Ela, Palcia - witam cieplutko :-)
A z czym wiąże się poród w prywatnej? Tzn. koszty, warunki itd?
Spooky, nie wiem, jak w Poznaniu, ale ja prawie bym się nastawiała na poród prywatny w Warszawie. Prawie, bo nie zdążyłam wykupić pakietu z pracy (za dobrze nam się udało z robieniem dzidziusia
) i teraz musiałabym zapłacić 6-7tys. Mogę Ci opowiedzieć, jak to wygląda tutaj.
W Centrum Damiana w Warszawie polega to na tym, że masz osobistą położną z zespołu Twojego lekarza, oczywiście pokój jedynkę z TV itp., znieczulenie i wszystko bez opłat dodatkowych. Twój lekarz prowadzący przyjeżdża odebrać poród na telefon w nocy o północy (chociaż nie do końca - patrz minusy). Pielęgniarki biegają na każde zawołanie i atmosfera jest zupełnie inna niż w publicznych szpitalach - tu jesteś Klientem, a nie przeszkodą w piciu kawy. Także sam oddział jest bardzo zadbany, kameralny, czyściutki, wszystko nowoczesne itd.
Ale z minusów - jako prywatny szpital akurat Centrum Damiana nie obsługuje patologii, przyjmuje tylko porody terminowe (od 38 tyg.), pozostałe odsyła do publicznych. Nie można też poleżeć wcześniej w razie potrzeby. Pobyt trwa dwie doby po naturalnym i trzy po cesarce, potem do domu. Bardzo chętnie i od ręki robią cesarki, nawet bez wskazań medycznych, jak się pacjentka uprze (to jest kontrowersyjne, jedni uważają to za plus, inni za minus). Porody naturalne robią zgodnie z grafikiem, tzn. jak masz termin, to przyjeżdżasz. Jak nie masz bóli, to dostajesz oksytocynkę i już rodzisz, niezależnie od tego, co sobie dzidziuś zaplanował :/ Więc w sumie zdecydowałam, że mimo kameralnych warunków i lepszej opieki, sama idea nie podoba mi się i wybieram zwykły szpital.
Oczywiście w innym szpitalu może to wyglądać zupełnie inaczej. Musisz po prostu pójść do takiego szpitala. Ja tego co powyżej dowiedziałam się w ten sposób, że poszłam tam i powiedziałam, że "chcę podjąć decyzję, czy u nich kupować poród, więc proszę mi opowiedzieć, jak to u państwa wygląda". Od razu mnie oprowadzili, wszystko opowiedzieli, dali się spotkać z położną, wpuścili do przedsionka dla odwiedzających na położnictwie :-) Reszty dowiedziałam się z opowieści koleżanek z pracy, które tam rodziły.