reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

wizyty u lekarza, badania i zdrowie naszych Fasolek

Katherinne ja przyznam szczerze ze nie zauważyłam czegoś takiego, ze nawet super przebiegającą ciąże traktuje sie jak chorobę .

Z jednej strony rozumiem Cie , podzielam Twoje zdanie . Z drugiej sie troszkę nie zgadzam . Nawet jak ciaza przebiega prawidłowo , co w tym złego ze chce sie na siebie uważać, chuchać , dmuchać? Dla dobra dziecka ?
Wiadomo , ze wszystko ma swoje granice i nie mowie tu ze jak ciaza idealna ksiazkowa to i tak najlepiej lezec i nic nie robic . Robić ale mimo wszystko z umiarem .
 
reklama
Hehe Blanka wyciągnęła mi ten wywód z ust normalnie :-D


Ja też rozumiem o co chodziło dla Katherine i nie krytykuję tego absolutnie! Ale mając sama duże problemy wiem jak ważne jest uważanie na siebie i kiedy na przykład słyszę że któraś dziewczyna radzi innej że w ciaży można jeździć na rowerze to aż słabo mi się robi bo ja w szpitalu leżałam po 10 minutowej jeździe.. owszem skoro ciąża przebiega prawidłowo to nie ma co popadać w paranoję... ale skąd wiesz że nagle się coś nie stanie? Ja tą ciąże przechodzę książkowo - znaczy przechodziłam, ale z uwagi na historię byłam ostrożna a i tak szyjka nagle się skróciła i jestem teraz w zagrożonej ciąży... nic tego nie zwiastowało! 9 miesięcy to nie wieczność... ja twierdzę że warto jest na siebie uważać żeby potem nie mieć problemów, Nie wiesz kiedy coś takiego ciebie dotknie...


Marika
dokładnie :-) też tak myślę bo przecież sama napisałam ze niby szkoda ale potrzeby nie mam. Niech siedzi u mamy w brzuszku choć do grudnia!
 
Ostatnia edycja:
Fifka kochana my to tak jakos "te same mysli mamy często"

Ale poważnie, myśle w tej kwestii tak samo. A jak ktoś mi mowi ze mozna jezdzic rowerem ... O nie , sie nie zgadzam!!!! Moja bardzo bliska kolezanka, ma syna 9 lat i mialaby córkę 5 lat....Pierwsza ciąża dmuchali , bo pierwsza , wszystko nowe uwazala wszystko z rozsadkiem , urodzila synka . Potem ciaza druga i co? przy Nikodemie miala co roić , lekarz ze ciaza to nie choroba itp jezdzila na rowerze . W 7 miesiacu urodzila córkę , która żyła tydzień... A niby ciaza ksiazkowa... Malutka zmarła 3 dni przed moim ślubem , ja bylam juz w ciazy Natanielem i pamietam jak strasznie mi sie bylo z tego zebrać ....
 
Też słyszałam te teorie, ze można jeździć rowerem. Miesiąc temu mąż przywiózł mi rower. Pytał czy chce się przejechać, zobaczyć, ja mówię, ze nie, po co mi ta bieda jeszcze się wywalę, choć brzuszka prawie jeszcze nie miałam. Do 18 tyg robiłam wszytsko, nawet troche biegałam, pilnowałam dzieci. Nie wiedziałam, ze te moje drętwienie w brzuchu to skurcze. Lekarz przemówił m do rozsądku, a słowa "tzreba uważać, żeby szyjka nie puściła tej ciąży" utkwiły mi w sercu. Teraz uważam, ale bez przesady. JAk mam siły to sprzątam, nosze zakupy, no robię wszystko bo jestem sama. Staram się nie podnosić ciężkich rzeczy, nic powyżej 2 kg, ale tak się nie zawsze da. Zakupy dużo kosztują, przyniesienie głupiej wody to już wysiłek. Robię wszystko w ramach rozsądku. Ostatnio byłam u naszej Pani weterynarz kupowałam piasek 5kg dla kota, bo mama mnie wysłała. Ona z tych co to nie rozumie. Dostałam opierdziel od Pani weterynarz.
Jeszcze na początku ciąży mama chciała, żebym poszła z nią meble poprzestawiać do piwnicy, ja mówię, czy ty poważna jesteś. To oczywiście słyszę ciąża nie choroba, jak kiedyś worki z ziemniakami przerzucałam. Odpowiedziałam, a przerzucajcie sobie ja nie będę, nie chce w szpitalu przeleżeć, to trochę ją zgasiło.
Salowa w szpitalu powiedziała, dziewczyny ciąża nie choroba, tylko trzeba się szanować. To moze najtrafniejsze sformułowanie
 
ja tez uważam ze ciąza to nie choroba...ale kurcze, przeciez to jest odmienny stan...nie jest to stan "normlany"...a na jazde rowerem przyjdzie jeszcze czas:p
 
Dziewczyny, wszystko z rozsądkiem. Ja utyskuję na moje doświadczenia, bo jestem zasypywana "dobrymi radami", które mnie wyprowadzają z równowagi. W dodatku bardzo zależnymi od chwilowego "widzimisię". Z takich rzeczy, które mi na szybko do głowy przychodzą, regularnie mam suszoną głowę, że:

- nie wolno mi chodzić na spacer z psem, mąż powinien to robić (mąż, którego w zasadzie prawie nigdy nie ma w domu)
- zgroza! jak to wpuszczam psa do łóżka? od tego na pewno będzie źle (pies malutki, regularnie odrobaczany, szczepiony, kąpany raz w tygodniu, a codziennie wieczorem ma myte łapki, pupę i brzuszek)
- dlaczego ja jem pomidora ze skórką? trzeba sparzyć i obrać, w ciąży nie wolno!
- absolutnie nie wolno autobusem!!!! (ale ta sama osoba twierdzi, ze powinnam na drugi koniec miasta pojechać babci zrobić zakupy i umyć okna.. i się chyba teleportować, bo nie mam samochodu a do babci się jedzie z 3 przesiadkami)
- w ogóle nie powinnam wychodzić na dwór, gdy jest słońce, a już absolutnie nie wolno używać kremu z filtrem
- biorę prysznic w absolutnie za gorącej wodzie! nie wolno! (37-38 stopni i szybki prysznic z całą pewnością zaszkodzą... a kobiety na południu Europy w takim razie w ogóle dzieci nie rodzą, bo tam powietrze potrafi przez kilka dni na tym poziomie temperatury się utrzymywać ;) )

I takich rad jest całe mnóstwo, można je mnożyć w nieskończoność, a ja dostaję białej gorączki. Niektóre od kobiet, które dopiero co ciążę przechodziły. Zakaz dotykania brzucha i zakaz śmiania się należą również do tych rad, które mnie irytują. Wiadomo, że nigdy nie wiadomo, kiedy coś się może stać. Ale jak się pojawiają skurcze to też wiadomo, że nie będę tego brzucha jeszcze urabiać, tak na wszelki wypadek. A jak nic się nie dzieje - nie ma powodów. Na rower nie wsiadam, choć nieraz miałam ochotę. Stoi sobie posępnie w piwnicy i czeka na przyszły sezon, o ile w ogóle będę miała dla niego czas ;) Nie biegam, ba, nawet na basen nie chodzę, bo skoro jednej infekcji już zdążyłam dostać "z niczego", to z basenu pewnie przynosiłabym co chwila kolejnych. Na konia nie wsiądę. I nie jem surowego mięsa czy niemytych warzyw/owoców, nawet zrezygnowałam z moich ulubionych jajek na miękko - bo mam świadomość, na jakie rzeczy nie mam odporności i nie będę wywoływać wilka z lasu. Ale unikanie sportów urazowych i unikanie jedzenia niebezpiecznego pod względem biologicznym jest dla mnie oczywistą oczywistością. Tak samo, jak unikanie papierosów i alkoholu. W pozostałych kwestiach myślę, że każda matka wie najlepiej, na co może sobie pozwolić, na co nie.
 
Katherine to mi tak nikt nie "doradza" na szczęście. Bardziej tylko słyszałam takie komentarze jak napisałam wyżej, a my to kiedyś wszystko i w pole chodziliśmy. Ja tam w tym roku na wykopki się nie wybieram, mebli przenosić nie zamierzam. Mi to bardziej chodziła w odwrotną stronę niż tobie :-D
 
P.S W kwestii bezpieczeństwa roweru nic do mnie nie przemówi. Jeżdżę zawsze powoli, baaardzo powoli, nie jeżdżę po ulicach, jeżdżę w kasku, wydawać by się mogło, że przy mojej rekreacyjnej jeździe nic się nie może stać. A jednak. Raz potrącił mnie samochód. Innym razem pies mi wszedł prosto pod koła. Wyminęłam go, w ostatnim momencie hamowania koło przytarło o krawężnik, w zasadzie już przy zerowej prędkości. Straciłam równowagę, ręka złamana. To są sytuacje niezależne od nas. Tak samo nie pojmuję jazdy konnej w ciąży. Można być wytrawnym jeźdźcem i jeździć tylko stępa, a jednak koń to tylko zwierzę. Mojego konia kiedyś inny znienacka ugryzł w tyłek i tyle było ze spokojnej przejażdżki stępa, za to obejrzałam sobie ziemię z bliska.
 
Katherina ostatnio znajoma pytała ginka o jeździe na rowerze stacjonarnym. Od to podsumował, a jeszcze się wywalisz i po co ci to potrzebne.
JA to zrobiłam się w ciąży taka gapowata i niezdarna, wolę unikać takich sytuacji, gdzie mogę upaść, czasami na prostej drodze mnie znosi
 
reklama
katherine - mi też ciągle ktoś coś doradza, ale ja to olewam :) Co do jazdy rowerem, to moja ginka powiedziała żebym jeździła, to dobre dla ruchu :) Nie jesteśmy jakieś chore żeby nam wszystkiego zabraniano. Wszystko w granicach rozsądku :)
 
Do góry