Hej wszystkim.
Nie mogę spać... Zazdroszczę wam planów i optymizmu. Dla mnie ciąża to ciągły stres, placz i strach. Nie biorę już tego acardu i strasznie boję się że coś się stanie... Nie zniose więcej żadnych strat, porażek i upokorzenia. Te lata starań, wizyty w klinice, badania, zabiły dawną mnie. Nic mnie nie cieszy, wszystkiego się boję. Jeszcze słyszę tylko żeby nic nie kupować bo zapeszę. Tak więc dla mojego dziecka kupiłam tylko skarpetki i łapki niadrapki a matka się na mnie nadarla że po co, się nie kupuje bo zapeszę.
Miałam młodszego brata ale on zmarł po porodzie bo był chory, matka nie opowiada szczegółów ale jakoś nie przeżywa, ona dla siebie bardzo wyrozumiala jest.
Jeśli moje dziecko by umarło to wolałabym umrzeć razem z nim.
Jest mi strasznie źle, przepraszam że marudzę ale nie umiem sobie z tym poradzić. Cały czas myślę że Bóg stworzył mnie tylko po to żeby ze mnie zadrwic.
I że nikt nie czeka na to dziecko, że jest ono tematem tabu, nikt w nas nie wierzy i dobrego słowa nie usłyszałam... To strasznie boli jak we własnych rodzicach nie ma się wsparcia bo dla nich ważniejsze ciuchy, imprezy a ojciec za flaszkę wódki by mnie sprzedał.
Niestety, ja moich marzeń za 50 zł spełnić nie mogę