Ja nie mogę narzekać na mojego męża bo bardzo mi pomaga Ale głównie przy Wojtku. Kąpie go, 'obrabia' na noc tj kremy, Frida, pielucha, witaminki, butla, zęby i usypia.
Majką z kolei zajmuje się w 99% czasu ja. Karmię, kąpię, obrabiam, pielęgnuje, usypiam ja. Oprócz tego wstaje do niej w nocy. Mąż nie zna wstawiania w nocy do żadnego z dzieci bo oboje byli cycodziećmi. Ja nie przewijałam w nocy dzieci jeżeli nie miały kupy więc dawalam mężowi spać bo po co ma wstawać tylko żeby dziecko mi podać...
Mąż niestety pracuje całymi dniami: wychodzi przed 7 a wraca po 18 więc zakupy, gotowanie, sprzątanie robię ja. On jak wraca o tej 18, zje to bawi się z Wojtkiem a o 19:30 już kąpiemy i dzień mija.
Nie mam do niego żalu no bo niby o co mam mieć. Nie zabronie mu chodzić do pracy przecież. Mnie dobija już to siedzenie non stop w domu z ludźmi ktorzy nie mówią i się slinią.
Mężu próbował mnie rozweselić propozycją, że on zostaje w piątek z dziećmi a ja mam iść w długą.
Tylko, że tu pojawia się kolejny problem, że wszytkie moje koleżanki są w tej samej sytuacji co ja i są uwiane w domu z dziećmi i nawet nie mam z kim się wyrwać...
Przepraszam za smęty, czasami muszę...
Ktoś mówił, że potrzeba czasu żeby przywyknąć do nowego trybu życia. Otóż ja już mam taki tryb życia dwa lata i nadal nie przywyklam.
Napisane na HTC One_E8 w aplikacji
Forum BabyBoom