Witam Wszystkich po bardzo długiej przerwie
Widze ze u Was zaczyna sie i trwa okres gniazdowania, ja niestety (albo na szczęście) mam już to wszystko za soba, a przez prawie dwa tygodnie byłam w szpitalu na patologii, na obserwacji z powodu tych wód i duużego brzucha... ale jeszcze 2 w 1 zostałam w piątek wypisana... z założeniem szybkiego powrotu na odzdział, bo kazali mi leki wszystkie odstawić szczególnie fenoterol i nospe i czekac na skurcze...
...wiecie co jest tyle kobie z takiemi wielkimi problemami ze jak sie nasłuchałam to nie raz z niejedna Pania płakałam, bardzo współczuje niektórym, ale niektórym, nieee...
opisze Wam coś:
była taka jedna baba co ją chyba z ulicy wzięli, alkoholiczka i narkomanka, i w 8 mies ciąży, NIE WIEM JAK TAKIE KOBIETY MOGĄ BYĆ OBDAROWYWANE TAKIM SZCZĘŚCIEM JAK DZIECI ??? sama osobiście gdybym mogła to bym jej to dzicko zabrała!!!!!!!!!!!!! Kobieta już zniszczyła życie temu dziecku, Dzieciątko ma chore nerki i jakieś wady w mózgu, a ta BABA wredna opisuje co robiła jak sie dowiedziała że jest w ciazy jak chciała nie mieć tego biednego Dzieciatka...i jak to mówi ze to dziecko to kara ze chciała zarobić cyt."dup... na działkę", miałam przyjemność leżeć w sali obok i wszystkie te jej historie niestety usłyszeć...koszmar jakiś, a jak przyszła kobieta z opieki społecznej (lekarze zgłosili) to ten Babsztyl mając w sumie ostatnią szansę na to zby zapewnić temu Biednemu, choremu Dzieciatku jakieś w miare godne zycie powiedziała ze ona nie odda... >
>
zabiła bym taką...wiecie jak teraz o tym pisze to jestem przerażona i nadal mi łzy lecą, bo nie wiem jak można być taką nieczułą, taką okrutna i to ma być Kobieta ??? Matka ??? moim zdaniem lekarze powinni jej jajniki podwiazac, zeby juz nigdy zadnego Małego Bezbronnego Dzieciątka nie skrzywdziła... Musiałam Wam o tym napisać...nie wiem czemu moze żebyśmy Wszyskie pomodliły sie za to Dzieciatko, zeby Mu sie powiodło mimo tak Trudnego startu, i takiej Matki...
...aha no i oczywiscie napisze Wam dlaczego nie odezwałam sie ani w sobotę ani wczoraj...no wiec w sobotę postanowiliśmy z męzem troche pobyć sami i pojechaliśmy sobie na naszą działkę żeby odpocząc...a wczoraj zaczęły mi sie skurcze...nie bardzo bolesne ale regularne i od 10 rano, przejęta ze to już, siedziałam z zegarkiem, mierzyłam częstotliwosć, i gadałam z doktorkiem przez telef... zrobiłam wszystko co sie w takich sytuacjach robi zeby sprawdzić czy to fałszywy alarm, wzięłam kąpiel, położyłam sie troche zeby pospać...ale nie przeszły, i jak juz doszło do tego ze były co 7 min, doktorek powiedział zeby przyjechać na KTG, no i znowu pojechaliśmy do szpitala...no i zaczyna sie powoli...chcieli mnie znowu na oddział ale okazało sie ze moge jeszcze pobyć z Ludźmi bo to moze potrwac nawet 2 lub 3 dni bo jest bardzo małe rozwarcie i słabiutkie t4e skurcze, niektóre nawet sie na KTG nie zapisały...wiec teraz mam czekac w domku spokojnie na rozwój wypadków i mierzyc czas...ale być w gotowości
z jednej strony chciałabym zeby to było juz...a z drugirj to wiem ze każdy dzień to kolejne gramy Mojej Juleczki i większa szansa na to że Moja Córcia będzie zdrowiutka...
Chociaż mój lekarz mówi że powinnam cieszyć sie i Bogu dziękować, że tak długo nosiłem Dziecko pod sercem, bo gdyby nie tabletki to różnie mogło by być...
Więc Dziękuje Bogu za moje szczęście i czekam cierpliwie (to sie tylko tak mówi cierpliwie
) na rozwiazanie...
Pozdrawiam serdecznie Wszystkie Mamusie
życzę milutkiego i ładnego Dzionka
przepraszam ze sie tak rozpisałam
teraz ide nadrobić zaległości w czytaniu Waszych postów