mamaWojtusia
Zaangażowana w BB
Droga Madziu z własnego doświadczenia wiem iż z tlenozależności można wyjść bardzo szybko. Mój Wojtuś był na respiratorze równo 100 dni, potem tylko parę dni na CPAPie i już tylko budka tlenowa, niestety w międzyczasie już na innym, oddziale Wojtuś złapał pseudomonasowe zapalenie płuc (tą bakterię miała dziewczynka która leżała w tym samym boksie) i mieliśmy powrót na intensywną terapię, respirator parę dni, CPAP i znowu budka tlenowa (ciągło się to około 3 tygodnie). Po przejściu na inny oddział mały dostawał tlen nie przez wąsy tylko miał z boku rureczkę z tlenem która wzbogacała mu powietrze w ten cenny pierwiastek. Po miesiącu wyszliśmy do domu (mały miał wtedy 6 miesięcy) i okazało się że radzi sobie dobrze bez tlenu, po paru dniach odstawiliśmy go zupełnie i do tej pory mamy spokój. Jak byliśmy jeszcze na intensywnej terapii to lekarze mówili nam iż Wojtek może być tlenozależny nawet przez rok, że jego płuca są tak zniszczone przez respirator iż nie da sobie rady na zwykłym powietrzu. Oczywiście w domu monitorowałam cały czas jego saturację pulsoksymetrem(dzień i noc przez około miesiąc lub półtora a potem już tylko w nocy) obecnie ma tylko włączony materacyk bezdechów (odpukać jeszcze nigdy nie włączył się alarm).jeżeli chodzi o saturację to alarm wył po zejściu poniżej 90 (tak sobie ustawiłam), jak saturacja była na 90, 91 lub 92 nie robiliśmy z tego afery (lekarka powiedziała nam że saturacja poniżej 85 jest zła). Wojtuś stopniowo miał coraz lepszą saturację, dziś jak podłączam mu pulsoksymetr to ma 98 lub 99 przez cały czas czyli tak jak normalny człowiek ze zdrowymi płucami. Madziu trzymaj się dzielnie i zobaczysz że mały Szymek zaskoczy lekarzy tak jak zrobił to mój Wojtuś