przed 22gą do mamy na rozmowę o dziadku. Mam nadzieję, że coś podziała z nim.
A co do dziecka po cc. Mój mąż dostał go już kiedy mnie szyli, wzruszony nagrywał, zdjęcia robił, a kiedy mnie przywieźli okazało się że Młody wychłodzony, pomrukuje itd i ledwo go 15 minut miałam i go zabrali na całą noc do cieplarki [emoji30] Miał też inne problemy później, a ja traumę chyba na całe życie.
Bardzo żałowałam, że nie powiedziałam mężowi, żeby go kangurował. Pewnie by i tak nie pomogło, ale...
Muszę to ze starym obgadać, bo bezwzględnie, jak nie będzie innych komplikacji chcę, żeby to zrobił tym razem. Chodzi mi po głowie, że o ile nie będą sami na sali, mąż może się krepować, ale mam to gdzieś. Po tamtym razie: musi.
Zabieg Credego. Moje dzieci: jedno po sn, drugie po cc i oboje mieli, a potem przewlekłe problemy z kanalikami. Wrr.