reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe II kreski - babyboom2021!

Nie przejmuj się. Czym więcej będziesz myślała o dziecku, i siedziała w kalendarzu tym gorzej. Wiem, że to teudne się nie nakręcać... My z mężem staramy się o pierwszego bobasa... A na wszystkich imprezach rodzinnych słychać tylko "dlaczego nie macie jeszcze dzieci?" "a u was kiedy?!" "to już czas i pora...!" a jak przyjedzie siostra męża z półrocznym synem to na okrągło "daj im niech się przyzwyczaja..." a mnie szlak jasny trafia... Łatwo się wszystkim mówi... Ech. Głowa do góry. Jeszcze będzie pięknie 😊
Boże jak mnie wkur.... tacy ludzie. Najgorsza jest hipokryzja. Moi rodzice mieli przez 5 lat problem z poczęciem pierwszego, a teraz my z mężem jesteśmy po ślubie dopiero 3,5 roku a już od dluższego czasu nam insynują dziecko. Szybko zapomina wół jak cielęciem był. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć że ten temat to nie ich sprawa.
 
reklama
Miałam bardzo podobne podejście jak Ty i uwierz mi nie jest to dobre... Też liczylam, sprawdzałam, a może teraz, a może nie i niestety bardzo długo się nie udawało, a do tego dochodził stres i nerwy bo lata lecą, wszędzie dookoła ciążę i radość a u nas tylko płacz... Zluzowalisny obydwoje, zaczęliśmy cieszyć się sobą i w końcu po 2,5 roku staram, narazie powoli bo jeszcze nie dociera to do nas, ale zaczynamy się cieszyc bo się udało
emoji846.png
także wrzuć na luz i napewno będzie dobrze
emoji846.png
trzymam kciuki

Miałam bardzo podobne podejście jak Ty i uwierz mi nie jest to dobre... Też liczylam, sprawdzałam, a może teraz, a może nie i niestety bardzo długo się nie udawało, a do tego dochodził stres i nerwy bo lata lecą, wszędzie dookoła ciążę i radość a u nas tylko płacz... Zluzowalisny obydwoje, zaczęliśmy cieszyć się sobą i w końcu po 2,5 roku staram, narazie powoli bo jeszcze nie dociera to do nas, ale zaczynamy się cieszyc bo się udało [emoji846] także wrzuć na luz i napewno będzie dobrze [emoji846] trzymam kciuki
I tak mam wrażenie, że w tym cyklu jest trochę lepiej niż poprzednio. Jeśli to będzie szło w tę stronę to bardzo dobrze :) a Tobie serdecznie gratuluje :)
 
Boże jak mnie wkur.... tacy ludzie. Najgorsza jest hipokryzja. Moi rodzice mieli przez 5 lat problem z poczęciem pierwszego, a teraz my z mężem jesteśmy po ślubie dopiero 3,5 roku a już od dluższego czasu nam insynują dziecko. Szybko zapomina wół jak cielęciem był. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć że ten temat to nie ich sprawa.
Ja mam wrażenie, że w większości przypadków to brak empatii... Im się wydaje że skoro 1.5 roku temu w sierpniu wzięliśmy ślub to najpóźniej w maju powinnam być na porodówce. Brak słów do takich ludzi. Staram się olewać i nie brać tego do siebie... Ale wiecie czasem są takie dni, że wszytko w człowieku siedzi
 
@Mimimka89 ja też się staram pół roku. A mogłabyś podpowiedzieć jak tym razem zaskoczyłaś?
Szczerze powiedziawszy to ja jeszcze nie jestem pewna tej 2 bladej kreseczki. Napewno ten cykl zluzowalam. Nie siedziałam w kalendarzu z termometrem. Powiedziałam sobie, że ja ma być to i tak będzie. Olałam temat w tym cyklu. Ale jak zbliżał się termin miesiączki to mnie olśniło i zatestowalam. Bardziej z ciekawości, robiąc test i tak byłam pewna że przecież znów zobaczę 1 kreskę... Ku koejmu zdziwieniu pojawiła się druga bladziutka kreska, następnego dnia rano powtórzyłam test i znów blada. Jutro planuje powtórzyc test innej firmy. Dopiero będę pewna jak będę miała czarno na białym. Jak będzie bardziej wyraźna jadę w poniedziałek na betę.
 
Ja mam wrażenie, że w większości przypadków to brak empatii... Im się wydaje że skoro 1.5 roku temu w sierpniu wzięliśmy ślub to najpóźniej w maju powinnam być na porodówce. Brak słów do takich ludzi. Staram się olewać i nie brać tego do siebie... Ale wiecie czasem są takie dni, że wszytko w człowieku siedzi
Ale ja nie potrafię pojąć tego jak w ten sposób mogą się zachowywać ludzie, którzy byli w podobnej sytuacji.
 
Ale ja nie potrafię pojąć tego jak w ten sposób mogą się zachowywać ludzie, którzy byli w podobnej sytuacji.
Moja znajoma pierwsze dziecko urodziła 2 poroniła, 3 też poroniła...mówi że nie ma nic gorszego jak ktoś wypytuje się kiedy dziecko...drugie by wam się przydało... Opowiadała mi że ból w sercu, gula w gardle i łzy same napływają do oczu. A najgorsze jest to z e w wiekoszci takie durne pytania zadają kobiety...
 
Moja znajoma pierwsze dziecko urodziła 2 poroniła, 3 też poroniła...mówi że nie ma nic gorszego jak ktoś wypytuje się kiedy dziecko...drugie by wam się przydało... Opowiadała mi że ból w sercu, gula w gardle i łzy same napływają do oczu. A najgorsze jest to z e w wiekoszci takie durne pytania zadają kobiety...
Wiecie co jak poroniłam pierwszy raz to usłyszałam od osoby która też poroniła w 2 miesiącu tylko parę lat wcześniej, że przecież o co mi chodzi, czemu się tak przejmuje jak to nawet dziecko jeszcze nie było... Że to tylko "zlep komórek" itp. Nawet jak to teraz piszę to mi łzy do oczu napływają, to był cios dla mnie wtedy, jeszcze to usłyszałam cos dwa dni po tym zdarzeniu. Kompletnie nie mogę zrozumieć tego toku myślenia.
Takich zdarzeń miałam kilka lub kilkanaście, aż żal wspominać jak ludzie potrafią być nietaktowni i to jeszcze ci najbliżsi...

Ja zawsze odpowiadam, na głupie pytania czy już jestem w ciąży, albo kiedy dzidziuś, że jeszcze nie teraz i zmieniam temat szybko. To jest bardzo intymne pytanie jak dla mnie, ale z reguły zadawaja je osoby, które nie miały problemów z ciąża i nie myślą o tym, albo tego nie rozumieją poprostu.
 
Wiecie co jak poroniłam pierwszy raz to usłyszałam od osoby która też poroniła w 2 miesiącu tylko parę lat wcześniej, że przecież o co mi chodzi, czemu się tak przejmuje jak to nawet dziecko jeszcze nie było... Że to tylko "zlep komórek" itp. Nawet jak to teraz piszę to mi łzy do oczu napływają, to był cios dla mnie wtedy, jeszcze to usłyszałam cos dwa dni po tym zdarzeniu. Kompletnie nie mogę zrozumieć tego toku myślenia.
Takich zdarzeń miałam kilka lub kilkanaście, aż żal wspominać jak ludzie potrafią być nietaktowni i to jeszcze ci najbliżsi...

Ja zawsze odpowiadam, na głupie pytania czy już jestem w ciąży, albo kiedy dzidziuś, że jeszcze nie teraz i zmieniam temat szybko. To jest bardzo intymne pytanie jak dla mnie, ale z reguły zadawaja je osoby, które nie miały problemów z ciąża i nie myślą o tym, albo tego nie rozumieją poprostu.
Ja mogę sobie tylko spróbować wyobrazić co czują takie kobiety po stracie dziecka... Mam nadzieję, że sama nie będę musiała nigdy mierzyć się z takimi emocjami.
 
reklama
Moja znajoma pierwsze dziecko urodziła 2 poroniła, 3 też poroniła...mówi że nie ma nic gorszego jak ktoś wypytuje się kiedy dziecko...drugie by wam się przydało... Opowiadała mi że ból w sercu, gula w gardle i łzy same napływają do oczu. A najgorsze jest to z e w wiekoszci takie durne pytania zadają kobiety...
Wiecie co jak poroniłam pierwszy raz to usłyszałam od osoby która też poroniła w 2 miesiącu tylko parę lat wcześniej, że przecież o co mi chodzi, czemu się tak przejmuje jak to nawet dziecko jeszcze nie było... Że to tylko "zlep komórek" itp. Nawet jak to teraz piszę to mi łzy do oczu napływają, to był cios dla mnie wtedy, jeszcze to usłyszałam cos dwa dni po tym zdarzeniu. Kompletnie nie mogę zrozumieć tego toku myślenia.
Takich zdarzeń miałam kilka lub kilkanaście, aż żal wspominać jak ludzie potrafią być nietaktowni i to jeszcze ci najbliżsi...

Ja zawsze odpowiadam, na głupie pytania czy już jestem w ciąży, albo kiedy dzidziuś, że jeszcze nie teraz i zmieniam temat szybko. To jest bardzo intymne pytanie jak dla mnie, ale z reguły zadawaja je osoby, które nie miały problemów z ciąża i nie myślą o tym, albo tego nie rozumieją poprostu.
To niestety prawda :( jak poroniłam to prawie nikomu z rodziny nie powiedzieliśmy tylko kilku znajomym. Łatwiej było mi otworzyć się przed "obcymi: niż przed rodziną. Bałam się i nie chciałam być oceniana przez rodzinę, że może coś jest ze mną nie tak... To zupełnie inny świat, oni żyją bezstresowo w swojej bańce, a my w stresie i na wysokich obrotach. Zresztą i tak pewnie się zastanawiają bo jesteśmy prawie 3 lata po ślubie :D
Dopóki mnie to nie spotkało to nie sądziłam, że to tak powszechny problem :( ale dużo ostatnio się o tym mówi więc myślę, że świadomość ludzi wzrasta i przestają klepać bez sensu "tyle lat po ślubie? kiedy dziecko?" wpędzając nas w poczucie, że jesteśmy jakieś gorsze.

Dobrego dnia Dziewczyny ! :)
 
Do góry