stokrotka.af - faceci.
taycia - a jak kilogramki, lecą troszkę w dół u kochanego pasibrzuszka? U nas się zatrzymały od chodzenia, do tego się wydłużyła i dała się przeskoczyć innym dzieciom. ;-)
perell - o jedziemy na tym samym wózku co do jedzenia, ja póki co błądzę po omacku Jednego dnia głodzę mlecznie podając warzywa i owszem zje moje, ale te z dużą zawartością marchwi i te sklepowe każde. Ale chce by jadła moje nie tylko z marchwią, więc jedzenie trwa i trwa i trwa. Puszczam jak już wiem, że paszczy mi nie otworzy i za 30 minut znowu głodna. Zawsze przed zupą dostaje warzywa do jedzenia sama, to lubi marchew ;-), kalafiora najbardziej. Wszelkie soki może pić owszem wyciskane, a że jeszcze nie mam wyciskarki to gotuję jej kompociki z jabłek, czereśni, wiśni i wielu innych. Czekam na wypłatę normalnie jak na zbawienie, wtedy surowe soki pójdą w ruch też z warzyw.
Owoce:
- banan - odruch wymiotny
- jabłko tarte - owszem, byle nie za dużo, za to ten sok chętnie wypije
- gruszka - jw
- inne słoiczkowe zje w zależności od humoru
Sery białe - owszem byle były zmielone na papkę, wszelkie ziarenka są wyczute i poza buzią lądują.
W ogóle ona ostatnio nie ma czasu jeść! Zauważyłam, że hitem jest cyc w tzw. międzyczasie, kilka pociągnięć i leci dalej.
A tak w ogóle to Weronika postanowiła o 4 dzisiaj wstać, do 5 było cycowanie, przytulaski i jak myślałam, że zasnęła to cichaczem wychodzę po kawkę, a ta za mną. 15 minut później dołączyła do nas Adrianna. A. jeszcze śpi, bo budziki jeszcze śpią, zadzwonią o 6. Zdążę opróżnić kawę, wstawić pranie, dać śniadanie Adriannie i z 4 razy spojrzeć na zegar z niedowierzaniem.
U nas pada, wczoraj słońce i krótkie rękawki, dzisiaj deszcz i zimno, popieprzona ta pogoda.
taycia - a jak kilogramki, lecą troszkę w dół u kochanego pasibrzuszka? U nas się zatrzymały od chodzenia, do tego się wydłużyła i dała się przeskoczyć innym dzieciom. ;-)
perell - o jedziemy na tym samym wózku co do jedzenia, ja póki co błądzę po omacku Jednego dnia głodzę mlecznie podając warzywa i owszem zje moje, ale te z dużą zawartością marchwi i te sklepowe każde. Ale chce by jadła moje nie tylko z marchwią, więc jedzenie trwa i trwa i trwa. Puszczam jak już wiem, że paszczy mi nie otworzy i za 30 minut znowu głodna. Zawsze przed zupą dostaje warzywa do jedzenia sama, to lubi marchew ;-), kalafiora najbardziej. Wszelkie soki może pić owszem wyciskane, a że jeszcze nie mam wyciskarki to gotuję jej kompociki z jabłek, czereśni, wiśni i wielu innych. Czekam na wypłatę normalnie jak na zbawienie, wtedy surowe soki pójdą w ruch też z warzyw.
Owoce:
- banan - odruch wymiotny
- jabłko tarte - owszem, byle nie za dużo, za to ten sok chętnie wypije
- gruszka - jw
- inne słoiczkowe zje w zależności od humoru
Sery białe - owszem byle były zmielone na papkę, wszelkie ziarenka są wyczute i poza buzią lądują.
W ogóle ona ostatnio nie ma czasu jeść! Zauważyłam, że hitem jest cyc w tzw. międzyczasie, kilka pociągnięć i leci dalej.
A tak w ogóle to Weronika postanowiła o 4 dzisiaj wstać, do 5 było cycowanie, przytulaski i jak myślałam, że zasnęła to cichaczem wychodzę po kawkę, a ta za mną. 15 minut później dołączyła do nas Adrianna. A. jeszcze śpi, bo budziki jeszcze śpią, zadzwonią o 6. Zdążę opróżnić kawę, wstawić pranie, dać śniadanie Adriannie i z 4 razy spojrzeć na zegar z niedowierzaniem.
U nas pada, wczoraj słońce i krótkie rękawki, dzisiaj deszcz i zimno, popieprzona ta pogoda.