Mieliśmy wizytę kontrolną.
Wojtuś waży 7.380, długość 74cm. Cieszę się, że tak ładnie po tym szpitalu przybrał
Doktor chce, żeby go szczepić ale u nas teraz czas na mmrkę a tej się boję jak choinka. I raczej jej nie podam.
Jeszcze będę się widziała z HV i porozmawiam z nią ale co do mmrki to jestem na nie. Pneumokoki, meningokoki owszem dam, co do wzw czwartej dawki też się zastanawiam bo nie widzę sensu gdyż moje wyniki wyszły obecnie tak, że nie zarażam i zarażać nie będę, łącznie z minusowym hbsem, jedynie wyszło, że gdzieś kiedyś takie zarażenie nabyłam (to są już specjalistyczne badania, grzebanie w p/ciałach,etc)
Poza tym widzę, ile jeszcze przed nami. Dopadają mnie dołki, że nie siada, że posadzony, chociaż radzi sobie o wiele lepiej to jednak się wywala, pełzanie czy raczkowanie mu nie idzie a jak idzie to byle jak. On próbuje, próbuje, i dupkę podnosić i różne takie ale kiepsko mu wychodzi albo wcale. Jest mi przykro, że jego ciałko nie nadąża za umysłem, czasem widać, że i jego to też frustruje. Na chwilę obecną jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że on siada, chodzi.
W środę mamy fizjoterapeutkę, niby wszyscy mówią, że on fajnie idzie do przodu ale ja widzę to inaczej.
Na przykład robi "hopa hopa" ale na prostych nóżkach, przemieszczanie się o ile jest to po swojemu a nie według prawidłowych wzorców. Jakos tak mi smutno. A jeszcze z tymi szczepionkami ma teraz zagwozdkę.