Ja tam parcia nie mam, ale zauważyłam, że jak tu się zacznie ten temat to ciężko go zmienić
Najlepsze było pytanie StarAni o abstynencję, które dziwnie zaprowadziło wszystkich do rozmowy na temat seksu.
A Reksio to piesek, pieski zawsze w modzie
My z S. raz na jakiś czas mamy wybuch i wtedy jedno drugiemu musi wyrzygać listę aktualnych zażaleń. Nie są to aż tak straszne sprawy, bo ogólnie nieźle się dogadujemy, ale zawsze jest coś czym się wzajemnie wkurzamy. No i chyba zdrowo jest tak sobie wybuchnąć, to tak przyjemnie oczyszcza. Jedni idą wrzeszczeć do lasu, a my syczymy na siebie. Kiedyś po czymś takim często płakałam, kiedy emocje opadły, ale teraz już nad sobą panuję. Nie jest to do końca normalne, jak kiedyś kolega jechał z nami samochodem i pożarliśmy się to myślał, że jest świadkiem naszego wielkiego epickiego rozstania, a tu nic z tego - zaraz przeszliśmy do normalnej rozmowy. Żeby było jasne, mięsem w siebie nie rzucamy, ale za to pięknie plujemy jadem. Ale wolę to niż tak jak ten kolega pełno tajemnic w związku, niedomówień, totalny brak wspolnych zainteresowań - ale za to oficjalnie para jak z obrazka, zawsze milutcy dla siebie misiu pysiu. A że misiu co jakiś czas przychodził do nas nocować, bo znów się pożarli to inna sprawa. Zwariowałabym gdyby S. potrafił tak się ze mną pokłócić i sobie pójść gdzieś na noc. Za bardzo mi zależy żeby pozwalac sobie na taką rozłąkę i niepewność. Cierpieć przez niego nie zamierzam, jestem w związku po to, żeby łatwiej było mi iść przez życie, a nie dlatego, że tak wypada. Szczerość to podstawa. U nas totalna i ekspresyjna