Witam.:-)
Widzę że znów dzieciaczki zaczynają chorować. Dużo zdrówka dla wszystkich.
Vertigo Tosia śliczna i kreacja urodzinowa bardzo mi się podoba. No a tort REWELACYJNY!!
Kasiek pięknie z Nadulką razem wyglądacie
Magdusiek mam nadzieję że z kolanem będzie ok i życzę zdrowia.
U nas po staremu dopada mnie chyba jesienna chandra. Przez tą pogodę nawet z domu nie wychodzimy. Dzieciaki na szczęście zdrowe i mam nadzieję że tak zostanie. Adaś fajnie gaworzy i cwaniak ostatnio bardziej dopomina się uwagi. Najlepiej jakbym wciąż nad wózkiem stała albo trzymała go na rękach
Natalka czasem dopomina się o to samo a czasem dzielnie mnie wyręcza np włączając pozytywki albo uruchamiając żółwika z luku nad wózkiem. Nie mówiąc o wtykaniu smoka ;-) Kochana jest.
Sen z powiek spędza mi przyjaciel Natalki - Pampers. :-( Już przestaję wierzyć w to że kiedykolwiek uda mi się ją nauczyć bez niego funkcjonować. Sadzam ją na nocnik z uporem maniaka no i siedzi. czasem krótko czasem długo. Czasem coś zrobi czasem nie. Wcześniej to chociaż po zrobieniu siusiu wstawała i wiedziałam że jest a teraz jej wszystko jedno jak długo i często siedzi. Sama w każdym razie nie zawoła. Rzeczy ciężkiego kalibru załatwia w kącie i zawsze w pieluchę i co gorsza protestuje jak chcę jej zmienić.
Może macie jakieś sposoby bo ja już nie wiem co robić. Dodatkowo dołuje mnie tzw. "presja otoczenia" no bo "przecież dawno powinna już na nocnik robić" itp. Słyszałam że jak będę ją puszczać bez pieluchy to jak zacznie mieć mokro to sama zacznie wołać. Trochę bez przekonania ale spróbowałam. I co? I nic nie przeszkadzało jej więc nie wiem czy próbować dalej czy to bez sensu. Tym bardziej że może sie przeziębić.
Ostatnio mało się nie pokłóciłam z moją mamą bo usłyszałam od niej że to dlatego że ją przyzwyczaiłam do pieluch. To niby co miałam ją od urodzenia na nocnik sadzać? Zawsze miałyśmy dobry kontakt, ale czuję że przez te pieluchy to jakaś kłótnia będzie, bo jak za długo ktoś mi coś wmawia to wymiękam.
Z siostra też sie raz poprztykałam bo zaczęła mi "dobre rady" dawać - powiedziałam jej że pogadamy jak będzie miała swoje dzieci... No i na pewno zrobilo jej sie przykro, a ja załapałam doła.
Może faktycznie to moja wina ale mam wrażenie że wszyscy stwierdzili że ja nie próbuję bo mi sie nie chce. a ja właśnie próbuję tylko coś nie wychodzi.
Normalnie załamka i tyle
Ale się rozpisałam.
Przepraszam że Wam tak marudzę ale już nie wiem co robić. No i mam dość słuchania że to powinnam tak a to tak
Chyba faktycznie ze mną coś nie tak