Jestem, ale po bardzo intensywnych dniach.
W sobotę wywiozłam dziewczyny do dziadków na działkę, wróciłam i zabraliśmy się z A. za sprzątanie chaty, ale takie sprzątanie, że wszystkie szafy odsunęliśmy i kurz zza nich odkurzaliśmy. Po drodze zdecydowaliśmy się wywalić z kuchni narożnik-siedzisko, poleciało przez okno, w zamian stoi tam póki co stół i rozkładane krzesła, ale docelowo ma być komplet stół z 6 krzesłami, ale to jeszcze trochę, wtedy wyleci też kredens, mamy taki sprzed wieków, mało praktyczny, bo gabarytowy, ale w środku bardzo mało miejsca.
Jeden komplet foteli poleciał piętro wyżej. Dziewczynom opróżniłam jeszcze jedną szafę na zabawki, co by tego nie było w salonie widać jak się ogarnie, większe zabawki poleciały na górę do ich pokoju zabaw, a tutaj dla Adrianny zostały puzzle, kolorowanki i klocki lego, a dla Weroniki pchacz-lew, biedroneczka, żółw z kulkami sensorycznymi i jakieś tam klocki. Reszta u góry i jak się bawić na całego to do góry, a tutaj tyle, żeby było kiedy obiad zrobić, na bb popisać i mieć święty spokój. Choć właśnie w tej chwili bawią się magnesem dzwonkiem z lodówki.
Także one sobie zawsze zabawki znajdą.
Wyszorowałam też wanienkę i oficjalnie zaniosłam do pawlacza w oczekiwaniu na kolejny mały cud, a dziewczyny w wannie, więc wczoraj był szał ciał.
Niedzielę spędziłam leniwie na działce u rodziców, a potem zostawiłam dziewczynki z dziadkami i poszłam na koncert Alicii Keys, było bosko, dała świetny koncert, bardzo wyraźnie ją było słychać, jeden minus to ludzie, którzy podczas koncertu nagrywali filmiki, na których i tak nic nie widać, i łazili po jakieś żarcie typu hot-dogi, rozpraszało to. No, ale takie życie, słoma z papci zawsze wyjdzie.
Wysłałam do wywołania 1000 zdjęć jestem ciekawa jak ja to ogarnę jak to przyjdzie.
Ok, ładna pogoda lecimy obiad zjeść i do ogrodu dalej wojować.
Martusia BB ma swój urok! Pisz częściej co tam u Oliwiera ;-)
Amen.
Ayni - zdrówka dla Adasia.
Fasolka35 - cieszcie się tym spokojem.