hehe Vinga, to nic,ze tutaj najwazniejsze,zeby Wakacje sie uday
tego z calego serca Ci zycze:-)
Dziewczyny przede wszystkim gratuluje udanych wizyt:-)
Julianko, z tego co pamietam, to objawy mialas takie dziewczynkowe, i dobrze ze sie nie wypowiadalam na ten temat, bo bym zmylila, ale pomyslalam sobie,ze pewnie u Ciebie dziewczynka bedzie te wymioty na poczatku tak mi Ciebie szkoda bylo
Malinko, mialam sytuacje taka sama jak Ty w mojej 1 ciazy. tylko mi powiedzieli,ze chlopak a potem nagle,ze dziewczynka, a poltora miesiaca chodzilam z mysla,ze nosze chlopca. wiem, mnie zajelo godzine, by sie przestawic, i czulam sie bardzo dziwnie.choc obojetnie mi bylo jaka plec.ale samo nastawienie jednak jest wazne. i tak jak mowisz jakby nagle w brzuchu obce dziecko bylo. nie powinni ci lekarze nic mowic jak nie sa pewni. ale za to moja pierwsza corcia jest moim oczkiem w glowie i nie wyobrazam sobie by byla chlopcem
druga raczej coreczka tatusia, bo i tez jego rodzona. a pierwsza jest bardzo moja, choc nie dajemy im tego tak odczuc i traktujemy je rowno.to mega wazne.
A teraz 2 slowa o mojej wizycie.napisalam juz wczesniej ale mi bateria akurat w ipadzie siadla i wszystko zniklo:-(mega glupie uczucie. takie odtwarzanie to juz nie to.
ale.. polozna okazala sie byc ta sama co mialam w poprzedniej ciazy na 1 wizycie z polozna
a ona chyba jest najlepsza z nich wszystkich,mega fajna. musze Wam powiedziec, ze te polozne,ktore ma sie na konsultacji maja normalnie dyzury na porodowce u nas i to nie jest jakas pani,ktora teorie z ksiazki przeczytala i siedzi za biurkiem i radzi ciezarnym co jesc a czego nie jesc. one sa na porodach systematycznie i czasami wpadaja na konsultacje. generalnie ma sie przydzielona jedna swoja polozna, ale ja mam po prostu pecha. za 1 razem to byla w ciazy prawie w tym samym tygodniu co ja i na nast.wizycie jej juz nie bylo i zmienialy sie potem.przez to poznalam pol porodowki.
a tym razem, na wizycie bylo super usmialysmy sie do lez, gadalysmy przez 40 minut a na koncu ta mi odpala: niestety dostaniesz inna polozna,bo ja ide dalej na studia i bede jedynie na porodowce raz w tygodni a konsultacji wcale...jak bym w pysk dostala dziewczyny...
ale skoro ona jest tak fajna i madra to ja wypytalam o moj problem porodowy czyli problem z rozwarciem z 9 do 10 cm.czyliproblem dosc bolesny... w 2 poprzednich porodach polozne musialy mi masowac szyjke,by otworzyla sie na 10cm.nawet mnie nie pytajcie o bol. ona mi wyjasnila moj problem.to sie nazywa kant na szyjce macicy i masowanie jest dobrym sposobem na to.ale mam napisac im w oczekiwaniach do porodu(taka dostajemy kartke,ktora bierzemy na porod-chodzi o rozne info,ktore w czasie bolu ciezko byloby wytlumaczyc) napisac,zeby mi dali znieczulenie na szyjke jesli mialby byc masaz i to ma byc przed nim.
ostatnio polozna raz mi masowala bez zadnego znieczulenia,wiec przy drugiej probie powiedzialam,ze nie wytrzymam tego, to mi dala ten zastrzyk. a teraz po pierwsze mam powiedziec,ze chce od razu ten zastzyk, a po drugie pozycja w kucki jest duzo lepsza, bo dziecko samo naciska sila ciezkosci i automatycznie te rozwarcie moze sie zrobic.
ale sie rozpisalam. ale ogolnie wrazenia z wizytki b.pozytywne tylko rozczarowana jestem,ze znow moja ulubiona polozna mi uciekla...;-)