reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Teściowa!

reklama
Mam 19 lat i czekam aż mój synuś przyjdzie na świat, a przyjdzie za 18 tygodni i 3 dni. Rodzina mojego narzeczonego szczerze mnie nie akceptuje, nie kryją się z tym. Bracia, ojciec, matka. Ojciec wciąż i wciąż powtarza Dawidowi, że ma płacić mi alimenty, a dać sobie ze mną spokój, a mamuśka, której nienawidzę bardziej niż chlapy na dworze w zimę, twierdzi, że kiedy urodzę odbierze mi prawa rodzicielskie, bo wg. niej nie kocham swojego syna i nie będę umiała się nim zająć. Jako że jestem w ciąży zagrożonej, co według mamuśki mojego mężczyzny jest MOJĄ winą, nie mogę się denerwować, jednakże ta kobieta spokoju mi nie daje. Zmieniłam numer telefonu, ale nie zmieniło to jej beznadziejnego toku myślenia i mimo wszystko uważa się za wspaniałą babcię. Ciągle nastawia mojego faceta przeciwko mnie, no wytrzymać się nie da... Na szczęście Dawid nie poszedł ani w ślady ojca, ani matki, ma swój rozum.
 
arolereversal Kochana, współczuje Ci takiej sytuacji, ale może kiedy synuś się urodzi, sytuacja z potencjalnymi teściami, choć trochę się poprawi :tak: A teraz się nie denerwuj, bo malutkiemu może się to nie spodobać. Trzymajcie się cieplutko :-)
 
aroleversal spokojnie u mnie jest dość podobna sytuacja.. teściowa mnie nie akceptuje.. Nie chciała dopuścić do naszego ślubu, chciała żebym poroniła.. krzyczała, że zmarnowałam życie jej synowi.. dzwoniła, wyzywała, straszyła.. nawet teraz zrobiła akcję.. w Sylwestra mnie wyzywała i jeździła - jak zwykle. Przez nią prawie poroniłam w 18 tygodniu..
 
Witajcie! Jak tak sobie czytam wasze wypowiedzi, to aż się wierzyć nie chce, że takie historie dzieją się w prawdziwym życiu, a nie w amerykańskich filmach.... Strasznie wam współczuję, bo ja mam teściową na medal! Zero wtrącania się, naprzykrzania, zaczepek... nic! Zawsze okazuje mi szacunek i duuużo empatii! Śmiało mogę powiedzieć, ze traktuję teściów jak "prawie rodziców" :))) No bo rodziców ma się jednych i oni zawsze będą na pierwszym miejscu.... Mieszkamy z mężem w swoim mieszkaniu od samego początku, jednak obok moich rodziców. Nigdy się nie wtrącali i nie robią tego do dzisiaj, a jesteśmy małżeństwem prawie dwa lata. Bardzo dużo pomagają nam (a raczej mi, bo mąż w pracy a ja na macierzyńskim) przy małym (ma niespełna 5 miesięcy) i jestem im za to bardzo wdzięczna (będą się nim zajmować, kiedy wrócę do pracy)... Nawet czasem żal mi teściów, że mieszkają dalej i widzą go rzadziej i w związku z tym nie będą mieli takich kontaktów z naszym synkiem jak moi rodzice. Ale czasem tak bywa (kontakt moich rodziców z dziećmi brata też jest rzadszy, bo mieszkają daleko)... i trzeba się z tym pogodzić... Trzymam kciuki za wszystkie terroryzowane synowe i córki! Nie dawajcie się i róbcie swoje, dobro dzieci jest najważniejsze!!! :))))
 
arolereversal- współczuję , na szczęście masz poparcie w swoim narzeczonym - i chwała mu za to , a co do teściów cóz powinni Ci wyrodni wylądować na innej planecie . Staraj się nimi nie przejmować, zawsze możesz tak jak inne dziewczyny zakazać się im widywać z wnuczkiem .
 
Cześć dziewczyny:)
Mam do Was pytanie, czy Wasze teściowe mowią Wam jak macie karmić swoje dzieci? Czy mowią Wam o jakiej godzinie? co podawać? jaką ilośc? i jak gotować?
Bo moja mi mówi!!!!!
 
reklama
k@m@- cóż mojqa zaczęła się wtrącać i ja wybuchłam , teraz od 3 tygodni mam spokój, nieststy teściowe - och inny gatunek kobiet!! Jak przeszkadza Ci to że się wtrąca to powinnaś jej zwrócić uwagę - bo jak raz zacznie nigdy nie przestanie. A one to z troski o wnuczki ale niestety kosztem nerwów synowych :(
 
Do góry