O ja dzisiaj zaliczyłam jazdę na sygnale karetką do szpitala w Oławie...
Wychodzę po siusiu z kibelka a tam majtki wilgotne. Wiem, że moczu nie trzymam, ale tym razem było tego więcej. Założyłam wkładkę, chwila i czuję, że wilgotna się zrobiła. Panika, chciałam autobusem na Dyrekcyjną jechać, a moja mam za telefon i po karetkę. Karetka przyjechała i do mnie, że Oława jest najbliżej, nie pomogły moje tłumaczenia lekarzowi dyżurnemu, że to 28tyd i jeśli to wody to potrzebujemy specjalistycznego oddziału neonatolgicznego...
W Oławie nim mnie przyjęli, bo inna laska była w środku, to chyba z pół godziny we łzach i modlitwie spędziłam na korytarzu.
Weszłam w gabinecie super doktorka, na fotel mnie wrzuciła. Szyjka zamknięta, w pochwie prawidłowa wydzielina, nie wypłukana wodami. Kazała kaszlnąć, wody nie poszły. Dzięki Bogu fałszywy alarm, ale kazała jeszcze się obserwować choć to napewno nie wody. Antybiotyk kazała faktycznie po biegunce odstawić, przepisała jakieś spoko żelazo i zbeształa doktorka z karetki, że miałam rację i przy podejrzeniu sączenia się wód na etapie ciąży a nawet do 36tyg. powinni jechać ze mną prosto do Wrocławskiego szpitala z oddziałem neonatologii...
Na przyszłość doktorek zapamięta już i innej przyszłej mamy o gorszy zawał niż samo podejrzenie sączenia się wód nie przyprawi.
Gdyby nie to badanie dalej bym myślała, że to wody, ale doktorka zapewniła, że to nie to.
Ja teraz wszystkiego się boję po tym pobycie w szpitalu, no ale powiedzcie same, wychodzicie z toalety, a tam dość obficie mokre majtki...
Chyba nie przesadziłam
Najważniejsze, że wszystko jest ok. Teraz leżenia ciąg dalszy... I do środy, w środę do doktorka mojego.