Mój też mnie tak wkurza, na początku był wyrozumiały, jak usłyszał od lekarza, że ciąża zagrożona. Chuchał i dmuchał, ale od kiedy wszystko jest w porządku jego ulubiony tekst to CIĄŻĄ TO NIE CHOROBA. Coś mnie boli to wywraca oczami i myśli, że wymyślam żeby się nade mną litował.
Wszystkim gada, że siedzę w domu i nic nie robię, a on zapierdziela tak strasznie w pracy(ma pracę biurową, ok czasem stresująca ale nie jest to praca gdzie naprawdę tyra jak wół).
Dodatkowo on myje rano gary, a kiedy jest w pracy dom sprząta się sam, pranie się robi samo, obiad gotuje się sam, bo on tego nie widzi. Także jak wraca do domu, zje łaskawie obiad i jest np w zlewie garnek do umycia i talerze po obiedzie to jest draka, bo co ja cały dzień robiłam, że on znowu musi zmywać. No szlag mnie trafia.
Co do ślubu to braliśmy kościelny i tak teraz patrząc trzeba było brać tylko cywilny, bo łatwiej by było to wszystko pierdzielnąć, kiedy skończą się moje nerwy.