reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - II połowa 2020 roku

Wiem o tyle z wiekiem mądrzeje że nie wymagam okazywania takich samych emocji jak ja. Zresztą ja sama jestem zamknięta z okazywaniem, za dużo przeszłam w przeszłości w młodości, żeby teraz narzucac. Wiem jak tragedia potrafi rozpierdzielic życie, zamknęłam się tak na 10 lat. Potem było wielkie boom i mózgownica zaczęła dopiero otwierać się myśleć i przygotowywać grunt do zmian. Trwało to kolejne 5 lat. A potem strzał zmiana pracy zakup mieszkania, zmiana miejsca otoczenia ludzi i dopiero wtedy zobaczyłam że nie wszyscy życzą komuś źle, że można liczyć na kogoś pogadać. Ale tak to jest jak się żyje w chorym środowisku. Jak inni w łatwy sposób mogą od siebie uzależnić, wykorzystywać bez skrupułów. A prawdziwy oddech złapałam jak się dowiedziałam że ta osoba nie żyje, jaka ja ulgę poczułam. Dlatego nie chce nikogo krzywdzić ale on też musi zrozumieć że takim zachowaniem krzywdzi mnie. Chciałam mikołajowy weekend w łóżku, i tak naprawde pogadać o emocjach, bo nam się za bardzo zaczyna napietrzac wszystko, przed świętami musimy się oczyścić jak u spowiedzi a tu jemu jeszcze praca się zwaliła na najbliższe 2 tygodnie.

Dobrze, ze masz tego świadomość [emoji6] on napewno tez ma, gleboko w to wierze, ze jest mu po prostu trudno i nie potrafi tego pokazać ani powiedzieć, będąc w traumie samemu trudno się o siebie zatroszczyć, nie wspominając o innych. Pewnie zdaje sobie sprawę z tego, ze i Ciebie zawodzi i pewnie dodatkowo czuje się z tym ujowo. Trzymam kciuki, żeby dojście do normalności nie trwało u was latami [emoji3590]
 
reklama
Dobrze, ze masz tego świadomość [emoji6] on napewno tez ma, gleboko w to wierze, ze jest mu po prostu trudno i nie potrafi tego pokazać ani powiedzieć, będąc w traumie samemu trudno się o siebie zatroszczyć, nie wspominając o innych. Pewnie zdaje sobie sprawę z tego, ze i Ciebie zawodzi i pewnie dodatkowo czuje się z tym ujowo. Trzymam kciuki, żeby dojście do normalności nie trwało u was latami [emoji3590]
Też mam nadzieję, kurde te uczucia jeden drugiego nie chce zawieźć, każdy chce być twardy żeby samemu sobie pomóc i przetrwać ten trudny czas.
 
O tyle dobrze, że kuzynka miała świadomość, że powiedziała że rozumie i nie drążyła tematu. Jak poroniłam w tygodniu, w sobote miałam być na imprezie rodzinnej. Moi rodzice tylko byli żeby przetrzeć szlaki. Przynajmniej o tyle dobrze że nikt już nie wypali z gratulacjami nieświadomie. Wiem też, że w końcu kolejny krok muszę zrobić. Dzieciaki czekają na ciocie Mikołaja, wydzwaniają kiedy będę, sami chcą się wprosić na wakacje to jest pierwsze o co pytają. Są świetni. Moi rodzice jeszcze nie wiedzieli a młody 4 lata wypalił w sierpniu że jestem w ciąży 6-7tc. Przyjechali na weekend cała czwórka :o zaczęli się kłócić między sobą i wypaliłam czemu tak się zachowują i mnie denerwują. To młody wyskoczył a czemu mamy cię nie denerwować w ciąży jesteś 🙉 zgasił mnie. I potem chodził za mną i się dopytywał kiedy będziemy mieli dziecko a czemu jeszcze nie mamy. A mojego to tak w przepytki wziął, że mój ojciec tak go nie testował na zięcia. 😂 a czy ty kochasz ciocie, a czemu nie macie jeszcze dzieci skoro kochasz itd...
zrobisz co uważasz,.ale błagam nie rob niczego żeby zadowolić innych jak to moja mama mówi musisz być trochę egoistka w życiu, bo nikt nie wie lepiej jak ty sama czego potrzebujesz. Może być tak że te mikołojki odciągnął cie od tych mysli a ty spędzisz super popoludnie, a wieczorkiem z mężem pogadacie, ale zapytaj siebie czy jestes na to gotowa. To twoja żałoba i masz prawo ja przeżyć jak chcesz.
 
Może opowiem Ci moją historie i spróbujesz spojrzeć na to z innej strony.

Wiadomość o ciąży była dla mnie i mojego partnera zaskoczeniem, ale i ogromnym szczęściem. Na usg był tak samo szczęśliwy jak ja, pierwsze chwilę były czymś niesamowitym. W 6+4 tc lecieliśmy na wakacje, dostałam zielone światło mimo, że wcześniej miałam lekkie plamienia. Zaczęło się już na lotnisku. Już tam kupiłam tampony. Uspokajało się i na nowo. Pierwsze 3 dni wakacji były nieustannym sprawdzaniem czy plamienie ustało czy nie, a ja i tak już wiedziałam jak to się skończy. Roniłam w 7 tygodniu. W 7+1 ruszyliśmy na wycieczkę offroadowa po górach. Mój partner chciał zostać w pokoju, ja nie chciałam. Wiedziałam, że to nic nie zmieni. Byliśmy ponad 2500km od domu, nawet nie w Europie. Mogłam tylko zabijać myśli nic wiecej. Na zdjęciach z tej wycieczki jesteśmy uśmiechnięci i szczęśliwi. Nikt kto je oglądal nawet nie pomyśli jaka tragedia się tam odgrywa. Kłóciliśmy się wtedy w zasadzie w każdej chwili poza tą jedną wycieczką. Ja byłam dla niego potworem bo miałam wrażenie, że nie potrafi mnie zrozumieć, że on nie potrafi cierpieć. Po powrocie do Polski było coraz gorzej. Zachowywalismy się jak ludzie, którzy nie tylko się nie kochają, ale wręcz, nienawidzą. Od razu wyjechaliśmy w góry, a tam wchodząc na szczyt znów przez chwilę było dobrze, a przy zejściu już się rozstaliśmy. Padło tyle potwornych słów, których nigdy bym nie powiedziała. Do pionu postawiła nas moja przyjaciółka, ale nasz związek nigdy nie był już taki sam. We mnie było tyle złości o żalu i już nie wiedziałam czy dlatego, że straciliśmy dziecko czy dlatego że on nie umiał cierpieć tak bardzo jak ja.
Wszystko zmieniło się jak kiedyś zobaczyłam że ocierał łzy segregując moje dokumenty, w których było usg. A później przytulił mnie i po ponad pół roku powiedział, że tęskni. Do dziś nie umiem sobie wybaczyć jaką suką byłam dla niego tylko dlatego, że miałam jakąś wizję jak powinno wyglądać jego przechodzenie przez stratę. Nigdy na to nie zasłużył i dziś wiem, że cierpi dokładnie tak samo jak ja tylko jesteśmy inni i potrzebujemy inaczej to przeżywać.
Nie pozwólcie sobie na to by z Wami się stało to samo. My straciliśmy wiele mięsiecy na dzielenie się nienawiścią zamiast miłością, a później kolejne miesiące by odbudować taki związek jaki mieliśmy.
Jesteście w tym razem, zaufaj mi [emoji3590]
Też tak myślę tylko wolałabym żeby powiedział jeśli coś czuje, ja rozumiem że facet stara się być mocny twardy i nie chce przyznawać do bólu. Nie chce rozmawiać ok, ale niech że mnie to boli, i każde zachowanie będzie mnie jeszcze długo bolało. Ja mam rozumieć i pocieszać go po stracie kota a nie myslal jak mnie zabolało kiedy tydzień po poronieniu nie mówiąc o niczym nagle jak wracaliśmy do domu zajechał na cmentarz do swoich rodzicow a ja się rozryczalalm nie byłam w stanie wyjść z samochodu i się zastanawiał o co mi chodzi. Miałam tak najzwyczajniej przejść do rzeczywistości ?. Wiem że każdy z nas potrzebuje swój odrębny czas, nie wchodzę nie draże tematu, on pewnie też nie chce zaczynać bo się boi że znowu będę ryczeć i pewnie tak będzie, ale wiem że dochodzę do siebie i chce iść dalej a nie cofać. On też musi do tego dorosnąć i dojrzeć. Mimo że razem ale każdy z nas potrzebuje takiej swojej intymności psychicznej. Będzie dobrze, rok przestępny się kończy. Hip hip hurra
 
Ostatnia edycja:
Witajcie, wczoraj miałam dzień załamki - co mogłyście przeczytać na forum wieczorem.... Dziś rano (11 dpo) pomyślałam, że to trochę do mnie nie podobne i mimo, że wiem, że to za wcześnie - zrobiłam test...... Jest druga bledziutka kreseczka.... nie nakręcam się na razie bo jestem po jednej stracie i jednej biochemicznej, aleeeeee....... coś tam jest :D może faktycznie jak człowiek już się nie spodziewa i nie widzi żadnych totalnie żadnych objawów u siebie to jest to TEN cykl.... hmmm.... :)
 
Pokaż [emoji3526]
Witajcie, wczoraj miałam dzień załamki - co mogłyście przeczytać na forum wieczorem.... Dziś rano (11 dpo) pomyślałam, że to trochę do mnie nie podobne i mimo, że wiem, że to za wcześnie - zrobiłam test...... Jest druga bledziutka kreseczka.... nie nakręcam się na razie bo jestem po jednej stracie i jednej biochemicznej, aleeeeee....... coś tam jest :D może faktycznie jak człowiek już się nie spodziewa i nie widzi żadnych totalnie żadnych objawów u siebie to jest to TEN cykl.... hmmm.... :)
 
Witajcie, wczoraj miałam dzień załamki - co mogłyście przeczytać na forum wieczorem.... Dziś rano (11 dpo) pomyślałam, że to trochę do mnie nie podobne i mimo, że wiem, że to za wcześnie - zrobiłam test...... Jest druga bledziutka kreseczka.... nie nakręcam się na razie bo jestem po jednej stracie i jednej biochemicznej, aleeeeee....... coś tam jest :D może faktycznie jak człowiek już się nie spodziewa i nie widzi żadnych totalnie żadnych objawów u siebie to jest to TEN cykl.... hmmm.... :)
Ej ej! Ty nie opowiadaj o tym teście tylko pokazuj Nam go szybko 😍😁
 
reklama
Jutro wyślę, powinien być lepiej widoczny - jeśli to jest TO :) bo na zdjęciu kiepsko widać :( Ale chciałam Wam tak na pocieszenie napisać, że trzeba mieć nadzieję do końca :)
Ale zdjęcie trzeba zrobić odrazu po zrobieniu testu... Po czasie wynik jest nie ważny. Wtedy nawet i 3 kreski mogą być, a nic to nie będzie znaczyć 🤷‍♀️
 
Do góry