Rozumiem, ale i tak nie malowałabym tego co już masz na ścianie
To się raczej za dobrze nie skończy. Nawet przy malowaniu zmachasz się tylko niepotrzebnie, no i po co w ciąży tak niepotrzebnie się wysilać.
Nie znam się, ale z tego co kobitka wczoraj mówiła wynika, że jest to tylko odzyskanie krwi strzykawką z odpadu jakim jest ten odcięty w swoim czasie sznur pępowiny. I nieważne nawet, czy to położna odetnie czy ojciec.
S. o ile tylko zdąży to będzie przy porodzie. Też stanie sobie na wysokości mojej głowy (bo za łóżkiem stanąć się nie da, tak są ustawione) i pewnie naogląda się o wiele więcej niż by chciał
Oby nam tam nie zemdlał. Co innego posłuchać opisu, a co innego zobaczyć na własne oczy z cała masą atrakcji w postaci odgłosów i zapachów. Aż mi go żal, zwłaszcza, że jak już zamkną się drzwi to nie będzie mógł uciec, haha
Chciałabym żeby towarzyszył mi przy narodzinach Blanki. Za to na zajęciach szkoły rodzenia w ogóle nie jest mi potrzebny. W ogóle mam wrażenie, że przez to, że grupy są mieszane tematy fizjologiczne mimo wszystko są trochę ocenzurowane.