KINDERBUENOO88
Fanka BB :)
Ja to do świadczeń mam mieszane podejście. I nie chce tu nikogo negować, rozliczać czy zaglądać do portfela. I bardzo Was lubię nie patrząc na Was przez pryzmat cyferek.
Ale... patrzę trochę na to przez okulary moje i większości moich znajomych. My Np z K studiowaliśmy, on musiał jeszcze dodatkowo pracować by się utrzymać, potem oboje pracowaliśmy. Często po 12 h by czegoś się dorobić i moc się utrzymać. Nikt nam nie załatwił pracy, nie dał mieszkania czy samochodu. Mam 30 lat a spodziewam się pierwszego dziecka bo wcześniej nie było mnie na to stać, nie wiem jak z drugim czy damy radę czy nie, bo oboje musimy pracować by zachować życie na takim poziomie jak teraz( a i tak nie jest to kawior, szampan i torebki chanel). Żadne świadczenia mi się nie należą, nawet nie dostaniemy becikowego. Na przedszkole czy żłobek państwowy nie mamy co liczyć, a prywatny to koszt min 1500 i to i tak za Max 8-9 h a oboje pracujemy zwykle dłużej. Nasi rodzice jeszcze pracują i jak im da zdrowie ( mam nadzieje ) to do wieku emerytalnego oboje maja jeszcze ponad 10 lat na pewno.
Nie zazdroszczę innym tych kilku stów co miesiąc. Ale w głębi jest poczucie jakiejś niesprawiedliwości, gdy rodziny decydują się na kolejne i kolejne dziecko bo dostaną i obiady, i świadczenia i mieszkania. A ja martwię się jak to będzie z jednym i czy damy radę z dwójką.
I nie rzucam tu w nikogo kamieniami tylko pokazuje jak to może wyglądać z drugiej strony.
Ale... patrzę trochę na to przez okulary moje i większości moich znajomych. My Np z K studiowaliśmy, on musiał jeszcze dodatkowo pracować by się utrzymać, potem oboje pracowaliśmy. Często po 12 h by czegoś się dorobić i moc się utrzymać. Nikt nam nie załatwił pracy, nie dał mieszkania czy samochodu. Mam 30 lat a spodziewam się pierwszego dziecka bo wcześniej nie było mnie na to stać, nie wiem jak z drugim czy damy radę czy nie, bo oboje musimy pracować by zachować życie na takim poziomie jak teraz( a i tak nie jest to kawior, szampan i torebki chanel). Żadne świadczenia mi się nie należą, nawet nie dostaniemy becikowego. Na przedszkole czy żłobek państwowy nie mamy co liczyć, a prywatny to koszt min 1500 i to i tak za Max 8-9 h a oboje pracujemy zwykle dłużej. Nasi rodzice jeszcze pracują i jak im da zdrowie ( mam nadzieje ) to do wieku emerytalnego oboje maja jeszcze ponad 10 lat na pewno.
Nie zazdroszczę innym tych kilku stów co miesiąc. Ale w głębi jest poczucie jakiejś niesprawiedliwości, gdy rodziny decydują się na kolejne i kolejne dziecko bo dostaną i obiady, i świadczenia i mieszkania. A ja martwię się jak to będzie z jednym i czy damy radę z dwójką.
I nie rzucam tu w nikogo kamieniami tylko pokazuje jak to może wyglądać z drugiej strony.