reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Urodzisz, to pokochasz. Jak było z wami?

ja też taka byłam. Ale to nie była miłość, to nie było to co powinno być. Przy drugim dziecku zrozumiałam jak wiele straciłam. To Twoja sprawa jak wychowasz swoje dziecko, nic nikomu do tego. Ja tylko mówię co przeszłam i jak sobie z tym poradziłam. I moim zdaniem naprawdę warto ułożyć sobie w głowie, pomocą lub bez, żeby poczuć te motylki w brzuchu na widok swojego dziecka. Ono to poczuje na pewno.
Niestety. U mnie kiepska ciąża, potem mały urodził się z wiotkością krtani, krztusił się ulanym mlekiem, jak płakał dłużej niż 3 minuty, to krztusił się własnymi łzami. Zamiast go kochać i cieszyć się nim, to byłam przerażona, zmęczona i opiekowałam się nim z automatu. Pierwsze przebłyski miłości w 5 miesiącu, pokochany w 8, a dziś ma 13 miesięcy i jest moim najukochańszym skarbusiem. Choć nie jest cudownym dzieckiem, jest bardzo ruchliwy, często marudzi, w nocy budzi się dość często, nakarmić go też ciężko, bo nie usiedzi w foteliku za długo. Kocham go nad życie i tylko żałuje tych kilku straconych miesięcy.
 
reklama
Tak masz rację. Wiesz całą ciążę oprócz ciągłego płaczu z rozczarowania myślałam sobie że jestem głupia, że ciąża jest ok, że nie widać żadnych wad itp. że są ludzie którzy bezskutecznie starają się o dziecko, przeżywają poronienia a ja przeżywam że moje dziecko nie jest dziewczynka. Podświadomie chyba dlatego że też mam niezbyt dobre relacje z matką. Marzyłam żeby mieć córkę żeby stworzyć z nią takie relacje jakich ja nigdy nie miałam i mieć nie będę ze swoją matką. Pierwsza córka jest tak jakby "zabrana" przez Tesciowa. Mieszkaliśmy z nimi i od samego początku codziennie przychodziła itp itp aż w końcu widziałam że ona woli ja niż mnie, mimo iż spędzaliśmy aktywnie dużo czasu. Teraz mieszkamy sami i dlatego miałam nadzieję że będzie dziewczynka. Moja wymarzona, z którą będę miała piękne relacje ale nie udało się. 😭
Nie załamuj sie- masz sznase na super relacje z synem!!!!!!!
 
Ale to nie jest tak ze swoim myśleniem, czy bólem w sercu nie okazuje dziecku zainteresowania, nie poświęcam czasu itp. to co czuje nie odbija się na nim. Bawimy się razem, śpiewam mu itp.

Dzieci o wiele lepiej niż my odczytują emocje. Doskonale wiedza kiedy zabawa plynie z serca a kiedy jest obowiązkiem. Widza różnice między buziakiem z miłości a całunem z przymusu.
Ja od zawsze czułam ze byłam dla matki obowiązkiem mimo, ze nigdy nic mi nie zostało wprost powiedziane. Czy byłam chciana? Czy wolałaby chłopca? Czy mój wygląd nie pasował. Nie. Nigdy słowa nie usłyszałam. Ale wychowano mnie w odczuciu ze byłam obowiązkiem a nie szczęściem. Dziecko to wie. I to może je bolec bo ono nie wie, co jest nie tak.
Jesli masz żal do losu o cokolwiek to do ciebie należy sobie z tym poradzić. Swoją droga, los nikomu nie robi na złość. To po prostu nasze oczekiwania są czasami z kosmosu.
 
Tak masz rację. Wiesz całą ciążę oprócz ciągłego płaczu z rozczarowania myślałam sobie że jestem głupia, że ciąża jest ok, że nie widać żadnych wad itp. że są ludzie którzy bezskutecznie starają się o dziecko, przeżywają poronienia a ja przeżywam że moje dziecko nie jest dziewczynka. Podświadomie chyba dlatego że też mam niezbyt dobre relacje z matką. Marzyłam żeby mieć córkę żeby stworzyć z nią takie relacje jakich ja nigdy nie miałam i mieć nie będę ze swoją matką. Pierwsza córka jest tak jakby "zabrana" przez Tesciowa. Mieszkaliśmy z nimi i od samego początku codziennie przychodziła itp itp aż w końcu widziałam że ona woli ja niż mnie, mimo iż spędzaliśmy aktywnie dużo czasu. Teraz mieszkamy sami i dlatego miałam nadzieję że będzie dziewczynka. Moja wymarzona, z którą będę miała piękne relacje ale nie udało się. 😭

Mysle, ze za bardzo patrzysz na to przez pryzmat własnych doświadczeń z matka. TY masz wizje relacji jaka chciałabyś mieć z córka i wszystko co odbiega od twoich wyobrażeń odbierasz jako „zabieranie” ci córki. A tak wcale nie musi być.
Pamiętaj, ze dzieci mogą mieć inne wyobrażenie ich związku z rodzicami i wiesz co? Wolno im.
Wiem o czym mówisz bo moja córka tez jest silniej związana z teściowa. Nigdy razem nie mieszkaliśmy, nie oddawaliśmy jej córki pod opiekę jakos szczególnie często. Gaba ma cztery latka i nocowała u teściów dosłownie dwa razy wiec fizycznie nikt mi jej nie odbierał. Ale jednak jest jak jest.
I ja wiem, ze człowiek sobie myśli „jestem niepotrzebna”, „ja się tak poświęcam a ty lecisz do tej kobiety, która ja być może średnio lubię”, „niewdzięczne dziecko” itd. Instynktownie człowiek zaczyna się wycofywać emocjonalnie. Dziecko to wyczuwa, tez się odsuwa i proces leci niczym oczko w rajstopach.
Prawda jest taka, ze dzieci nie musza powielać naszych wizji, sympatii czy zasad. To są indywidualne jednostki, którym wolno lubić kogoś, kogo my niekoniecznie darzymy sympatia. Jeśli tylko przyjmie się to jako oczywistość i nie bedzie wyladowywalo bagażu emocjonalnego na dziecku to ta relacja między dzieckiem a rodzicem może być niezmiernie silna. Inna niż wyobrażenie ale niezwykle silna.
Powiem ci ze z chwila, kiedy przestałam „mieć córce za złe” ta miłość do teściowej to żyje mi się o wiele lepiej. Jej zreszta tez. To pierwszy krok do akceptacji drugiego człowieka.
 
Przyznam, że najchętniej bym sobie pofolgowała i wylała potok brzydkich słów w stronę mamydwojki. Ale tu widać, że to dziewczyna, która została głęboko skrzywdzona w dzieciństwie, a z tego nie można się śmiać. Zamiast tego więc napiszę tak.

Masz szansę uciąć tę sztafetę obciążeń rodzinnych i być dla swoich dzieci po prostu fajną mamą, normalną i zwyczajną. Jeśli sama się nie zmienisz, to Twój syn albo przekaże tę złą energię swoim dzieciom albo zmarnuje życie z kimś nieodpowiednim albo wyda fortunę na terapię. Moim zdaniem lepiej, póki jest taki malutki, wziąć się za siebie, pójść przerobić swoje sprawy z fachowcem, a dziecku dać czystą kartę.
 
Nigdy nie celowałam z płcią w czasie starań. Pierwszy syn (od początku jakoś czułam że będzie chłopak) ciąża problematyczna, przeleżana i wcześniak na pokładzie. Gdy zdecydowałam się na kolejną wkurzały mnie komentarze, że teraz potrzebna dziewczynka by 'byli wszyscy w domu". (że co?) Przytrafiło się tak, że faktycznie jest dziewczyna, ale jakbym miała kolejnego syna nie czułabym rozczarowania. Kocham ich tak samo, traktuje i wychowuje też tak samo., bo co niby płeć może w tym temacie zmienić 🤔 Więź buduję z obydwojgiem i kocham każdego nas życie.
 
Też "mam wszystkich w domu". Chciałam mieć córkę i miało być "do trzech razy sztuka", ale udało się przy drugim dziecku. Ale tak szczerze, to te oczekiwania miałam przed porodem. Jak już urodziłam synka, to płeć kolejnego dziecka była mi obojętna. Synek jest cudowny ❤️ mam tylko wrażenie, że za wcześnie zdecydowałam się na kolejne dziecko. Jestem zmęczona i nerwowa, przez co najbliższi cierpią.
A co do obaw, to boję się autyzmu. Synek rozwija się prawidłowo, ale po córce jeszcze nic nie widać. Mam autystyczne dziecko w bliskiej rodzinie i tego boję się bardzo. Nie wiem, jak poradziłabym sobie, opiekując się kimś do końca życia.
 
Dzieci o wiele lepiej niż my odczytują emocje. Doskonale wiedza kiedy zabawa plynie z serca a kiedy jest obowiązkiem. Widza różnice między buziakiem z miłości a całunem z przymusu.
Ja od zawsze czułam ze byłam dla matki obowiązkiem mimo, ze nigdy nic mi nie zostało wprost powiedziane. Czy byłam chciana? Czy wolałaby chłopca? Czy mój wygląd nie pasował. Nie. Nigdy słowa nie usłyszałam. Ale wychowano mnie w odczuciu ze byłam obowiązkiem a nie szczęściem. Dziecko to wie. I to może je bolec bo ono nie wie, co jest nie tak.
Jesli masz żal do losu o cokolwiek to do ciebie należy sobie z tym poradzić. Swoją droga, los nikomu nie robi na złość. To po prostu nasze oczekiwania są czasami z kosmosu.
Nie to nie jest tak że ja się bawię z nim z obowiązku, bawię się bo lubię się z nim bawic, lubię ciumac, głaskać itp
 
reklama
Ale czy to nie zabawa i śpiew bez uczuć? Żeby potem historia się nie powtórzyła i tak, jak Ty miałaś kiepskie relacje z matką, tak on powie kiedyś, że ma słabe relacje z Tobą. A będzie pokutował tylko za to, że urodził się chłopcem. Może Malina126 dobrze radzi, może psycholog tu potrzebny. A druga kwestia, że pewnie mąż też pragnął mieć syna, napewno jest szczęśliwy. Macie już córkę, teraz synka, budujcie szczęście, po co się zadręczać? Wałcz o to, nawet jeśli potrzebny jest specjalista.
Tak jak już wyżej napisałam, to nie jest zabawa z obowiązku. Bawię sie, itp bo lubię się z nim bawic i ta zabawa jest szczera ☺️
 
Do góry