nuuuśka bardzo się cieszę, że Olusi wyniki są tak dobre, że zabieg nie był potrzebny! A teraz to już pewne, że zabiegu nie będzie czy został ewentualnie odroczony na jakiś późniejszy termin w razie konieczności? (oby nie!)
Co do sytuacji w pracy to masz rację, takie zastraszanie jest po prostu nienormalne... moim zdaniem mobbing bez dwóch zdań.. pracodawcy wykorzystują to, że mają nad nami "władzę".. i myślą że mogą wszystko ehh... co za kraj...
ja wiem, że Ty kochana już nie umiesz tak łatwo pomyśleć czy uwierzyć że mogło się udać, to chyba normalne po takich długich nieudanych próbach, sama tak miałam. Zresztą nadal mam.. ale naprawdę wykres wygląda bardzo obiecująco skoro nie chcesz jutro testować to nie namawiam i mam nadzieję, że w czwartek ujrzysz dwie kreseczki!! i nie mów że jesteś z bojących d..p :-) bo na pocieszenie powiem Ci że ze mną jest jeszcze gorzej, ostatnio mam wrażenie że mam same czarne scenariusze i wszystkiego się boję (przykład? M. chciał przerabiać swój tatuaż- już miał nawet termin na wczoraj- to mu powiedziałam, że przez pół roku nie będzie się do mnie mógł zbliżyć bo się boję, że coś złapie a że chce dzidziusia to na razie tatuaż odłożył w czasie).
a co do mnie nuuuśka to ja wizytkę mam już umówioną, na jutro. Wyników jeszcze nie mam, ale lekarz nie dzwonił więc mam nadzieję, że są ok i zostały wysłane pocztą (tak miało być według babeczki z rejestracji). czekam i co dzień zaglądam do skrzynki na listy wypatrując awiza z poczty :-)
a poza tym dziewczynki parę godzin temu kolejny raz miałam potwierdzenie, że życie jest cholernie niesprawiedliwe! Dzwoniła moja bardzo dobra koleżanka i dowiedziałam się, że ona też poroniła, dosłownie parę dni temu... kurcze, jakie to wszystko do bani... też bardzo długo się starali, ona ma endometriozę więc to, że się udało już było naprawdę dużym szczęściem... a teraz ta strata... żyć się odechciewa jak wokół ciągle tylko same kiepskie wiadomości :-(
Co do sytuacji w pracy to masz rację, takie zastraszanie jest po prostu nienormalne... moim zdaniem mobbing bez dwóch zdań.. pracodawcy wykorzystują to, że mają nad nami "władzę".. i myślą że mogą wszystko ehh... co za kraj...
ja wiem, że Ty kochana już nie umiesz tak łatwo pomyśleć czy uwierzyć że mogło się udać, to chyba normalne po takich długich nieudanych próbach, sama tak miałam. Zresztą nadal mam.. ale naprawdę wykres wygląda bardzo obiecująco skoro nie chcesz jutro testować to nie namawiam i mam nadzieję, że w czwartek ujrzysz dwie kreseczki!! i nie mów że jesteś z bojących d..p :-) bo na pocieszenie powiem Ci że ze mną jest jeszcze gorzej, ostatnio mam wrażenie że mam same czarne scenariusze i wszystkiego się boję (przykład? M. chciał przerabiać swój tatuaż- już miał nawet termin na wczoraj- to mu powiedziałam, że przez pół roku nie będzie się do mnie mógł zbliżyć bo się boję, że coś złapie a że chce dzidziusia to na razie tatuaż odłożył w czasie).
a co do mnie nuuuśka to ja wizytkę mam już umówioną, na jutro. Wyników jeszcze nie mam, ale lekarz nie dzwonił więc mam nadzieję, że są ok i zostały wysłane pocztą (tak miało być według babeczki z rejestracji). czekam i co dzień zaglądam do skrzynki na listy wypatrując awiza z poczty :-)
a poza tym dziewczynki parę godzin temu kolejny raz miałam potwierdzenie, że życie jest cholernie niesprawiedliwe! Dzwoniła moja bardzo dobra koleżanka i dowiedziałam się, że ona też poroniła, dosłownie parę dni temu... kurcze, jakie to wszystko do bani... też bardzo długo się starali, ona ma endometriozę więc to, że się udało już było naprawdę dużym szczęściem... a teraz ta strata... żyć się odechciewa jak wokół ciągle tylko same kiepskie wiadomości :-(