Ja Wam zazdroszczę tych spacerów długodystansowych, z Adą też tak chodziłam, ale teraz nie dam rady, bo Ada by się zanudziła no i nie dała rady, także u nas rowerek i na plac zabaw chodzimy, szkoda tylko, że mamy z dzieciakami w domu siedzą, a wychodzą dopiero po 16. I nie są to mamy pracujące, tylko kiblujące w domu jak ja.
My zaliczyliśmy dzisiaj właśnie plac zabaw 1,5h, Ada była sama + dziadek był chwilkę z wnuczką taką w wieku Weroniki. A potem zabawa w ogrodzie, malowanie kredą, piaskownica, karmienie królika, zrywanie kwiatków i takie tam pierdy.
Acha Weronika robi "barum barum tryk" :-)
Lili u mnie to samo ze spacerami. Ze Starszakiem jeździłam ile się dało, ale teraz on nie chce jeździć z bratem. Czasem trochę na rowerze pojeździ, ale wtedy ja muszę za nim ganiać z wózkiem. A tak to też przesiadujemy na placu zabaw, na którym też ciągle pusto. W szoku już jestem, gdzie są te dzieci? Chodzimy o różnych porach, a tam i tak pusto, dziś o 14.00 była dwójka dzieci. Masakra! Popołudniami za to chłopaki "kopią" ogródek z tatą, bo ja w szpitalu u babci przesiaduję.