reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Stracilam dziecko i sens zycia

Hej dziewczyny ja straciła swoję pierwsze dziecko w 3,5 miesiąca ciąży a kolejne 2 i 3 w 2 miesiącu ciąży straciłam niestety 3 nie narodzonych aniołków. Ciężko się z tym żyje, ale trzeba dać jakoś radę i mieć nadzieje. Pozdr
 
reklama
onaxxx jesli chodzio choinke święta itd to nikt ci nie każe.zupełnie zrozumiałe jest,ze nei chcesz i masz do tego prawo.ale juz pisalysmy ci na ciazy po ,ze zamykanie się przed swiatem -" wezme jakies tabletki na spanie....nie chce nic slyszec, ani nic czuc... " do niczego nie prowadzi. gdybym nie wziela sie w garsc i nie zmierzala do przodu nie mialabym teraz synka...zastanow sie czy warto

andrzelika przykro mi.zapraszam na wątek ciąża po poronieniu...
 
Ostatnia edycja:
Witam ja mam za sobą dwie straty 5TYDZ I 17\18TYDZ i kochanego synka tak jak ola też Julka MUSICIE BYĆ SILNE BO NAPRAWDE WARTO WALCZYĆ O TEN CUD.Nie jest łatwo żyć dalej ale co nas nie zabije to nas wzmocni.ONAXXX widzę że jesteś ze świętokrzyskiego a tak dokładniej?Może te święta to dobry czas żeby wstać i zcząc myśleć pozytywnie.ŻYCZE WAM DUŻO SIŁY DACIE RADE.
 
Witam tak jestem z Kielc.Doskonale Cie rozumie ale może to naprawde dobry moment na zmiany i postanowienie wziąść się w garść iść do fryzjera na piwko z koleżanką może to błachostka ale małymi kroczkami do przodu.Trzeba uwierzyć w Siebie.
 
czuje sie tak beznadziejnie, caly czas rycze, nie mam juz dluzej sily to tak boli, chcialabym zeby mnie juz nie bylo........
 
Onaxx Kobieto boję się o Ciebie jak czytam Toje posty...tulę mocno, mam nadzieję że wreszcie wybierzesz się do jakiegoś specjalisty. to naprawdę dobra rada.ja dziś też mam gorszy dzień, do południa nie mogłam wstać, cały czas ryczałam, dobrze że mój m. wyrwał mnie na cmentarz zapalić świeczuszkę bo pewnie do tej pory bym wyła...
 
czuje sie tak beznadziejnie, caly czas rycze, nie mam juz dluzej sily to tak boli, chcialabym zeby mnie juz nie bylo........
Trzymaj się Kochana. Wiem, że jest ciężko, ale trzeba żyć. Ja po stracie Syna chciałam umrzeć, ale przeżyłam i doczekałam się kolejnego Synk. Żal, ból i poczucie niesprawiedliwości pozostało, ale jest też małe szczęście dla którego warto żyć. Tobie też tego życzę.
 
onaxxx tak jak dziewczyny piszą...każda z nas która to przeżyła miała podobne przemyślenia do twoich.wiele razy płakałam i mówiłam do M ze to ja powinnam umrzeć a nie moje córeczki bo one nikomu nie zaiwniły.do tej pory to boli,do tej pory łzy przychodza.ale doczekałam się cudownego synka dzięki temu ,ze zagryzłam zęby zamiast się poddać.że walczyłam mimo bólu i lęku.
jeżeli sama nei potrafisz zebrać się i iść naprzód tak jak dziewczyny pisza może czas na specjaliste ponieważ to już długo trwa i naprawdę martwimy się o Ciebie:(
 
reklama
Ja straciłam swoje dziecko 11.12.2010. Zaczynał się 10 tydzien. Już rano wstałam z dziwnym uczuciem, że coś jest nie tak mimo, że nic mnie nie bolało. W ciągu dnia zauważyłam, że mój śluz robi się dziwny, bardziej ciemny i jakoś nie swojo się czułam. Około 22 poczułam, że zaczyna boleć mnie brzuch i zobaczyłam plamki krwi. Natychmiast M zawiózł mnie do szpitala. Na izbie od razu powiedzieli, że zostaję w szpitalu chociaż nie byłam na to przygotowana, bo wybiegliśmy szybko z domu bez żadnych rzeczy. Zbadał mnie lekarz i stwierdził plamienie. Położyli mnie na oddziale, dali leki na podtrzymanie, nospę i zastrzyk rozkurczowy. Niestety bolało caraz bardziej mimo leków krwawienie było coraz większe. Czułam jak macica mi się skurcza i rozkurcza, jak coś mi sie tam w środku "odrywa". To było straszne bolało bardziej w sercu i w głowie niż w brzuchu. Czułam, że to jest właśnie to. To się działo około 3 w nocy. W końcu dostałam coś na sen i zasnęłam. Jak się obudziłam to poszłam do toalety i wszystko ze mnie "wypadło". Nie mogłam w to uwierzyć nie mogłam się podnieść z podłogi. Nawet nie wiem jak się znalazłam na łóżku. Nie mogłam przestać płakać, ciągle mnie bolało i krwawiłam. Siłę dawał mi mój M, który był cały czas przy mnie. Niedzielę przeleżałam w szpitalu, bo mój gin. wyjechał na weekend. Chodzilam do niego prywatnie, ale on pracuje też w tym szpitalu więc czakałam na niego do poniedziałku. Zrobił USG i stwierdził, że poroniłam. Tydzień wcześniej robił mi USG u siebie w gabinecie aniołek miał wtedy 9 mm, serduszko biło, tylko miał mały pęcherzyk i był trochę za mały jak na 9 tydzień. Lekarz mówił, że może jeszcze podgonić. Niestety tak się nie stało. Wcześniej staraliśmy się z M ponad 2 lata o dzidzie i w koncu zaszłam w ciążę. Szczęściu nie było końca, a potem to. M chyba się z tym pogodził, a ja nie potrawię. To jest we mnie, teraz już mniej płaczę, ale ciągle nie mogę się pozbierać. Na dodatek brat mojego M będzie miał dziecko, ja i jego narzeczona byłyśmy w tym samym tygodniu ciązy. Cięszko mi teraz się z nią spotykać. Jak patrzę na jej brzuch to wiem jak wyglądałby teraz mój. Zapalam
[*] dla wszystkich aniołków świata.
 
Do góry