Ja nie mogę narzekać na opiekę w Opolu jeżeli chodzi oczywiście o oddział wcześniaków, bo patologia ciąży to istna masakra. Ale wracając to tematu, w Opolu matki mogły być przy swoich maluchach "na okrągło", przy każdym inkubatorze i łóżeczku było krzesło lub wygodny fotel. Do kangurowania też nam dawano dzidziusia, tylko trzeba było sie upominać o to, bo położne często były zabiegane i zapominały o tym, że "obiecały mamie..." Generalnie lekarze ok. (nie licząc pewnej lekarki i lekarza, którzy przyjeżdżali na dyżur z innego szpitala - u nich nigdy nie leczyłabym dziecka) chętnie udzielali informacji, nie zbywali rodziców, bez problemu odpowiadali na intrygujące nas pytania. A położne były różne. Jedne bardzo fajne, chętne do pomocy i zyczliwe. A były takie od których "wredota" aż biła po oczach. W sąsiednim boksie była raz taka sytuacja podczas pory karmienia: była tam położna i kramiła dzieci sondą. Jedna z mam powiedziała:"biedne dzieciaczki, takie maleńkie a tyle muszą się nacierpieć." A położna jej na to:" to trzeba było urodzić dziecko w terminie!" Co to w ogóle za komentarz!?! Gdyby to na mnie trafiło, to od razu poszłabym do ordynadorki i to bez żadnych skrupułów. Żadna z nas nie była tam dla własnej przyjemności i na własne zyczenie a ona z takim tekstem.... wrrrr
Ale były tez bardzo fajne położne. Mielismy na oddziale rehabilitantke, ktora miała m.in.stymulować i uczyć dzieciaczki picia z butelki i przystawiania do piersi... Ale cienka babka była. Upatrzyła sobie kilka dzieciaczków i tylko nimi się zajmowała (o ile znalazła czas, bo ciągle jej nie było). Za kazdym razem mówiła co innego także człowiek już sam nie wiedział o co jej chodzi tak właściwie. A jak przychodziła pora karmienia, czyli czas w którym powinna najwięcej czasu poświecić maleństwom, oznajmiała, że jest strasznie głodna i musi iść coś zjeść... i wychodziła sobie. Mnie w nauce karmienia bardzo pomogły położne. Pokazały jak mam Kube stymulować, żeby pobudzić oddruch ssania, jak przystawiać do piersi... Były o tysiąc razy lepsze niż ta nasza "rehabiltantka"
Kurcze, ale się rozpisałam...