Hej dziewczyny. Ja już w Szczecinie. W Koszalinie po nocy i odłączeniu od kardiomonitora oraz zdjęciu Holtera, myślałam, że się wykapie. Niestety mi nie pozwolono. O ok. 14 byłam już na sali, niestety z dwoma starszymi kobietami. Niestety też nie dali mi obiadu, a kolacja już o 16.30 O.O. Myślałam, że tu się wykapie. Niestety od razu założyli mi kardiomonitor na dzień i Holtera. Ryczę, bo mnie już swędzi, szczypie, a nawet boli skóra od tego. Nawet nie wiecie, że ciało mam już całe w ranach. Kiedy w końcu będzie spokój?
Jeszcze mi coś tętno podskoczyło i mam ciągle powyżej 90 do 110 a leżę. Przynajmniej tutaj zrobili dokładny wywiad o tym co mam i kiedy było było. Nawet pytali czy mam jakieś inne choroby i o pierwszy poród.
Zazdroszczę Wam tego wszystkiego co doświadczacie - usg na płycie, truskawki, arbuzy, czereśnie, zakupy ubranek, kołderek itd. Cieszyłam się tym, że u Was jest dobrze, ale dzisiaj mnie to doluje. Jestem tu sama i boli mnie klatka piersiowa, ręka od wenflona i marzę o tym, aby to już był koniec. Przepraszam, to już mnie przerasta...
PS. Przynajmniej Basia tam w brzuchu radośnie kopie.