Cześć Babeczki
Cieszy mnie to, że jak już wrócę z pracy i usiądę przed komputerem to mogę poczytać jakieś nowości
Muszę Wam powiedzieć, że herbatka jak najbardziej i teraz już trochę częściej, ale właśnie z cytrynką lub sokiem malinowym, który najlepiej wychodzi teściowej.
Jeśli chodzi o miętę to ja piję. Nie pytałam nikogo czy wolno, ale chyba nie zaszkodzi? Pomaga mi na zgagę i mdłości.
Doxa - A co do tych przepisów....
No więc jest to mniej więcej tak. Kobieta w ciąży, która jest na L4 z magiczną literką "B" może chorować tylko 182 dni. (dotyczy to babek, które poszły na zwolnienie po 8 lutego. Te ze stycznia, które mają ciągłość są na starych zasadach). Te 182 dni to równiótko 1/2 roku, 26 tygodni itp. Wcale nie musi być ciągłość zwolnienia - dni się sumują!!! Wiadomo, że takie zwolnienie daje Ci zasiłek w wysokości 100% średniej z ostatnich 12 miesięcy. Po tych 182 dniach niestety dobre czasy się kończą. Taka kobietka w ciąży zostaje wezwana na komisję do ZUS'u. Jeśli tam lekarz orzecznik stwierdzi, że nie rokuje powrotu do zdrowia (a przecież nie rokuje bo jest w ciąży i "chorować" będzie do rozwiązania - to pewniak) to kieruje takową na tzw. zasiłek rehabilitacyjny. W zasadzie to nie jest problem. Trochę gorzej jest z $, bo zasiłek ten płatny jest 80%! Ta cała procedura nie jest straszna. Trochę z tym zachodu... Wezwania do ZUS... Komisja lekarska... No i te nieszczęsne 80%, a kasa się rzecież przyda.
Tak więc jeśli mogę to popracuję. Wyliczyłam sobie te moje 182 dni od terminu porodu z dwutygodniowym zapasem na ewentualny poślizg i odjęłam tyle dni, ile już wykorzystałam. Wyszło, że do Bożego Ciała muszę popracować chcąc uniknąć niepotrzebnych biegań po urzędach.
Mam nadzieję, że nie pomieszałam Wam tym wywodem w głowie.
Pozdrawiam Was i Wasze Maleństwa.
Cieszy mnie to, że jak już wrócę z pracy i usiądę przed komputerem to mogę poczytać jakieś nowości
Muszę Wam powiedzieć, że herbatka jak najbardziej i teraz już trochę częściej, ale właśnie z cytrynką lub sokiem malinowym, który najlepiej wychodzi teściowej.
Jeśli chodzi o miętę to ja piję. Nie pytałam nikogo czy wolno, ale chyba nie zaszkodzi? Pomaga mi na zgagę i mdłości.
Doxa - A co do tych przepisów....
No więc jest to mniej więcej tak. Kobieta w ciąży, która jest na L4 z magiczną literką "B" może chorować tylko 182 dni. (dotyczy to babek, które poszły na zwolnienie po 8 lutego. Te ze stycznia, które mają ciągłość są na starych zasadach). Te 182 dni to równiótko 1/2 roku, 26 tygodni itp. Wcale nie musi być ciągłość zwolnienia - dni się sumują!!! Wiadomo, że takie zwolnienie daje Ci zasiłek w wysokości 100% średniej z ostatnich 12 miesięcy. Po tych 182 dniach niestety dobre czasy się kończą. Taka kobietka w ciąży zostaje wezwana na komisję do ZUS'u. Jeśli tam lekarz orzecznik stwierdzi, że nie rokuje powrotu do zdrowia (a przecież nie rokuje bo jest w ciąży i "chorować" będzie do rozwiązania - to pewniak) to kieruje takową na tzw. zasiłek rehabilitacyjny. W zasadzie to nie jest problem. Trochę gorzej jest z $, bo zasiłek ten płatny jest 80%! Ta cała procedura nie jest straszna. Trochę z tym zachodu... Wezwania do ZUS... Komisja lekarska... No i te nieszczęsne 80%, a kasa się rzecież przyda.
Tak więc jeśli mogę to popracuję. Wyliczyłam sobie te moje 182 dni od terminu porodu z dwutygodniowym zapasem na ewentualny poślizg i odjęłam tyle dni, ile już wykorzystałam. Wyszło, że do Bożego Ciała muszę popracować chcąc uniknąć niepotrzebnych biegań po urzędach.
Mam nadzieję, że nie pomieszałam Wam tym wywodem w głowie.
Pozdrawiam Was i Wasze Maleństwa.