reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Styczeń 2009

Dokładnie lepiej zapytaj lekarza. Ty jestes odporna ale jakby nie bylo to kontakt z zywym wirusem. Tylko z tego co pamietam to jak juz oni wiedza ze chora i wypryszczona to nie zaraza..
 
reklama
Powiedzcie mi Kobietki czy wiecie jak to jest z zarażeniem się ospą w czasie ciąży. Podobno córcia mojego męża załapała to paskudztwo na wakacjach a ma do nas przyjechać w niedzielę... Nie wiem co zrobić bo jestem prawie pewna, że ospę przechodziłam w dzieciństwie, a to by mnie teoretycznie uodparniało... Z drugiej jednak strony nie bardzo chcę ryzykować, bo wyczytałam, że to może byc niebezpieczne dla Maleństwa:(
Gemini, ja miałam ospę rok temu, więc jestem na bieżąco. Lekarz mi powiedział, że kobiecie w ciąży może to bardzo zaszkodzić. Z racji pracy (kadry) dostałam trzy tygodnie zwolnienia, żeby nie zarazić przypadkiem jakiejś ciężarnej, gdyby do nas przyszła. Przy okazji jedna z moich koleżanek przyznała się, że ona miała ospę DWA RAZY!!! Teoretycznie jest to niemożliwe, po przejściu ospy ten sam wirus wywołuje półpasiec, ale jak widać różnie się zdarza.
Generalnie ospa zaraża tydzień przed wystąpieniem wykwitów i do czasu ich całkowitego zaschnięcia (zaraża płyn z bąbli), więc jeśli dziecku wszystko się już zagoiło, to nic Ci nie grozi. Ale na Twoim miejscu bym bardzo uważała i dwa razy się zastanowiła. Może faktycznie spytaj swojego lekarza?
 
jeśli przechodzilas ospe to nie masz czego sie bac. Ospa zaraz na 2 dni przed wystapieniem wysypki i zaraza az sie nie zasuszy. Potem to juz luzik
 
Mam bardzo mieszane uczucia co do szpitali, personelu, nacięć itp. Mam już dwójkę dzieci i obydwa porody miałam w tym samym szpitalu i przy niewielkiej zmianie personelu (położne były inne, lekarz ten sam) Córkę rodziłam 22 godz.w wielkich męczarniach i strasznie mnie pocięli. Finał był taki, że gin wycisnął ją na siłę a po roku okazało się, że dziecko jest upośledzone. Syna rodziłam 2 godz z niewielkim nacięciem i bez żadnych komplikacji a był o pół kg większy od córki. I od czego to zależy?
 
Wg internetowych wypowiedzi, łatwość gojenia jest następująca:
- najłatwiej goi się małe pęknięcie naturalne
- potem nacięcie
- najgorzej goi się naturalne pęknięcie skomplikowane (poszarpane).
Wlasnie dlatego jest bardzo duzo naciec. Lekarze boja sie,zeby nie wystapila 3 opcja i na wszelki wypadek nacinaja. Rany szarpane o wiele lepiej goja sie, niz ciete, ale tak jest w przypadku powierzchownych ran. Nie wiadomo jak gleboko moze kobieta popekac i jakie beda tego skutki. Nie wiem jak Was, ale mnie nie stac na plastyke krocza i wole, zeby mnie nacieli. Zgadzam sie z teoria, ze wielu lekarzy jest niedouczonych,. ale to glownie wina systemu nauczania na studiach.

Co do"wyciskania" dziecka, to zgadzam sie, ze to nie powinno miec miejsca. Jesli lekarz w taki sposob poprowadzilby moj porod i nie bylo by to w przypadku zagrozenia zycia lub zdrowia mojego lub mojego dziecka, to pozwalabym szpital do sadu za stosowanie niedozwolonych praktyk.

Mi szkoda 7000zl na szpital prywatny. Wole to wydac na inne rzeczy.Centrum Damiana jest ok jesli chodzi o warunki socjalne. Zaplecza medycznego nie maja w ogole i przy byle komplikacji jedzie sie i tak do szpitala panstwowego.
 
Mój Janek miał za krótką pępowinę i co wyszła głowka to się cofała. Przyszła dodatkowa położna i gdy parłam połozyła mi się na żebrach, dzieki czemu mały nie mógł się cofną. Jeszcze jedno parcie i główka wyszła cała i jeszcze jedno i sie urodził. Ale nie wypychała mi małego, poprostu odcięła mu drogę powrotu, leżała mi na tych żebrach i nie ruszyła się ani w jedną ani w drugą. A pępowina okazała się krótka ale za to bardzo gruba. Za to mój mąż był wypychany, był duzym dziekciem, no i w rezultacie miał naderwany splot nerwowy w prawym barku :-(.
A co do naciecia, to miałam nie mie, połozna ucieszyła się, że nie trzeba będzie, po czym mały na supermena wychodził i trzeba było ciąc. Ale połozną miałam super, jedno sliczne ciecie, wogóle mnie nie porozrywało, a widziałam dziewczyny których dzieci szły tak samo, a one ciete z jednej strony a naderwane z 2 :-(. A ta moja od razu cięła tam gdzie łapka, mimo iz miała 2 strone przygotowaną :-).
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, z tym nacięciem krocza to niestety jest tak, że u nas "nie ma czasu" na rozwiązanie porodu w dosłowny sposób naturalny. A poza tym jest boom urodzeniowy, który w szczególności dotyczy dużych miast (Warszawa, Poznań itp).
Nacięcie to wygoda dla persolenu i uniknięcie komplikacji dla rodzącej (niekontrolowane pęknięcie). Są dobrze wykonane nacięcia i takie które odczuwa się kilka lat po zmianie warunków pogodowych.

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć jak to się robi, to jest 6 film w kolejności od góry:
Ciąża - Filmy z porodu. Poród w wodzie, poród naturalny.
Jak się pierwszy raz obejrzy to może jest drastyczny, a przy kolejnym razie pomału można się oswoić.
 
Ja słyszałam o historii, że moja znajoma wykupiła sobie położną, specjalnie razem współpracowały w ramach ochrony krocza, przed porodem robiła sobie masaże itp., a w trakcie porodu wszystko szło ok, ale przyszła jakaś lekarka, która stwierdziła "nacinamy". I mimo, że położna tłumaczyła jej, że nie trzeba, że matka jest przygotowana i wszystko idzie dobrze, to lekarka się uparła, że jak pierwsze dziecko, to musi być nacięcie i koniec. Położna lekarce nie mogła podskoczyć i w końcu dziewczynę nacięli... :-(
A wczoraj właśnie teściowa opowiadała mi o jakiejś znajomej we Wrocławiu, która rodziła parę tygodni temu z położną nastawioną na ochronę krocza. Położna napoiła dziewczynę jakimiś ziółkami na rozluźnienie tkanek i choć ciężko w to uwierzyć, laseczka urodziła swoje pierwsze dziecko 4080 g bez nacięcia w dwie godziny! :-) Historia z drugiej ręki - teściowa przyjaźni się z babcią nowonarodzonego malucha :-)
 
Ale dzis drastyczny temat zostal poruszony,ja tam nie wnikam bo co ma byc to bedzie i tego nie unikne,chociaz musze sie popytac jak to tu u mnie wyglada...ale po tym co poczytalam,az mnie (cipcia)boli:-):tak::-D


co do lozyska to tez mam nisko i na razie mam sie tym wcale nie przejmowac...takze sie nie przejmuje. z tego co wiem jesli by sie nie podnioslo,to porod bedzie przez cesarke
buziaki dla kolejnej dziewczynki:happy:
 
reklama
Do góry