kasia-matiy
Fanka BB :)
.
jasne, ale inaczej urządza się pokój stały (do stałego zamieszkania) a inaczej wakacyjny i weekendowy.
Rozumiem, co nie zmienia faktu że takowe koszty jednak się zwiększają (nasze), natomiast koszty ponoszone przez matkę zmniejszyły się od kiedy dziecko nie uczęszcza do płatnej plkacówki, a nie były to małe koszty (ostatnio alimemnty były zasądzone kiedy dziecko już chodziło do przedszkola i te koszty zostały uwzględnione w uwczesnym czasie). Nie wiem czy ma to znaczenia pod względem prawnym, ale ojciec ma także drugie dziecko na które łoży (mówię o naszym synku). Chciałam też zapytać czy istnieje jakaś możliwość aby poznać faktyczne koszty ponoszone przez matkę na przedszkole? Wiemy tylko tyle, że mogły one wynosić od 200 do 300 zł lub więcej. Czy przedszkole ma obowiązek wydać takie zaświadczenie ojcu dziecka? Jeżeli matka dziecka wniesie pozew o podwyższenie alimentów napewno takich dokumentów nie przedstawi. Czy sąd może ją do tego zmusić, jeżeli wspomnimy o tym na rozprawie lub w odpowiedzi na wniosek, czy lepiej samemu postarać się o taki dokument? Czy jest to w ogóle możliwe?
Jasne - nią pomyliłam z "nie" stad moje wielkie zdziwienie.
W porządku.
Tylko prosze uważać by nie popaść w skrajnosć, bo to sąd moze różnie odczytać.
Rozumiem. Oczywiście nie jest naszym celem jakieś drastyczne odebranie dziecka matce. Chodzi bardziej o to, aby kontakty były w miarę (na ile to możliwie) sprawiedliwe podzielone pomiędzy rodziców. W tej chwili tak nie jest. Przede wszystkim chodzi oto, że dziecko do tej pory widywało ojca w miarę regularnie co dwa - trzy dni, natomiast nagle zostało mu to odebrane i widuje ojca co dwa tygodnie!!! Pozostaje również fakt, że dziecku zdarza się wspominać, że wolałby mieszkać z tatą niż z mamą, jest pod stałą presją i zdarza się, że jest przez matkę poniżane. Matce zdarzało się (przy ojcu i przy dziecku jednocześnie) mówić że syn jest głupi, że jeżeli źle się zachowuje to jest to wina ojca. Obarcza ojca winą nawet za choroby syna, co jest całkowicie niedorzeczne! Więc przy okazji chciałam zapytać, czy istnieje jakaś możliwość, aby relacje matki z synem skontrolować przez psychologa lub kogokolwiek?