Ja już dziewczyny nie wiem. Święta idą a ja jestem tak załamana, tak zrezygnowana. Tak zła na siebie!!!!! Że narobiłam sobie znowu nadzieji. Z każdym okresem jest coraz gorzej. Coraz bardziej mi źle. Mam wrażenie że cierpię jak człowiek chory na jakąś chorobę z której nie ma ratunku. Ja wiem że to jest nienormalne. Ale to że marze od kilku lat o tym dziecku i od prawie roku starań nie wychodzi. I ciągle odkrywam że jest coś nie tak, po prostu wymiekam.
Doradzcie coś żeby nie wpaść w depresję
tylko proszę nie mówcie że mam odpuścić na jakiś czas bo ja nie mam czasu. Nie mówcie że mam gdzieś wyjechać bo wyjeżdżałam i to nic nie dawalo, a teraz nie mam możliwości nigdzie wyjechać. Ja rzadko to mowie, prawie nigdy. Ale naprawdę odechciewa się żyć.