reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2018

reklama
Ja tam parcia nie mam, ale zauważyłam, że jak tu się zacznie ten temat to ciężko go zmienić :D Najlepsze było pytanie StarAni o abstynencję, które dziwnie zaprowadziło wszystkich do rozmowy na temat seksu.


A Reksio to piesek, pieski zawsze w modzie :)


My z S. raz na jakiś czas mamy wybuch i wtedy jedno drugiemu musi wyrzygać listę aktualnych zażaleń. Nie są to aż tak straszne sprawy, bo ogólnie nieźle się dogadujemy, ale zawsze jest coś czym się wzajemnie wkurzamy. No i chyba zdrowo jest tak sobie wybuchnąć, to tak przyjemnie oczyszcza. Jedni idą wrzeszczeć do lasu, a my syczymy na siebie. Kiedyś po czymś takim często płakałam, kiedy emocje opadły, ale teraz już nad sobą panuję. Nie jest to do końca normalne, jak kiedyś kolega jechał z nami samochodem i pożarliśmy się to myślał, że jest świadkiem naszego wielkiego epickiego rozstania, a tu nic z tego - zaraz przeszliśmy do normalnej rozmowy. Żeby było jasne, mięsem w siebie nie rzucamy, ale za to pięknie plujemy jadem. Ale wolę to niż tak jak ten kolega pełno tajemnic w związku, niedomówień, totalny brak wspolnych zainteresowań - ale za to oficjalnie para jak z obrazka, zawsze milutcy dla siebie misiu pysiu. A że misiu co jakiś czas przychodził do nas nocować, bo znów się pożarli to inna sprawa. Zwariowałabym gdyby S. potrafił tak się ze mną pokłócić i sobie pójść gdzieś na noc. Za bardzo mi zależy żeby pozwalac sobie na taką rozłąkę i niepewność. Cierpieć przez niego nie zamierzam, jestem w związku po to, żeby łatwiej było mi iść przez życie, a nie dlatego, że tak wypada. Szczerość to podstawa. U nas totalna i ekspresyjna :)
U nas też "włoskie małżeństwo". W sumie przeze mnie, bo ja wrzaskun jestem straszny, nic we mnie nie posiedzi w relacji z bliskimi, tylko od razu głośno daje znać [emoji14] ale dobrze, bo się wypultam i mi lepiej, nie dusze nic w sobie. A że ja krzykacz, to jego też prowokuje do odpowiedzi, więc oboje spuszczamy z siebie wszystko w moment i nam przechodzi [emoji14] żadnych cichych dni przynajmniej :D
 
No jasne, mamy ;) generalnie na spokojnie przezyjemy do konca miesiaca, najwyzej nie kupie na razie tych ostatnich rzeczy, bo zostala mi np wanienka, jakis smoczek do butelki, przescieradlo do wozka itp, takie rzeczy ze spokojnie moge kupic juz jak sie mlody urodzi, ale wiadomo ze komfort psychiczny wolalabym miec, ze wszystko gotowe ;)
No i mimo tego, ze nie ma czegos takiego u nas jak „moje pieniadze” czy „twoje” to i tak nie lubie musiec mowic „przelej mi stowe, bo juz na mojej karcie nie ma pieniedzy” :p
To ja mam tak samo, pomimo tego że nie ma Twoje, moje to lubię mieć pieniądze na koncie i kupić sobie coś wtedy kiedy mi się zachce :)
 
U mojego chyba brak chęci mogę policzyć na palcach jednej ręki :D mówi, że nic nie poradzi na to, że tak bardzo go pociągam;D i wystarczy moje delikatne smyrnięcie i już gotowy hah

No to u mnie przed ciaza tez tak bylo, czasem nawet dotknac nie trzeba bylo, tylko odpowiednio stanac i spojrzec i juz KONAR PŁONĄŁ [emoji23]
 
Ja też mówię, co mi ślina na język przyniesie i wolę wybuch niż ciche dni, a mój S.nie pozostaje mi dłużny, ale on na mnie nie krzyczy. Szczególnie w ciąży nauczył się mi trochę odpuszczać :D ciekawe, czy coś z tego zostanie po :> będę mu wmawiać cały czas, że to hormony po ciąży :p
Ja też nie wyobrażam sobie, żeby po kłótni miał gdzieś wyjść, jeszcze na noc ?! Nawet łóżko mamy jedne na 3 pokojach, mieliśmy mieć narożnik w salonie, ale S.mówi, że nie będzie, żebym go nie mogła wygonić z sypialni nawet :D
 
Ja wyglądam jak bańka. Wszystko mnie swędzi. Chyba skocze jutro do laboratorium zrobić badania...Zobacz załącznik 888704Zobacz załącznik 888705Zobacz załącznik 888706
Mi się wydaje Aniu, że poród u Ciebie to rzut beretem :-) ja miałam tak samo, całe ciało w ciągu tygodnia przed porodem zrobiło się strasznie opuchnięte. Byłam w czwartek u lekarza który powiedział że wszystko pozamykane i nic nie przepowiada porodu a za tydzień w piątek mała pojawiła się na świecie w 37+5. Patrząc na Ciebie, na te opuchnięte stopy to widzę siebie przed rozwiazaniem i trzymam kciuki żebyś w końcu tulila synka! Takie jest moje babskie przeczucie że to już tuż tuż:-)
 
reklama
Mielone na obiad naszykowane, został mi kuchnio-salon do ogarnięcia, muszę wydrukować wyniki badań, co wiąże się z zainstalowaniem drukarki do nowego internetu, a później może wezmę się za to prasowanie choć troszkę :) choć werwa już mi przeszła :D
 
Do góry