hej:-)
Wczorajszy wieczór był do du.y:-(. Wybraliśmy się na zakupy - po tych nieszczęsnych pierogach, które Kama też jadła - zjadła "aż" jednego, ale to inna sprawa
. Więc, jedziemy, odjechaliśmy 300m od domu - Kama puściła pawia
. Nic, zero płaczu, poszedł pieróg
. No dobrze, wróciliśmy. Przebrałam ją, dziecko roześmiane, zero złego samopoczucia, więc jedziemy. Przejechaliśmy 15km, jesteśmy prawie na miejscu, poszedł drugi paw
. Znowu pierogi. Fakt, że przez drogę Kama od czasu do czasu przykładała rączke do buzi tak, jakby robilo sie jej niedobrze, ale też śmiała się i żartowała. Przesiadłam się do tyłu, wzięłam na ręce to swoje dziecko i jedziemy do domu. Kama przytuliła się do mnie, od czasu do czasu czułam, że zbiera jej sie na wymioty. Przyjechaliśmy do domu, dziecko zadowolone, roześmiane, chciała pic, dostała, wypiła... poszedł paw - sama woda
. Dziecko dalej całe w skowronkach, widac, że nic jej nie dolega. Zaczęła dopominac się o czekoladę
. Zjadła kawałek i ..nic. Zjadła kromeczkę bułki i nic, piła i też nic. Normalnie poszła spać, teraz jeszcze śpi
Co to było
Nie rozumiem tych jej wymiotów
. Moja chora wyobraźnia zaczyna pracować i podsuwa mi jakies horrory
. Skąd się wzięły te wymioty, skoro Kamuli wyraźnie nic nie było
Karioka, trzymam kciuki za Sarę
. Nie bój się, będzie dobrze
Choć narkoza do przyjemnych nie należy. Sara to dzielna dziewczyna i da radę. Szybko wrócicie do domu
.
Wiesz z tym budzeniem dzieci to jest różnie. Zależy od dziecka
. Nie daj Boże obudzić moją Kamulę
- dziecko nie do życia. Marudna, zła... Znam kilkoro rodziców, którzy budzą dzieci , no i te dzieci są generalnie strasznymi złośnikami i małymi nerwuskami. To wszystko zależy od dziecka. Ja myślę, że najważniejsze jest wprowadzenie stałych godzin chodzenia spać - szczególnie wieczorem. U nas to się sprawdziło
Z Roberta jest mały akrobata
. Kamula nie zabiera sie za wychodzenie z łóżeczka samodzielnie - na szczęście
Joasiu, jestes lepszym "usypiaczem" od tatusia
.
Z tymi wodnymi książeczkami to jest tak, że obawiam się, iz Kamula nie bawiłaby się w malowanie pędzelkiem. Ona by chciała wszystko włożyć pod wodę, zachlapać, zmoczyć
. Po co cierpliwie malować i obserwować krok po kroku jak pojawia się obrazek
. Lepiej wylać na niego wodę. Będzie szybciej
. Taka jest Kama. Cierpliwość i czekanie na efekt nie jest jej najmocniejszą stroną - po mamusi;-)
Martusiu, fajne są takie zabawy w dom
. Też je uwielbiałam
I wiesz
Dach był bardzo ważny
Nie dziwię się, że Sandra nie chciała iść spać.
Twoje życie towarzyskie kwitnie na obczyźnie
Koreczku, gratuluję wypłaty
Daruni też coś wpadło z tej okazji;-):-). Fajne są takie wizyty, szczególnie u mam, które mają dzieci w wieku naszych
. Ja też kiedyś miałam kontakt z jedną, z którą byłam na sali po porodzie, ale po przeprowadzce kontakty stały się bardzo utrudnione:-(
Kinek, u mnie takie migreny po kawie nie są niczym dziwnym. Czasem nawet źle widzę:-(. Staram się nie pić kawy będąc sama z dzieckiem