reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szczepienia poza szpitalem na gruźlice

Czyli wyniki badań krwi były Tobie znane już w szpitalu?
I pytanie do innych osób, czy to zawsze tak wyglada, ze przed wypisaniem do domu podają wyniki krwi?
Rodziłam w 3 różnych szpitalach i dla dzieci na roomingu były codziennie wizyty neonatologiczne, na których lekarz miał pełną dokumentację dziecka i można bylo o wszystkim rozmawiać, obejrzeć wyniki. Miałam też dziecko na oionie i wtedy właściwie cały dzień mogłam podejść do pokoju lekarskiego (czasem lekarze byli u pacjentów, więc trzeba było czekać) oraz wzywali mnie jak trzeba było podjąć jakąś decyzję. Masz prawo być przy każdym badaniu i pobieraniu krwi, więc wiesz kiedy spodziewac się wyników.
 
reklama
Czyli wyniki badań krwi były Tobie znane już w szpitalu?
I pytanie do innych osób, czy to zawsze tak wyglada, ze przed wypisaniem do domu podają wyniki krwi?
Tak były:) już ktoś wspominał, jest robiony crp aby sprawdzić czy jest jakaś infekcja.
Mój syn urodził się z dodatkowymi uderzeniami w serduszku (tak mi przekazywali) - okazalo sie ze te dodatkowe rytmy w sercu są winą infekcji, która nabył przed porodem. Miałam infekcje, która dość długo nie była leczona, ale całe szczęście że żadnych śladów po tym nie zostało. Miał podawany antybiotyk i w dniu wypisu został zaszczepiony po powtórzeniu wszystkich badań - krwi, crp. ;)
 
Czy wykonuje się w szpitalu próbę tuberkulinową? W swojej książeczce zdrowia widzę, ze taka próba była wykonywana.
 
Czy naprawdę nikt nie miał żadnych wątpliwości co do tego czy innego szczepienia i nie bal się, ze dziecko może bardzo źle zareagować na daną szczepionkę? Nikt nie rozważał właśnie takiego odroczenia, bo nie mówię już o całkowitej rezygnacji.
Zapewne po tej szczepionce, bo o niej głównie rozmawiamy wasze dzieci nie miały poważnych komplikacji, bo nie mówię tu już nawet o łagodnych NOPach.
Może gdyby zdarzyło się inaczej, zdanie innych na tematy typu wstrzymywać się, przebadać dziecko pod kątem pod jakim mogę (chociażby neurologicznym) byłoby zupełnie inne.
Ja mam dwoje dzieci, oboje szczepieni według kalendarza plus dodatkowe szczepienia typu meningokoki. Miałam bardzo dużo wątpliwości i strachu (która matka ich nie ma wcale,niech pierwsza rzuci kamieniem) ale bardziej niż sobie i swojej obserwacji, ufałam lekarzom. Córeczka w szpitalu,zanim została zaszczepiona, miała dodatkowe badania robione (neonatolog nie podobały się wybroczyny pod pachami, mówiła,że może to świadczyć o jakiejś infekcji), więc córka miała zlecony cały panel badań, wszystko wyszło ok, więc pani doktor zgodziła się na szczepienie, więc ja nie protestowałam. Pomijam już dlaczego warto szczepić,bo tutaj dziewczyny już dużo pisały, ale szczerze, to gdybym miała urodzić dziecko i obserwować je kilka tygodni,nie wiedząc nawet czego mam szukać bo zachowania noworodusia są nieobliczalne (kolki, trzęsienie rączkami, ulewania, problemy z brzuszkiem,które zapewne niektórym mamom mogą pasować pod problemy neurologiczne) to odebraloby mi to radość z macierzyństwa. A według mnie ,te pierwsze tygodnie po porodzie i tak są często wystarczająco trudne, żeby sobie samemu jeszcze zmartwień dokładać i doszukiwać się w potencjalnie zdrowym bobasie jakiś przeciwwskazań do szczepienia.
Piszesz ,że chciałabyś obserwować dziecko, zwłaszcza pod względem neurologicznym... A gdzie będzie granica? Który moment Cię uszczęśliwi i stwierdzisz,że można szczepić? Będziesz czekać na pierwszy uśmiech? Obrót na brzuszek/plecki? Gaworzenie? Idąc tym tokiem, nigdy nie zaszczepimy bo dziecko przez wiele wiele lat zdobywa kolejne kamienie milowe
 
Czy wykonuje się w szpitalu próbę tuberkulinową? W swojej książeczce zdrowia widzę, ze taka próba była wykonywana.
U nas nie. Nie wiem jak by było gdybym szczepiła zalegle w tym punkcie szczepień w szpitalu gruźliczym. Ktoś mi mówił, że ponoć będą wykonywać, ale nie sprawdzałam tego osobiscie, bo bie potrzebowałam.
 
U nas nie. Nie wiem jak by było gdybym szczepiła zalegle w tym punkcie szczepień w szpitalu gruźliczym. Ktoś mi mówił, że ponoć będą wykonywać, ale nie sprawdzałam tego osobiscie, bo bie potrzebowałam.
Robilam w punkcie, nie robi się juz proby. Nawey u starazych dzieci się nie robi, a z moim nawet nastolatki były szczepione.
 
Generalnie problem z tymi szczepieniami jest taki, ze trzeba przeszkolonej pielęgniarki i zebranej grupy osób, bo dla jednego dziecka nikt nie zmarnuje pozostałych dawek.
To nie do końca tak jest. Jeżeli poz odmawia wykonania tego szczepienia, to powinno się go zgłosić do sanepidu. Moje dziecko też było szczepione przy zmarnowanych dawkach (w szpitalu po porodzie).
Ja wiem, że szczepienia to temat drażliwy. Osobiście nie jestem całkowitą przeciwniczką szczepień, ale dużo rzeczy analizuje, biorę pod uwagę wszystkie za i przeciw.
Owszem zastanawiam się nad szczepieniem niemowlaka w szpitalu (zwłaszcza na gruźlicę) jestem bardziej za szczepieniem w późniejszym terminie, tak aby moc dłużej poobserwować dziecko, zobaczyć jak się rozwija.
Dlatego też pytam, jak to jest z możliwością zaszczepienia w późniejszym terminie.
Szczepienia nie mają wpływu na dalszy rozwój. Ciężkie nopy zdarzają się sporadycznie i większość z nich może być nawet uznana za koincydencję czasową, a nie za powikłanie szczepienia (wszystkie działania niepożądane muszą być wpisane w ulotkę nawet, jeżeli nie prowadziło do nich szczepienie). Obserwacja też niczego nie da - doprowadzi tylko do narażenia dziecka na zachorowanie.
 
To nie do końca tak jest. Jeżeli poz odmawia wykonania tego szczepienia, to powinno się go zgłosić do sanepidu. Moje dziecko też było szczepione przy zmarnowanych dawkach (w szpitalu po porodzie).
Zgłaszać możesz wszystko, co chcesz, ale nie kazda pielegniarka szczepiąca umie zrobic gruźlicę 🤷‍♀️
Szpitale są tez inaczej finansowane niz NFZ, a sanepid nie jest taki chetny do marnowania dawek. W szpitalu to troche ryzyko wliczone, w POZ trzeba zebrac grupę.
 
reklama
Mi nie chcieli zaszczepić dziecka w polskim szpitalu (=nie chcieli wypisać), gdy mieli wątpliwości dot. potencjalnych infekcji. Tu już 2 dziewczyny też napisały, że im dzieci nie zaszczepiono z powodu cytomegalii. Oczywiście, różnie można trafić, istnieją pewnie mniej i bardziej ostrożni neonatolodzy, ale warto mieć z tyłu głowy, że wcale nie szczepia z automatu.
Ze względu na podejrzenie infekcji, pogłębiona diagnostykę i przyjmowane leki, nasz maluch był co prawda szczepiony na WZW B w dniu narodzin, ale na grużlicę dopiero po miesiącu.
 
Do góry