reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W kwietniu dobrze się bawimy to i w ciąże zachodzimy!

Te testy to była głupota bo pierwszy 5 dni temu pink z rosmana a drugi dwa dni temu czułość 10 ale nie z porannego moczu 🙄🙄🙄 nie wiem czego oczekiwałam....
Ok, robiłam obiad i dopiero teraz doczytałam Twoje kolejne posty.
Jeśli owulacja rzeczywiście była 03.04., to niestety nie będzie z tego ciąży, plemniki nie przeżyłyby tak długo.
 
reklama
Ja rano dużo płakałam i byłam w bardzo kiepskim stanie, sikałam tez oczywiście na testy i oczywiście białe, bo jakie miałyby być? ale niepłodność ma coś z rollercoastera. Mąż mnie wyciągnął na późne sniadanie, bo wstał późno po wczorajszej imprezie, a później nagle wylądowaliśmy w sklepie z rolkami, kupiliśmy i jeździliśmy z dwie godziny. Zmęczyłam się fizycznie i lzej się zrobiło w psychice. Na początku sobie pomyślałam „po co mi te rolki, przecież będę zaraz w ciąży, a kasa się przyda na leczenie”, wiec powiedziałam, ze nie chce, ale mąż i tak wziął tez mi i spędziliśmy super czas jeżdżąc i nie żałuje juz. Ciężko nie odkładać siebie na półkę z napisem „na później”, ale jedyne co mi pomaga, to nieracjonalne decyzje, spontaniczność i ruch. Takie wiecie, młodzieńcze „a jebac to i nagle jesteś w drodze autostopem nad morzem”.
 
Naprawdę zapytałam na serio bo w dyskusji o empatii było, że każdy jest tu mile widziany. A nie chcę, żeby znowu było, że zagregowałam niepotrzebnie i nie można nic tu napisać. Także dziękuję za wyjaśnienie.

Jeżeli mogę wyrazić swoje zdanie to uważam, że tematy dzieci tutaj nie powinny być poruszane, chyba że jako luźne stwierdzenie w stylu: jutro mam stres bo starsze dziecko ma operację czy nie będzie mnie tu bo dziecko choruje i skupiam się na nim. Co innego jest kiedy oznaczamy byłą staraczkę bo ma wiedzę czy przypadek, który pasuje do tego z czym się coś zmaga (dzisiejsze rozmowy o przechwytywaniu jajeczek) a co innego kiedy ciężarne czy mamy będą tu rozmawiać o wyprawce czy właśnie chrzcie.
Wiem, że sporo z nas ma już dziecko, ale jednak jesteśmy w grupie osób które tych dzieci nie mają. Ja jak mam plan na coś z dziećmi albo z nimi coś robię tak jak @Mayolin to po prostu tego nie piszę bo właśnie uważam, że komuś może nie być przykro a mnie to akurat nie boli, że nie dowiecie się że coś tam robię typowego dla matki. Szczególnie, że już za niedługo jeden z trudniejszych dni dla staraczek.

Pozwolę się odezwać w temacie pisania o dzieciach. Akurat cytuje Twój post, bo sie zgadzam. Jak wiecie jestem po poronieniu, które Przechodziłam w szpitalu.Na sali na której leżałam przyjęto na „mały zabieg” dwie kobiety w tym jedna już leżała. Zaczęły od rana „trajkotać” o swoich pociechach. A moje to, a moje tamto. A moje to martwi sie o mnie, kiedy mamo wrócisz ze szpitala, a mój mąż sie tak świetnie zajmuje dzieckiem. Świetnie, cieszę się, że macie do kogo wracać. Ale ja właśnie radziłam sobie ze stratą. I mimo cudownie opieki, wsparcia i empatii od lekarzy to ich „przechwałki” bolały jakoś bardziej. Trochę zamilkły gdy na obchodzie usłyszały, że ja to ta po poronieniu i to moja pierwsza ciąża.
Więc trochę tak, czytanie boli gdy widzi się biały test a miał mieć dwie kreski.
 
Pozwolę się odezwać w temacie pisania o dzieciach. Akurat cytuje Twój post, bo sie zgadzam. Jak wiecie jestem po poronieniu, które Przechodziłam w szpitalu.Na sali na której leżałam przyjęto na „mały zabieg” dwie kobiety w tym jedna już leżała. Zaczęły od rana „trajkotać” o swoich pociechach. A moje to, a moje tamto. A moje to martwi sie o mnie, kiedy mamo wrócisz ze szpitala, a mój mąż sie tak świetnie zajmuje dzieckiem. Świetnie, cieszę się, że macie do kogo wracać. Ale ja właśnie radziłam sobie ze stratą. I mimo cudownie opieki, wsparcia i empatii od lekarzy to ich „przechwałki” bolały jakoś bardziej. Trochę zamilkły gdy na obchodzie usłyszały, że ja to ta po poronieniu i to moja pierwsza ciąża.
Więc trochę tak, czytanie boli gdy widzi się biały test a miał mieć dwie kreski.
Przykro mi :( ja będąc przyjęta do szpitala z podejrzeniem CP byłam od razu dana na sale dwuosobowa ale tylko jedno łóżko było, do tego dali mnie na drugie skrzydło oddziału gdzie ani nie mijałam się z ciężarnymi i trafiłam na wspaniałego ordynatora, który do ostatniego dnia (a byłam aż 11 dni) pilnował żeby nie wstawili mi łóżka z ciężarna… Jestem mu za to bardzo wdzięczna bo pewnie przeżywałbym to mega, a tak to byłam tylko ja, Netflix i widok na Tatry 😜
 
Kurcze chyba macie rację. Zdałam sobie sprawę że przecież ja też przez to przechodziłam. Jest wiele kobiet które starają się o kolejne dziecko bezskutecznie mimo że zajściem w poprzednią/poprzednie ciąże było bezproblemowe (swoją drogą to niesamowite że zajście w ciążę jest bezproblemowe a w kolejne to walka Lub odwrotnie najpierw walka a kolejne bezproblemowo). U mnie było ciężko zawsze. Teraz jestem tutaj bo prócz męża nie mam wsparcia ponieważ nawet nikt o staraniach nie wie. Przyjaciółce aktualnie boję się powiedzieć. I myślę sobie że faktycznie jak coś piszę o dzieciach możecie czuć się niekomfortowo, może to nie jedną zaboleć. Teraz już ważę swoje wypowiedzi.
 
Pozwolę się odezwać w temacie pisania o dzieciach. Akurat cytuje Twój post, bo sie zgadzam. Jak wiecie jestem po poronieniu, które Przechodziłam w szpitalu.Na sali na której leżałam przyjęto na „mały zabieg” dwie kobiety w tym jedna już leżała. Zaczęły od rana „trajkotać” o swoich pociechach. A moje to, a moje tamto. A moje to martwi sie o mnie, kiedy mamo wrócisz ze szpitala, a mój mąż sie tak świetnie zajmuje dzieckiem. Świetnie, cieszę się, że macie do kogo wracać. Ale ja właśnie radziłam sobie ze stratą. I mimo cudownie opieki, wsparcia i empatii od lekarzy to ich „przechwałki” bolały jakoś bardziej. Trochę zamilkły gdy na obchodzie usłyszały, że ja to ta po poronieniu i to moja pierwsza ciąża.
Więc trochę tak, czytanie boli gdy widzi się biały test a miał mieć dwie kreski.
Przykro mi :( ja będąc przyjęta do szpitala z podejrzeniem CP byłam od razu dana na sale dwuosobowa ale tylko jedno łóżko było, do tego dali mnie na drugie skrzydło oddziału gdzie ani nie mijałam się z ciężarnymi i trafiłam na wspaniałego ordynatora, który do ostatniego dnia (a byłam aż 11 dni) pilnował żeby nie wstawili mi łóżka z ciężarna… Jestem mu za to bardzo wdzięczna bo pewnie przeżywałbym to mega, a tak to byłam tylko ja, Netflix i widok na Tatry 😜

Wiecie, ogólnie słabe ale też czasem ludzie nie myślą. Albo nawet chcą wierzyć, że nie jest tak źle.

Ja z moją CP trafiłam na oddział ginekologiczny jest on na innym piętrze niż porodówka, patologia ciąży i sale poporodowe. Ale już np. sala pooperacyjna jest wspólna bo nie da się inaczej. Za mało ludzi, za mało obsady.

Pierwszego dnia jak mnie przyjęli, to łóżko obok zajmowała dziewczyna, powiedziałyśmy sobie dzień dobry. Zobaczyłam dość spory brzuch - w moim odczuciu ok. 5 miesiąc. Pomyślałam - super, położyli mnie z ciężarną bo pewnie na patologii nie było miejsc. Potem pomyślałam, że głupia jestem bo skro leży to pewnie coś jest nie tak. A chwilę później przyszła jakaś kobieta i powiedziała, że dziecko pojechało na sekcję, nam można odebrać ciałko i potem pochować, dała jeszcze jakieś broszury. Po raz ostatni kogoś oceniłam.

Potem leżałam głównie sama, na weekend przed moim wyjściem była ze mną dziewczyna z CP, spytała mnie o dzieci sama, odpowiedziałam, że mam dwoje - ona też miała dwoje na cmentarzu (przedwczesne porody w 19 i 21tc). Było mi głupio, że przyznałam się do moich dzieci, ale po prostu nie wiedziałam, poza tym faktycznie strasznie za nimi tęskniłam i ciężko było to ukryć

W ten sam weekend na ginekologii położono mamę z noworodkiem - słyszałyśmy jak płakał praktycznie no stop. Owszem, mama dostała jedynkę, kilka pokoi od nas. Ale co miała zrobić skoro wyraźnie sobie nie radziła, a położne chyba nie były zainteresowane pomocą (dla nas były turbo miłe i super). Na pewno nie chciała sprawiać nam przykrości. Wierzę, że mało kto życzy drugiemu człowiekowi źle
 
Przykro mi :( ja będąc przyjęta do szpitala z podejrzeniem CP byłam od razu dana na sale dwuosobowa ale tylko jedno łóżko było, do tego dali mnie na drugie skrzydło oddziału gdzie ani nie mijałam się z ciężarnymi i trafiłam na wspaniałego ordynatora, który do ostatniego dnia (a byłam aż 11 dni) pilnował żeby nie wstawili mi łóżka z ciężarna… Jestem mu za to bardzo wdzięczna bo pewnie przeżywałbym to mega, a tak to byłam tylko ja, Netflix i widok na Tatry 😜
Ogromnie się cieszę, że trafiłaś na taką opiekę. To pozwala na nadzieje, że kiedy będzie tylko lepiej w każdym szpitalu w PL i oby tak było.
Ja niestety byłam w szpitalu gdzie na przeciwko oddziału ginekologii była porodówka. Wychodząc ze szpitala zobaczyłam piękny widok: mama z noworodkiem pokazująca dziecko ojcu. Złapało za serce i zaszkliło oczy. Wiedziałam, że może to nie jest idealny moment aby to widzieć, ale w głębi serca mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości to my. A później zobaczyłam siebie, obraz nędzy i rozpaczy, w płaszczu, dresach i kokodżambo na głowie. I pewnie gdyby nie empatia ludzi, opieka, najcudowniejszy na świecie mąż to bym się tam rozpadła na milion kawałków.
Pochwale Wam się tylko (i za to oczekuje reakcji serduszek a nie smuteczku), że mój mąż stanął na wysokości zadania albo i jeszcze wyżej. Wsparcie, miłość i empatia jaka dostałam od niego przekracza wszystkie możliwości. Był cały czas przy mnie.
I tym kończę te moje wywody o stracie. Tule wszystkie, które to przechodziły. I zgadzam się, żadna kobieta nie powinna tego przechodzić. Na żadnym etapie.
 
reklama
Ogromnie się cieszę, że trafiłaś na taką opiekę. To pozwala na nadzieje, że kiedy będzie tylko lepiej w każdym szpitalu w PL i oby tak było.
Ja niestety byłam w szpitalu gdzie na przeciwko oddziału ginekologii była porodówka. Wychodząc ze szpitala zobaczyłam piękny widok: mama z noworodkiem pokazująca dziecko ojcu. Złapało za serce i zaszkliło oczy. Wiedziałam, że może to nie jest idealny moment aby to widzieć, ale w głębi serca mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości to my. A później zobaczyłam siebie, obraz nędzy i rozpaczy, w płaszczu, dresach i kokodżambo na głowie. I pewnie gdyby nie empatia ludzi, opieka, najcudowniejszy na świecie mąż to bym się tam rozpadła na milion kawałków.
Pochwale Wam się tylko (i za to oczekuje reakcji serduszek a nie smuteczku), że mój mąż stanął na wysokości zadania albo i jeszcze wyżej. Wsparcie, miłość i empatia jaka dostałam od niego przekracza wszystkie możliwości. Był cały czas przy mnie.
I tym kończę te moje wywody o stracie. Tule wszystkie, które to przechodziły. I zgadzam się, żadna kobieta nie powinna tego przechodzić. Na żadnym etapie.
masz wspaniałego męża!! ❤️❤️❤️❤️❤️
 
Do góry