reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Urodziłam w 23 tyg ciąży.

Aż mi się płakać chce, tak nam na psychę wsiedli w tym Sosnowcu. Mogłam być max 1,5 godz przy inkubatorze ( tam były odwiedziny od 15 do 16,30 :crazy:) i to na stojąco :wściekła/y: Nawet krzesełek nie mieliśmy. Nic nie mogłam zrobić przy małej a jak ją głaskałam to czułam się jakbym łamała najgorsze przepisy, tak nam na ręce patrzyli :-( Nie wiem co to kangurowanie choć tyle o tym czytałam :-( Dziewczyny korzystajcie jak możecie, to muszą być piękne chwile pełne miłości i czułości, tak sobie to wyobrażam.

Franiowa mamo kosmos jak stąd do nie wiadomo gdzie...
 
reklama
Ja nie mogę narzekać na opiekę w Opolu jeżeli chodzi oczywiście o oddział wcześniaków, bo patologia ciąży to istna masakra. Ale wracając to tematu, w Opolu matki mogły być przy swoich maluchach "na okrągło", przy każdym inkubatorze i łóżeczku było krzesło lub wygodny fotel. Do kangurowania też nam dawano dzidziusia, tylko trzeba było sie upominać o to, bo położne często były zabiegane i zapominały o tym, że "obiecały mamie..." Generalnie lekarze ok. (nie licząc pewnej lekarki i lekarza, którzy przyjeżdżali na dyżur z innego szpitala - u nich nigdy nie leczyłabym dziecka) chętnie udzielali informacji, nie zbywali rodziców, bez problemu odpowiadali na intrygujące nas pytania. A położne były różne. Jedne bardzo fajne, chętne do pomocy i zyczliwe. A były takie od których "wredota" aż biła po oczach. W sąsiednim boksie była raz taka sytuacja podczas pory karmienia: była tam położna i kramiła dzieci sondą. Jedna z mam powiedziała:"biedne dzieciaczki, takie maleńkie a tyle muszą się nacierpieć." A położna jej na to:" to trzeba było urodzić dziecko w terminie!" Co to w ogóle za komentarz!?! Gdyby to na mnie trafiło, to od razu poszłabym do ordynadorki i to bez żadnych skrupułów. Żadna z nas nie była tam dla własnej przyjemności i na własne zyczenie a ona z takim tekstem.... wrrrr:wściekła/y:
Ale były tez bardzo fajne położne. Mielismy na oddziale rehabilitantke, ktora miała m.in.stymulować i uczyć dzieciaczki picia z butelki i przystawiania do piersi... Ale cienka babka była. Upatrzyła sobie kilka dzieciaczków i tylko nimi się zajmowała (o ile znalazła czas, bo ciągle jej nie było). Za kazdym razem mówiła co innego także człowiek już sam nie wiedział o co jej chodzi tak właściwie. A jak przychodziła pora karmienia, czyli czas w którym powinna najwięcej czasu poświecić maleństwom, oznajmiała, że jest strasznie głodna i musi iść coś zjeść... i wychodziła sobie. Mnie w nauce karmienia bardzo pomogły położne. Pokazały jak mam Kube stymulować, żeby pobudzić oddruch ssania, jak przystawiać do piersi... Były o tysiąc razy lepsze niż ta nasza "rehabiltantka"

Kurcze, ale się rozpisałam...:sorry2:
 
W naszym szpitalu, już na septyku, gdy pewna młoda mama pierwszy raz dostała dziecko do przystawienia do piersi, poprosiła pielęgniarkę i powiedziała jej:
- on chyba nie bardzo umie łapać brodawkę
miła pani na to:
- on ma takie pojecie o łapaniu brodawki jak pani o bólu, który by pani czuła, jakby pani ktoś włożył parasol w dupe i go otworzył.
Odwróciła się poszła..
Dziewczyna opowiadała mi to zszokowana na korytarzu szpitalnym (nasze dzieci jakiś tydzień leżały obok siebie). No, to my taką rodzinną atmosferę na oddziale mieliśmy...
 
No a potem ludzie sa w szoku, jak widzą wcześniaka w kieszeni pielęgniarskiego fartucha, jak na takich oddziałch pracują takie szmaty..sory,ale nie chce sie gorzej wyrażać.
 
Niestety... A człowiek na takim oddziale oczekuje szczególnej wrażliwości...
Myślę, że nadwrazliwośc słuchowa Frania spowodowana jest m.in. tym, że te...szanowne panie..włączały przy nim wszystkie alarmy na maxa, nawet dźwięk kardiomonitora... Nieustające piiiiiiiiii..piiiiiiiii...piiii... na cały regulator.
Za to po przeniesieniu małego do kliniki... Boże to był inny świat.. warunki lokalowe koszmarne, ale za to pielęgniarki z sercem na dłoni:)

A tak na marginesie, Paulinka ma faktycznie b szeroko rozłożone nóżki.. chyba powinna mieć je jakoś podparte choćby o zrolowaną pieluszkę.. tym bardziej ze na golaska leży, nawet pamperek nie unosi jej minimalnie nóżek..

No dziewczyny, dobrych wieści tylko dziś oczekujemy:)
 
CZESC dziewczyny!!!ALEX od wczoraj jest na CPAP i radzi sobie nie zle.Pielegniarka powiedziala mi dzis ze moge z nie j byc dumna ze swietnie sobie radzi ,wyniki z krwi tez sa ok ,ogolnie jest dobrze.Cieszy mnie to bardzo i musialam sie tym z wami podzielic.
 
Super wieści!Taka maleńka a taka silna!Mam nadzieje,ze zostanie juz na CPAPie i nie wróci pod respirator tak jak mój mały 3m-ce temu....Ale dziewczynki są silniejsze.U nas na oddziale lezy dziewczynka ur w 24 tyg ciąży z waga 570g,ma 2,5m-ca i dostaje tylko tlen przez wąsy bez żadnego ciśnienia.Pewnie niedługo będzie juz w domku.Tobie tez tego życzę!
Pozdrawiam;-)
 
reklama
Do góry