Ale Wam zazdroszcze tej radosci w informowaniu tatusiow lub wspolnym odkrywaniu. My z naszymi dotychczasowymi problemami mielismy to bardzo na chlodno. Chcialam wiedziec jak najwczesniej, wiec pojechalam na bete. Wyszlo mi 11,7. Powiedzialam mezowi. Od razu pytanie: 'kiedy idziesz sprawdzic, czy rosnie'. Bo juz wie, jak to dziala. I chyba caly czas boi sie cieszyc. Bo w pierwszej ciazy, ktora stracilam, plakal ze szczescia. Teraz jest w ogole bez emocji.
ja bym sie nie zdecydowala na wspolne usg. Tzn.nie w okresie, kiedy jeszcze nie czuje ruchow plodu. Niestety juz wiem, ze nigdy nie wiadomo, co sie na tym monitorze zastanie. A widok niebijacego serduszka, ktore wczesniej tak pieknie bilo, jest naprawde straszny. Nie chcialabym meza na taka niespodzianke narazac, i tak bardzo przezyl. Ja go nigdy nie wpuscilam na usg, od poczatku mialam przeczucie, ze to zly pomysl, choc nie wiedzialam dlaczego. Pokazywalam mu tylko zdjecia. Choc wiecie, zdjecia to nie to samo, co obraz na monitorze. Oczywiscie nie zachowalam zadnego zdjecia na pamiatke, od razu wszystkich sie pozbylam. Teraz rozpoczne nowa kolekcje.