witam ponownie z wieczora
Dzisiaj zaliczyłam wizytę w szpitalu. Pojechała na konsultację anestzjologiczną do ZZO i po zgodę ordynatora na poród rodzinny.
Chcę wejść na oddział i tłumaczę po co przyszłam, a jakaś kobieta ( pielęgniarka ) że ja najpierw umówić się muszę. Mówię jej, że dzwonię już 1,5 tygodnia i nie ma szans się dodzwonić o żadnej porze. Ona dalej twardo, że konsultacje są, jak się jest umówionym ! I tu już moje nerwy puściły !.
Mówię, że lada moment zacznę rodzić i że STARAŁAM się do nich dodzwonić i umówić. Wreszcie jakaś lekarka widząc całe zajście poprosiła mnie do środka, kazała usiąć i poczekać chwilę. Wróciła po 2 min i powiedziała, że anestezjolog właśnie kończy zabieg, a ordynator schodzi z bloku operacyjnego. Uff, czasem udaje się trafić na kogoś normalnego
po 30min miałam zaliczone obie wizyty
Ordynator tylko spojrzał w moją kartę ciąży i skierowanie od gin ( pisane po łacinie) i pyta się czy duże mam te żylaki, bo wygląda na to, że przy przyjęciu okaże się czy cesarki mi nie zrobią
Jak wyszłam ze szpitala to się popłakałam. Bardzo chcę SN i nie chcę takiego zaskoczenia na izbie przyjęć