reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

U nas pali był od ur na oiomie do lipca potem w wrześniu wyszliśmy ale wyszliśmy z broviackiiem wejściem centralnym do serca. Dostawał specjalną kroplówkę na całą noc.. Ja przeszłam kurs obsługi bo odkrecajac korek miałam dostęp do serca.. Czyli doszła nam pompa. I tyle. Potem po zachlyatowym doszła nam sonda, pompa z mlekiem tlen Pulsoksymer.. Także u nas jakaś zachlyatowe zniszyczyla mu płuca.. Które nigdy nie dało się naprawic. Wiem o czym mówisz.. U nas też było ciągle coś.. Nie dość. Że szukali diagnozy to też jakieś choroby uaktywnialy się.. Mały jak się urodził miał moje hormony
. Później jego organizm ich nie produkowal i zaczęlo się wszystko sypać.. Każdego dnia coś.. Tak jak mówię zaczynałam dzień od 6rano a kończyłam o 3przy ostatnim karmieniu i Inhalacji. Nie dość że. Mały noe spał to jak już zasnął to ja musiałam albo go inhalowac+oklepywac+odsysac to też podawać leki.. A życie z Pulsoksymerem było też ciężkie.. Wylo co chwile.. Ehhh ja sobie to przypomnę to ryczec mi się chce

W waszej historii widzę siebie... Tą wielka niewiadoma
 
reklama
Ale będzie u was tak jak i u nas, było źle długi czas ale przychodziły nagle takie dni że malutki nabrał sił i było w miarę normalnie w domu..
 
Taka jakaś młoda doktorka, nie kojarzę nazwiska bo tamta co nas prowadziła poszła na chorobowe , ale udało mi się załatwić przez lekarza który mnie prowadził w ciąży ekstra konsultacje kardiochirurga i operacja jednak nie teraz dopiero jak się wyleczy i będzie większa to mamy się przypomniec.
 
U nas pali był od ur na oiomie do lipca potem w wrześniu wyszliśmy ale wyszliśmy z broviackiiem wejściem centralnym do serca. Dostawał specjalną kroplówkę na całą noc.. Ja przeszłam kurs obsługi bo odkrecajac korek miałam dostęp do serca.. Czyli doszła nam pompa. I tyle. Potem po zachlyatowym doszła nam sonda, pompa z mlekiem tlen Pulsoksymer.. Także u nas jakaś zachlyatowe zniszyczyla mu płuca.. Które nigdy nie dało się naprawic. Wiem o czym mówisz.. U nas też było ciągle coś.. Nie dość. Że szukali diagnozy to też





jakieś choroby uaktywnialy się.. Mały jak się urodził miał moje hormony
. Później jego organizm ich nie produkowal i zaczęlo się wszystko sypać.. Każdego dnia coś.. Tak jak mówię zaczynałam dzień od 6rano a kończyłam o 3przy ostatnim karmieniu i Inhalacji. Nie dość że. Mały noe spał to jak już zasnął to ja musiałam albo go inhalowac+oklepywac+odsysac to też podawać leki.. A życie z Pulsoksymerem było też ciężkie.. Wylo co chwile.. Ehhh ja sobie to przypomnę to ryczec mi się chce

W waszej historii widzę siebie... Tą wielka niewiadoma
 
U nas pali był od ur na oiomie do lipca potem w wrześniu wyszliśmy ale wyszliśmy z broviackiiem wejściem centralnym do serca. Dostawał specjalną kroplówkę na całą noc.. Ja przeszłam kurs obsługi bo odkrecajac korek miałam dostęp do serca.. Czyli doszła nam pompa. I tyle. Potem po zachlyatowym doszła nam sonda, pompa z mlekiem tlen Pulsoksymer.. Także u nas jakaś zachlyatowe zniszyczyla mu płuca.. Które nigdy nie dało się naprawic. Wiem o czym mówisz.. U nas też było ciągle coś.. Nie dość. Że szukali diagnozy to też






jakieś choroby uaktywnialy się.. Mały jak się urodził miał moje hormony
. Później jego organizm ich nie produkowal i zaczęlo się wszystko sypać.. Każdego dnia coś.. Tak jak mówię zaczynałam dzień od 6rano a kończyłam o 3przy ostatnim karmieniu i Inhalacji. Nie dość że. Mały noe spał to jak już zasnął to ja musiałam albo go inhalowac+oklepywac+odsysac to też podawać leki.. A życie z Pulsoksymerem było też ciężkie.. Wylo co chwile.. Ehhh ja sobie to przypomnę to ryczec mi się chce

W waszej historii widzę siebie... Tą wielka niewiadoma
..... No właśnie mam tak samo.. Śledzę wątek i wszystko wraca... Uczucie bólu, rozpaczy, poddania się, walki o każdy wspólny dzień... Łzy sie same cisną do oczu. I nigdy przenigdy nie chciałbym być jeszcze raz w takiej sytuacji i New Moom współczuję Ci bardzo. A jesteś w jescze gorszej sytuacji bo masz dzieciaczki w domu. Nie będę pisać.. Trzymam kciuki.... Ale modlę się...za Was... Niezależnie w którą stronę sytuacja podąży....
 
Ale doktor Rączka który do nas zagląda choć nas nie prowadzi jest mega pozytywny.Lekarz z powołania.
Rączka jest spoko, chyba najbardziej miły z całego oddziału. A kardiochirurdzy no cóż... są specyficzni, trzeba za nimi chodzić. Nawet lekarz z innego oddziału nie był w stanie załatwić operacji, kazal mi sam iść i załatwiać, tam to tak wyglada :/ sam z siebie nikt się nie zainteresuje dzieckiem.
znam to poczucie beznadziei, tez to przechodzilam, mała miała zakażony płyn mózgowo rdzeniowy i kwitlismy ponad 2 miesiące na neurochirurgii, nie dało się tego wyleczyć żadnym antyniotykiem i nie mogliśmy iść do domu. Czasem ten szpital mi się po nocach śni jako koszmar, mimo ze córka już prawie 2 lata nie żyje :(
 
reklama
Moja ma straszny ten refluks, nie wiem czy się wygrzebie, czekamy na konsultacje gastrologiczna nie wiem który dzień,a ona ma.coeaz.wieksze odloty po karmieniu chrype i świst
 
Do góry