vertigo słoneczko nie poddawaj się! jak czytam co pizesz to mi się przypomina, ze jak tymek miał 3 tygodnie u nas było to samo... wciąż cycał a mi się wydawało, ze mało pokarmu (faktycznie chwilami nie leciał w ogóle po jego orgii jedzeniowej). i miałam doła jak cholera... ale to minie, zobaczysz! jestem tego pewna...
ja tak jak frezja wcale nie mam ochoty na samotne wyjścia... ja po prostu od razu się martwię co z małym... :
frezyjko dzięki za słowa otuchy :-* :-* dajemy małemu to lekarstwo już jak trzeba, ale wczoraj znów miał atak tej paskudnej kolki... tyle, ze nieco słabszy... ale długi... uśpił go szum suszarki grzejącej brzuszek. za to teraz śpi długo. w nocy budzi mnie tylko raz. ok. 1.30 a później rano... dziś np. o 7... chyba wykańczają go te wieczorne ataki i krzyki biedne moje dziecko...
a w języku niemowląt wyczytałam że dziecko powinno trochę samo się sobą zajmować, bo inaczej nie da żyć rodzicom... i ja to stosuje... nie lecę do niego od razu jak miauknie... jak zaczyna beczeć to idę, ale przeważnie potrafi sam się sobą zająć jakiś czas...
ja tak jak frezja wcale nie mam ochoty na samotne wyjścia... ja po prostu od razu się martwię co z małym... :
frezyjko dzięki za słowa otuchy :-* :-* dajemy małemu to lekarstwo już jak trzeba, ale wczoraj znów miał atak tej paskudnej kolki... tyle, ze nieco słabszy... ale długi... uśpił go szum suszarki grzejącej brzuszek. za to teraz śpi długo. w nocy budzi mnie tylko raz. ok. 1.30 a później rano... dziś np. o 7... chyba wykańczają go te wieczorne ataki i krzyki biedne moje dziecko...
a w języku niemowląt wyczytałam że dziecko powinno trochę samo się sobą zajmować, bo inaczej nie da żyć rodzicom... i ja to stosuje... nie lecę do niego od razu jak miauknie... jak zaczyna beczeć to idę, ale przeważnie potrafi sam się sobą zająć jakiś czas...