Kitsune
Moderator
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2020
- Postów
- 4 788
Boże dramat...U mnie w pracy kobiety to były największe żmije. Ja wróciłam dzień po wyjściu ze szpitala do pracy, bo chciałam wrócić do życia.... Szefowa wszystko wiedziała i pierwszego dnia mnie wzięła na rozmowę "no tak jak się wszystkim gada o ciąży i ucieka na L4 to tak jest, następnym razem na Pani miejscu bym ukrywała, poczekała z 4-5 miesięcy" na koniec dorzuciła, że da mi jeszcze umowę na czas określony na 4 miesiące (tyle jeszcze mogła) na wypadek jakbym jej w ciążę zaszła"
Ja teraz po poronieniu jak napisałam do kierowniczki co się stało to mi odpisała "przykro mi, ale skoro do nas wracasz to uzupełnij wniosek urlopowy na przyszły rok".
Także tak.
Za to mój mąż jak u siebie w pracy powiedział, to zaraz się wszyscy rzucili, pytali jak mogą pomóc, rozmawiali z nim dużo itd... Trochę to przykre