Kinuś, jasne, że odebrałm Twojego posta nieco negatywnie... taka już pokręcona jestem.
Ech, kochana, kłócę się z Piotrkeim ,z majką czasem i nie widze nic złego w tym, że i z Wami od czasu do czasu się poprztykam ;-) :-)
Taka natura ludzka, ze mamy inne zdania. Szanuję Twoje.
Szybciutko w kwestii smażonego, i w ogóle jedzenia, znów okaże się że jestem tą co zadziera nosa, ale z myślą o Waszych bąblach, może się na coś moje wnioski przydadzą...
Otóż przy Majce postepowałam dokładnie tak jak część z Was. Dieta taka jak w poradnikach, najlepiej ze słoiczka, o tam sa przecież ekologiczne warzywa itd. Majka wyrosłą na dziecko trudne do jedzenia i karmienia. Jadłą przez 4 lata tylko zdrową żywność, nie jadłą słodyczy itd itp. A teraz chodzi do przedszkola i codziennie domaga się czegoś słodkiego, chipsów, wszystkiego z czym styka się w " świecie zewnętrznym". Nie jest okazem zdrowia z tego tytułu, że jadłą to co nakazywały poradniki, miałą anemię, niedobory witamin. W dodatku, nie umie jeść przy stole, bo dla świętego spokoju włączałam jej bajki i tak ją karmiłam...
Pisałam już o tym ,efekt jest taki, że Maja uczysię jeść od...Krzysia.
Krzyś je to, na co ma ochotę, plus mój rozsądek. Wszystkie poradniki wyrzuciłam do kosza. Słoiczki również stanowią część diety Małego ,ale nie bronię się przed kotletami, jeżeli już ktoś nas nimi poczęstuje.
Kinuś, jesteś rozsądną i mądrą mamą, napewno dobrze wiesz jak sprawić by Hania wyrosła na równie mądrą i zdrową osobę, czego Ci gorąco zyczę.
W kwestii wózków masz dużo racji, ale co z mamami które już mają dzieci, wózki i nie planują zakupu nowego...
Ty z Martusią stwierdziyście, że macie szczęście ze Wasze należą do tych bezpiecznych. Ja nie mam takiego szczęścia ( i jak przypuszczam większość mam nie ma i bije się z myślami w czym wożą swoje dzieci) bo mój wózek nie znalażł się na liście in plus/minus. Weszłam na załączony przez artykuł w BB link i aby dowiedzieć się szczegółów na temat wad wózków i materiałów, z jakich się je produkuje musiałabym ...wykupić dostęp. W ten sposób, kupując sobie wiedzę, nie mam poczucia bycia rzetelnie poinformowaną. Stąd mój wniosek, artykuł nie spełniał funkcji informacyjnej , bo jak to zwykle bywa polizał czubek góry lodowej i sobie poszedł..zostawiając niepoinformowaną publikę zakłopotaną ( conajmniej).
Kinuś, nie uważam, by sianie paniki było lekarstwem na ubytki społeczne, polityczne, czy zdrowotne.
Oczywiście, nie wolno żyć w slepej niewiedzy, ale aby potwierdzić szkodliwość produktó dziecięcych ( np.) niech taki autor tekstu, zanim zasieje panikę, zbada więcej niż 15 wózków. Byłam i będę przeciwko nagonkom medialnym i będę zażarcie bronić swjego zdania, któe jest następujące " teksty gazeciarskie, telewizyjne należy przesiać przez sitko własnego zdrowgo rozsądku o niezwykle drobnych oczkach i pokusić się o głębszą analiże, niż tylko powierzchowne odczytanie hasłą " uwaga na trujące wózki""
Buziaki
Kinuś, uwielbiam dyskutować z Wami
i nie chciałbym abyście przez to odebrały mnie jako napastniczkę. ;-)
Zwyczajnie mam inne zdanie.
I chyba trujący wózek...:-(