ja remontów mam już dość,odkąd sie tu przeprowadziliśmy to ciagle coś...ale to sami wymyślaliśmy (w tym obecnym 55m2)
bo najpierw wymyśliłam że wybijemy ściane dzielącą kuchnie i salon,bo wymyśliłam ze chce kuchnie otwartą na salon,wiec tez sajogon był,kasy poszło bo wiecej mebli kuchennych dokupiłam,
później powiększylismy mieszkanie o jeden pokój (sypialnie) co by dziewczynki miały swój pokój,i trzeba było zaadoptować gołe pomieszczenie,wstawic okno dachowe,ocieplić dach w tym miejscu,zburzyć ściany,podłogi od postaw,
kolejne to był moje salony (prowadziłam salon fryzjersko-kosmetyczny)
w pierwszym lokalu to zrobiliśmy totalną rozpierduche,ściany burzyliśmy,powiększyliśmy lokal,drzwi nowe wstawialiśmy,grzejniki nowe,ale tam nie wypaliło (było juz chyba z 5 salonó,po mnie jeszcze 2 osoby otwierały,niby dobry punkt na taką działalnosć ale pechowe miejsce bo wszyscy uciekają po 2-3 msc)
wiec przeniosłam się do innej miejscowości,remontu nie robiłam ,tylko glazure położylimsy przy myjce,ściany pomalowaliśmy i gotowe,
ale kosmetyka nie bardzo szła wiec po pół roku zrezygnowałam z wynajmu jednego pomieszczenia i postanowiliśmy troszkę zmienić co by zostawić fryzjerstwo i paznokcie,wiec poprzenosiliśmy troche mebelki,ściany w innych kolorach,no było pieknie i szło dobrze....
ale własciciel po tygodniu od tej zmiany wypowiedział mi umowe najmu bo trafił sie klient co an 10 lat podpisuje umowe i bierze góre i dół (prawie 200m) pod apteke....płakałam jak głupia bo tak fajnie było,no ale wiadomo dla niego to większa kasa....a ja miałam tam takie fajne miejsce,w zaciszu,na I piętrze ,klientki lubiły przychodzić bo nikt nie zaglądał w witryny,a miałyśmy jako klientki znane osoby z tv,
wiec na szybko szukałam lokalu w tej samej miejscowości
mało czasu było wiec brałam co było wolne....i tu popełniłam błąd
nie pomyślałam o klientkach którym zalezy na intymnosci,......
wzięłam nie dość że klitke 19m2, to jeszcze płaciłam 2 razy tyle co poprzedni ,witryny były przy samej ulicy,skusiłam sie tym ze przez 30 lat tam był fryzjer męski ale ta Pani zmarła...no ale z czasem okazało sie jakich klientów miała wiec tym samym potraciłam moje ekskluzywne klientki bo już nie było tak intymnie,w zime okna od środka nam zamarzały bo stare witryny,ogrzewanie nie dawało rady i w kurtach siedziałyśmy....
a i co najlepesze remont był generalny,zrywałam panele ze scian spróchniałe,dach przeciekał i maż naprawił,blachodachówke wstawiliśmy...kupa kasy poszła...no i z końcem roku zrezygnowałam bo wstyd mi było że klientki marzną a właciciel nie poczuwał sie.....w planach miałam otworzyć gdzieś na wiosne salonik,dlatego tez zapisałam sie na kurs paznokci,co sie w trakcie kursu okazało że jestem w ciaży...no i narazie nei otwieram bo za dużo nerw,urodze to pomyśle.....
no wiec widzicie jak to moje życie remontowe cały czas sie kręci......
to się rozpisałam