reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szczepienia poza szpitalem na gruźlice

Autorko tak z czysto technicznej strony - nie każda pielęgniarka w Polsce potrafi i wyrazi chęć zaszczepienia dziecka na gruźlicę w punkcie szczepień. Szczególnie jeśli mieszkasz w małym mieście będziesz musiała trochę pokombinować. Mój Synek został zaszczepiony gdy miał 3 tygodnie ponieważ dopiero wtedy osiągnął wymaganą masę ciała:)
 
reklama
Tzn jakich specjalistów masz zamiar odwiedzić i czego od nich oczekujesz?
masz jakieś podejrzenia na ten moment, że nie urodzisz zdrowego dziecka?
nie ma wielu przypaskow odczynów poszczepiennych 🤷‍♀️ serio. Zdajesz sobie sprawę z tego, że przy żadnej, ale to żadnej szczepionce nie masz 100% pewności, że dziecko za 2 dni nie rozłoży się z przeziebieniem, które już się zaczynało w momencie szczepienia? Talich rzeczy nie da się wyłapać 🤷‍♀️

Masz prawo mieć wątpliwości, ale ich adresatem powinien być pediatra lub wakcynolog.
No nie właśnie nie do końca. To musi być działanie społeczne a nie jak kto chce. To nie jest religia czy poglądy polityczne... Przypadki to ja też znam. Chodzi o statystykę.
Autorko tak z czysto technicznej strony - nie każda pielęgniarka w Polsce potrafi i wyrazi chęć zaszczepienia dziecka na gruźlicę w punkcie szczepień. Szczególnie jeśli mieszkasz w małym mieście będziesz musiała trochę pokombinować. Mój Synek został zaszczepiony gdy miał 3 tygodnie ponieważ dopiero wtedy osiągnął wymaganą masę ciała:)
Miałam okazje się o tym przekonać po niedawnej wizycie u pediatry (do którego chciałabym zapisać dziecko). Rozmawiałam na temat szczepionek, aczkolwiek bardzo ogólnikowo i nie do końca byłam zadowolona z wizyty.. w każdym razie była tam akurat pielęgniarka, która wykonywała szczepienia i wtrąciła, że ona się szczepienia dziecka na gruźlicę nie podejmie.
 
Czy naprawdę nikt nie miał żadnych wątpliwości co do tego czy innego szczepienia i nie bal się, ze dziecko może bardzo źle zareagować na daną szczepionkę? Nikt nie rozważał właśnie takiego odroczenia, bo nie mówię już o całkowitej rezygnacji.
Zapewne po tej szczepionce, bo o niej głównie rozmawiamy wasze dzieci nie miały poważnych komplikacji, bo nie mówię tu już nawet o łagodnych NOPach.
Może gdyby zdarzyło się inaczej, zdanie innych na tematy typu wstrzymywać się, przebadać dziecko pod kątem pod jakim mogę (chociażby neurologicznym) byłoby zupełnie inne.
 
Czy naprawdę nikt nie miał żadnych wątpliwości co do tego czy innego szczepienia i nie bal się, ze dziecko może bardzo źle zareagować na daną szczepionkę? Nikt nie rozważał właśnie takiego odroczenia, bo nie mówię już o całkowitej rezygnacji.
Zapewne po tej szczepionce, bo o niej głównie rozmawiamy wasze dzieci nie miały poważnych komplikacji, bo nie mówię tu już nawet o łagodnych NOPach.
Może gdyby zdarzyło się inaczej, zdanie innych na tematy typu wstrzymywać się, przebadać dziecko pod kątem pod jakim mogę (chociażby neurologicznym) byłoby zupełnie inne.
Niedawno sama zostałam po raz pierwszy matką. To, czego nie byłam sobie w stanie wyobrazić będąc w ciąży to liczba pytań i wątpliwości, jakie rodzą się w głowie matki po przyjściu na świat dziecka. Świadomość ogromnej odpowiedzialności może być przytłaczająca podobnie jak obawa o dobro dziecka. Natomiast jedna z rzeczy co do której wątpliwości nie miałam to szczepienia. Ufam medycynie w tym zakresie, ponieważ chociażby na gruźlicę zaszczepionych w Polsce od dekad były miliony ludzi i akurat uważam, że skala stosowania szczepionki pozwala nam uznać ją za preparat bezpieczny dla noworodków i dlatego stosowany. W ciąży szczepiłam się na krztusiec, a gdyby była już dostępna w Polsce to szczepiłabym się również na RSV. Sama byłam jako dziecko szczepiona wszystkim zgodnie z kalendarzem szczepień i nie wyobrażam sobie ryzykować i eksperymentować na dziecku nie szczepiąc go. Teraz idę zgodnie z kalendarzem i szczepie obowiązkowymi ale i zalecanymi. Jak tylko moje dziecko skończyło wymagany wiek zostało zaszczepione szczepionką p. Meningokokom. Czy się bałam, owszem, ponieważ szczepionka bexsero uchodzi za jedną z bardziej bolesnych, czy miałam wątpliwości? Absolutnie nie. Jestem szczęśliwa, że żyję w czasach kiedy mogę uchronić dziecko przed chorobami, które zmiotły z planszy pół Europy. ( przepraszam za zwrot)
Te preparaty są naprawdę przebadane bardzo dokładnie i skala wyszczepionyfh osób pokazuje, że są bezpieczne. A skutki uboczne mogą pojawić się zawsze.
W ubiegłym roku synek mojej kuzynki trafił do szpitala z zapaleniem płuc, podczas jego pobytu reanimowana była 3 tyg. dziewczynka, która zaraziła się RSV, niestety szczepionka na to nie była jeszcze dostępna w PL dla kobiet w ciąży, ale jest to tylko przykład co grozi dzieciaczkom kiedy nie są szczepione. W życiu nie chciałabym ryzykować zdrowiem dziecka. Wiele szkody zrobiły grupy antyszczepionkowe, swoją drogą wiele kont okazało się zorganizowanym działaniem dezinformacyjnym rosyjskich troli. Rosji zależy na tym, żeby siać zamęt w Polsce nawet sobie nie wyobrażamy do czego się posuwają, dlatego jedynym źródłem wiedzy w temacie szczepień powinien być lekarz, a nie internet.
Nie wiem, czy masz wykształcenie medyczne i skąd u Ciebie tak duże obawy. Mogę tylko podejrzewać, że jesteś jedną z ofiar dezinformacji sianej w internecie. Jestem pewna, że chcesz dla dziecka jak najlepiej, a najlepszym co możesz zrobić to zaszczepić zgodnie z kalendarzem.

Mam koleżankę, której dzieci z powodu wrodzonych zaburzeń odporności nie mogą być szczepione zgodnie z kalendarzem. Jest to źródłem ich ogromnego stresu a Każde szczepienie ogromną ulgą. Daliby wiele żeby móc iść zgodnie z kalendarzem i zabezpieczyć swoje dzieci przed tymi śmiertelnymi chorobami.
 
Czy naprawdę nikt nie miał żadnych wątpliwości co do tego czy innego szczepienia i nie bal się, ze dziecko może bardzo źle zareagować na daną szczepionkę? Nikt nie rozważał właśnie takiego odroczenia, bo nie mówię już o całkowitej rezygnacji.
Zapewne po tej szczepionce, bo o niej głównie rozmawiamy wasze dzieci nie miały poważnych komplikacji, bo nie mówię tu już nawet o łagodnych NOPach.
Może gdyby zdarzyło się inaczej, zdanie innych na tematy typu wstrzymywać się, przebadać dziecko pod kątem pod jakim mogę (chociażby neurologicznym) byłoby zupełnie inne.
Ja miałam obawy. Znałam problemy zdrowotne m.in. z układem immunologicznym i neurologicznym w rodzinie. Docierały do mnie zarówno treści reprezentujące każde podejście do szczepień, tj. od teorii spiskowych, przez dramatyczne opisów nopów, stanowiska ostrożnościowe, oficjalne rekomendacje aż po te sponsorowane przez producentów szczepionek. Widziałam przeplatanie się argumentów tych stron (choćby ws tiomersalu). Byłam naciskana przez bliskich ludzi, którzy nigdy nie zaszczepili niczym dziecka, żeby zrobić tak jak oni. Moje dzieci są szczepione wg kalendarza, ale DTPa. Po kilkunastu latach doświadczenia macierzyńskiego absolutnie nie wierzę w możliwość lekarskiego stwierdzenia, że dziecko jest perfekcyjnie zdrowe a podjęta procedura medyczna pomoże i nie zaszkodzi. Lekarze mają ograniczone możliwości, medycyna jeszcze wielu rzeczy nie odkryła a poza tym z naszymi organizmami ciągle "coś" się dzieje. To wszystko jest już wkalkulowane w kalendarz szczepień i generalnie działa - aczkolwiek rozumiem, że nikt nie chce byc w tym odsetku, u którego nie działa. Uważam, że jak ktoś ma w wywiadzie rodzinnym zaburzenia odporności (to nie chodzi o częsty katar), ciężkie nopy, padaczkę czy inne powazne schorzenia, to powinien rozmawiać z lekarzami prowadzącymi tego chorego o tym, czy nowo narodzone w rodzinie dziecko ma iść kalendarzem. Ale z drugiej strony uważam, że jak rodzic ma nerwicę lękową to lepiej, żeby zaczął pracować nad sobą niż przenosił lęki na dziecko i funkcjonował tak latami albo pokoleniami.
 
Miałam okazje się o tym przekonać po niedawnej wizycie u pediatry (do którego chciałabym zapisać dziecko). Rozmawiałam na temat szczepionek, aczkolwiek bardzo ogólnikowo i nie do końca byłam zadowolona z wizyty.. w każdym razie była tam akurat pielęgniarka, która wykonywała szczepienia i wtrąciła, że ona się szczepienia dziecka na gruźlicę nie podejmie.
ciekawa jestem, jaki pediatra by Cię zadowolił. Taki, ktory nie szczepi? I rozbija wszystko na setki wizyt?
Pisalam Ci, że nie zaszczepią Ci tak.
Czy naprawdę nikt nie miał żadnych wątpliwości co do tego czy innego szczepienia i nie bal się, ze dziecko może bardzo źle zareagować na daną szczepionkę? Nikt nie rozważał właśnie takiego odroczenia, bo nie mówię już o całkowitej rezygnacji.
Zapewne po tej szczepionce, bo o niej głównie rozmawiamy wasze dzieci nie miały poważnych komplikacji, bo nie mówię tu już nawet o łagodnych NOPach.
Może gdyby zdarzyło się inaczej, zdanie innych na tematy typu wstrzymywać się, przebadać dziecko pod kątem pod jakim mogę (chociażby neurologicznym) byłoby zupełnie inne.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że dziecko neurologicznie rozwija się przez wiele lat życia? Ja akurat mam na bieżąco, bo my jestesmy pod kontrolą neurologa i to, że dzisiaj jest ok nie oznacza, ze za rok dalej tak będzie. Rozwój jest ciągly, a choroby często wychodzą np. kolo 2 rż. Będziesz tyle czekać ze szczepieniami i ryzykować życiem i zdrowiem dziecka?

Nie jesteś w stanie przebadac dziecka tak, jak tego oczekujesz. Nie mówiąc juz o tym, że noworodki są noworodkami i zwyczajnie mają swoje przypadlości. Kolki, płacze itd.

Szczerze to dla mnie szczepienie w warunkach szpitalnych jest właśnie pewniejsze.
 
Ja sie wypowiem moj tata miał gruźlice .zaraził się od x osoby

Bardzo cieżka choroba
My musielismy robic kontrolne przeswietlenia płuc .

Nie stety choroba wygrała I zmarł mój tata. Pamiętam,że byliśmy wszyscy doszczepiani .nikt z nas sie nie zaraził
. Tak wiec nie wiesz gdzie sie mozna zarazic
 
Czy naprawdę nikt nie miał żadnych wątpliwości co do tego czy innego szczepienia i nie bal się, ze dziecko może bardzo źle zareagować na daną szczepionkę? Nikt nie rozważał właśnie takiego odroczenia, bo nie mówię już o całkowitej rezygnacji.
Zapewne po tej szczepionce, bo o niej głównie rozmawiamy wasze dzieci nie miały poważnych komplikacji, bo nie mówię tu już nawet o łagodnych NOPach.
Może gdyby zdarzyło się inaczej, zdanie innych na tematy typu wstrzymywać się, przebadać dziecko pod kątem pod jakim mogę (chociażby neurologicznym) byłoby zupełnie inne.
Jak widzisz, inni też mają wątpliwości. Nie jesteś jedyna. I zgodzę się z przedmówczynią, że macierzyństwo równa się masa wątpliwości i też ciągłe podejmowanie decyzji za małego człowieka.

Ja nie mam takich doświadczeń, o jakich piszą inne osoby, w rodzinie ani nie znam z otoczenia, dlatego nie miałam wątpliwości, ale jednocześnie mam świadomość, że zdarzają się przypadki, o których piszesz. Natomiast tych przypadków nie jest taka liczba, żeby miano na jej podstawie stwierdzić, że szczepionka jest niebezpieczna i należy ją wycofać. Gdyby tak było, wycofaliby ją.
Mam takie wrażenie, że dzialasz nieco wybiórczo względem specjalistów. Bo z 1 str piszesz, że nie wiesz, czy dobrze że zaszczepią w szpitalu, bo mogą nie wykryć ukrytej infekcji, a z 2 str chcesz chodzić po specjalistach upewniając się, czy nie ma jakichś przeciwwskazań.

Patrząc też realistycznie, wydaje mi się to mega skomplikowane, czasochłonne i nieco paranoiczne, żeby badać takiego maluszka (i pytanie jak długo, bo układ nerwowy rozwija się wiele lat) u specjalistów do momentu, gdy wykluczy się wszystkie możliwe przeciwwskazania. Z doświadczenia wiem, że i tak chodzi się z niemowlakiem do wielu innych specjalistów (może nie z reguły, ale ja np chodziłam z różnych powodów) i teraz dokładać sobie kolejne wizyty, żeby sprawdzać domniemane schorzenia czy wady w rozwoju... Nie wyobrażam sobie. Są pewne zalecenia, co warto sprawdzać i wg tego szłam, domniemanych nie miałam zamiaru sprawdzać.

A teraz jeszcze odniosę się do innego wpisu. Są faktycznie ludzie dorośli, ale i dzieci, które nie mogą być zaszczepione na gruźlicę czy inną chorobę w terminie, z powodu wrodzonych zaburzeń odporności np. I teraz takie osoby, trafią na osobę, która się nie szczepila bez wyraźnych przeciwwskazań i się od niej zarażą. No bo nieszczepiony jest bardziej narażony na zarażenie się i na ostry przebieg choroby. Uważam to za egoizm.

Po szczepieniu na gruźlicę większość ludzi ma pozostałość łagodnego NOP, to blizna w miejscu wkłucia. Moja córka też ma, ja też, mąż i inni ludzie z naszej rodziny czy otoczenia. Chyba większość społeczeństwa ma tę "pamiątkę".

Jeśli chodzi o obawy przed skutkami ubocznymi. Każda szczepionka może mieć takowe, ale też leki. I teraz co, leku mam nie brać? Nawet paracetamol ma spisaną całą listę skutków ubocznych i nikt się nad tym nie zastanawia... patrząc w ten sposób, można oszaleć. Oczywiście należy się zapoznać z ulotką, ale wychodzić za każdym razem z założenia, że będę osobą, na którą akurat trafi...
 
Ostatnia edycja:
ciekawa jestem, jaki pediatra by Cię zadowolił. Taki, ktory nie szczepi? I rozbija wszystko na setki wizyt?
Pisalam Ci, że nie zaszczepią Ci tak.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że dziecko neurologicznie rozwija się przez wiele lat życia? Ja akurat mam na bieżąco, bo my jestesmy pod kontrolą neurologa i to, że dzisiaj jest ok nie oznacza, ze za rok dalej tak będzie. Rozwój jest ciągly, a choroby często wychodzą np. kolo 2 rż. Będziesz tyle czekać ze szczepieniami i ryzykować życiem i zdrowiem dziecka?

Nie jesteś w stanie przebadac dziecka tak, jak tego oczekujesz. Nie mówiąc juz o tym, że noworodki są noworodkami i zwyczajnie mają swoje przypadlości. Kolki, płacze itd.

Szczerze to dla mnie szczepienie w warunkach szpitalnych jest właśnie pewniejsze.
ciekawa jestem, jaki pediatra by Cię zadowolił. Taki, ktory nie szczepi? I rozbija wszystko na setki wizyt?
Pisalam Ci, że nie zaszczepią Ci tak.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że dziecko neurologicznie rozwija się przez wiele lat życia? Ja akurat mam na bieżąco, bo my jestesmy pod kontrolą neurologa i to, że dzisiaj jest ok nie oznacza, ze za rok dalej tak będzie. Rozwój jest ciągly, a choroby często wychodzą np. kolo 2 rż. Będziesz tyle czekać ze szczepieniami i ryzykować życiem i zdrowiem dziecka?

Nie jesteś w stanie przebadac dziecka tak, jak tego oczekujesz. Nie mówiąc juz o tym, że noworodki są noworodkami i zwyczajnie mają swoje przypadlości. Kolki, płacze itd.

Szczerze to dla mnie szczepienie w warunkach szpitalnych jest właśnie pewniejsze.
Od lekarzy oczekiwałabym szerszego spojrzenia nie tylko na kwestę szczepień, ale też wszystkich innych schorzeń z którymi boryka się człowiek. Odbiegając od tematu szczepień-bliska mi osoba od lat zmaga się z AZS. Ile to było leków, sterydów, które działały owszem jak je się przyjmowało (pomijam, ze szkodziły na skore) po odstawieniu następował nawrot. Nikt nigdy jej nie powiedział, żeby zastosować odpowiednia dietę chociażby eliminujac cukier, mówili to nie ma wpływu. A kiedy osoba ta zastosowała taka dietę, nagle AZS nie było już tak dokuczliwe.
Zreszta swojego czasu i ja zaczęłam zmagać się z występowaniem uczulenia na skroniach, przeszło na uszy, oczywiście odbyłam wizytę u dermatologa, kiedy zapytałam czy dieta w jakikolwiek sposób może wpływać na ten stan również usłyszałam: to nie ma znaczenia. Miałam stosować szampony, które tak łagodziły te objawy, ale jak się zaparłem i zrezygnowałam z nadmiernego spożywania przetworzonej żywności uczulenie ustąpiło i powraca wtedy jak przesadzę zwłaszcza z cukrem.
I tak jestem nieufna, jestem ostrożna, biorę wszystko pod uwagę.
 
reklama
Od lekarzy oczekiwałabym szerszego spojrzenia nie tylko na kwestę szczepień, ale też wszystkich innych schorzeń z którymi boryka się człowiek. Odbiegając od tematu szczepień-bliska mi osoba od lat zmaga się z AZS. Ile to było leków, sterydów, które działały owszem jak je się przyjmowało (pomijam, ze szkodziły na skore) po odstawieniu następował nawrot. Nikt nigdy jej nie powiedział, żeby zastosować odpowiednia dietę chociażby eliminujac cukier, mówili to nie ma wpływu. A kiedy osoba ta zastosowała taka dietę, nagle AZS nie było już tak dokuczliwe.
Zreszta swojego czasu i ja zaczęłam zmagać się z występowaniem uczulenia na skroniach, przeszło na uszy, oczywiście odbyłam wizytę u dermatologa, kiedy zapytałam czy dieta w jakikolwiek sposób może wpływać na ten stan również usłyszałam: to nie ma znaczenia. Miałam stosować szampony, które tak łagodziły te objawy, ale jak się zaparłem i zrezygnowałam z nadmiernego spożywania przetworzonej żywności uczulenie ustąpiło i powraca wtedy jak przesadzę zwłaszcza z cukrem.
I tak jestem nieufna, jestem ostrożna, biorę wszystko pod uwagę.
Teraz chyba rozumiem skąd ten strach.

Powiem ci tak (nie chcę cię straszyć czy zabrzmieć nieprzyjemnie, tylko żebyś była świadoma): czeka cię trudna droga, bo swoje doświadczenia i swoją nieufność (ośmielę się to nazwać pewnego rodzaju fobiami) przeniesiesz na swoje dziecko. Poza tym taki maluszek bardzo często zachowuje się w sposób niezrozumiały dla nas, często nie wiadomo o co chodzi, ma objawy czegoś, czego często nie da się dogłębnie stwierdzić, część z tych rzeczy mija z wiekiem, czasami do diagnozy dochodzi się długo... zafundujesz sobie tymi lękami masę często kompletnie niepotrzebnego stresu.

Oczywiście, że należy podchodzić świadomie do wszystkiego i wybierać dobrych specjalistów. Ale chyba zdajesz sobie sprawę, że nawet najlepszy może się pomylić albo mieć nieskuteczną terapię?

Przetworzona żywność i cukier w diecie nigdy nie są dobre, nie musi tego mówić lekarz...

I żeby nie było: ja też mam za sobą też nietrafne diagnozy/formy leczenia czy kiepskich specjalistów. Ale staram się nie przenosić tego na dziecko, bo wiem że to jest szkodliwe.
 
Ostatnia edycja:
Do góry