Princesko wspołczuje....ja też miałam takie przygody z zębem kilka lat temu....Podszedł mi ropą bo kanałowym leczeniu...po wyrwaniu odczułam niesamowita ulgę...Kit z zębem...spokojnego snu i duzo wypoczynku :-)
ja mam dziś dzien wariata....Najpierw w fimie męża coś sie porobilo i spoźnili sie z wypłatami....Szał bo w domu to wiało pustkami...Zakupy zrobic, rachunki popłacić i co ja powiem tym od gazu czy energii "sorry ale wina pracodawcy"???aha....wysmiali by mnie....No wiec poleciałam na mega szybkie i mega duże zakupy sama...Kiedy tatusiek siedział z Mlodym...co gorsza musiałam sie wyrobić do 14 bo tatusiek do pracy...
A z moja postura to mnie silniejszy wiatr zwiewa a co dopiero kosz pełen żarcia....No nic...dotarłam...
teraz sa jaja z orange...w listopadzie rozwiązałam z nimi umowe...w styczniu miało przyjśc potwierdzenie i mieli mi naliczyć tam jakieś opłaty specjalne bo zostało mi pare miesiecy do konca...No i ok...czekam czekam i nic...dzis dzwonie a oni że gdzieś im to umkneło...dopiero teraz pismo przyjeli...A ja z nerwami że niech mi teraz odliczą ta kase jaką płaciłam za abo a płacic nie musiałam...(mąż ma drugi numer w orange również na mnie- jak nie zapłace jednego zablokuja oba)....a on że mozna napisac reklamacje...Ano piszemy....Napisalismy....Niby załatwione...czekać aż beda dzwonić...do 2 tygodni...a rachunek znowu zapłacic trzeba
jade dzisiaj na red bulu bo wieczorem przychodza do mnie dziewczyny....wiec trzeba posprzatać i sie wyszykować...i coś naszykowac...Bo jak sie 5 bab w jednym pokoju spotka to i pić trzeba i jeśc
A i tak wszystkiego nie kupiłam jutro mam druga wycieczke...albo tatuska wykopie...niech sie przyda do czegoś...;-)
No to ide walczyć z łazienka :-)
ja mam dziś dzien wariata....Najpierw w fimie męża coś sie porobilo i spoźnili sie z wypłatami....Szał bo w domu to wiało pustkami...Zakupy zrobic, rachunki popłacić i co ja powiem tym od gazu czy energii "sorry ale wina pracodawcy"???aha....wysmiali by mnie....No wiec poleciałam na mega szybkie i mega duże zakupy sama...Kiedy tatusiek siedział z Mlodym...co gorsza musiałam sie wyrobić do 14 bo tatusiek do pracy...
A z moja postura to mnie silniejszy wiatr zwiewa a co dopiero kosz pełen żarcia....No nic...dotarłam...
teraz sa jaja z orange...w listopadzie rozwiązałam z nimi umowe...w styczniu miało przyjśc potwierdzenie i mieli mi naliczyć tam jakieś opłaty specjalne bo zostało mi pare miesiecy do konca...No i ok...czekam czekam i nic...dzis dzwonie a oni że gdzieś im to umkneło...dopiero teraz pismo przyjeli...A ja z nerwami że niech mi teraz odliczą ta kase jaką płaciłam za abo a płacic nie musiałam...(mąż ma drugi numer w orange również na mnie- jak nie zapłace jednego zablokuja oba)....a on że mozna napisac reklamacje...Ano piszemy....Napisalismy....Niby załatwione...czekać aż beda dzwonić...do 2 tygodni...a rachunek znowu zapłacic trzeba
jade dzisiaj na red bulu bo wieczorem przychodza do mnie dziewczyny....wiec trzeba posprzatać i sie wyszykować...i coś naszykowac...Bo jak sie 5 bab w jednym pokoju spotka to i pić trzeba i jeśc
A i tak wszystkiego nie kupiłam jutro mam druga wycieczke...albo tatuska wykopie...niech sie przyda do czegoś...;-)
No to ide walczyć z łazienka :-)