reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - II połowa 2020 roku

reklama
Po kłótni z mężem w "miłej" atmosferze mówię Wam dobranoc 😉 jutro chcę tu widzieć wysyp II kresek 💪❤️

Ja miałam za to intensywny wieczór z mężem w pozytywnym sensie ❤️😂 A tu wchodzę i takie akcje rewelacje, jakieś kłótnie 🧐 Jutro obowiązkowo ktoś musi wrzucić tu dwie kreseczki i wnieść pozytywną energię!!

No nic, uciekam spać i do jutra.
Kolorowych snów dziewczyny!😊
 
Moja babcia też powtarzała że rok przestepny zawsze jest pechowy. Dobrze ze się kończy choć z tego roku mam cudownego synka więc nie powinnam narzekać :-)
Mój w delegacji i wraca w weekend... Oj będzie się działo po tygodniu postu :-) Może coś z tego owocnego wyjdzie :-D Dziś 7dc i znowu zaczynam się nakręcać że może warto isc za tydzień na monitoring sprawdzić czy jest owulacja 😜 A miało być bez testowania, monitorowania czy mierzenia 🤣 Poproszę ten kubeł zimnej wody na głowę by doprowadzić mnie do pionu 😜
 
Miesiąc temu dostałam zaproszenie na chrzest do braciszka mojego chrześniaka, odmówiłam nie byłam gotowa. Teraz na Mikołajki miałam ochotę wysłać kuriera. Mój tylko na mnie stapnal że mam jechać a nie weekend w domu, kurcze jak jak się boje swojej reakcji na ich maleństwo , ma w sumie już 2 miesiące. Mam nadzieję że się nie rozkleje.
Byłam w twojej sytuacji nie raz, jak straciłam córkę z powodu szyjki, kończyło mi się zwolnienie 2tyg chcialm przedłużyć, ale mama mnie namawiała żebym wrocila do rzeczywistości, w pracy kolezanka w ciazy tylko tydzień młodszej, gratulowali jej czasami ci którzy dopiero spostrzegli, a ja gryzłam się w policzki od.środka żeby z dusić ból i nie płakać. Moja rada pier**** ich wszystkich to ty masz się dobrze czuć psychicznie, to twoja decyzja, nie chcesz nie jedz, wytlumacz powinni zrozumieć. Jest jednak haczyk ja po takich izolacjach mam dziwne relacje z rodziną męża szczególnie, przyjaciół prawie wcale bo niby wszyscy "nie wiedzieli jak ze mną rozmawiać" a ja izolując się im tego nie ułatwiałam. Co kolwiek zrobisz niech to będzie twoja decyzja.
 
Też tak myślę tylko wolałabym żeby powiedział jeśli coś czuje, ja rozumiem że facet stara się być mocny twardy i nie chce przyznawać do bólu. Nie chce rozmawiać ok, ale niech że mnie to boli, i każde zachowanie będzie mnie jeszcze długo bolało. Ja mam rozumieć i pocieszać go po stracie kota a nie myslal jak mnie zabolało kiedy tydzień po poronieniu nie mówiąc o niczym nagle jak wracaliśmy do domu zajechał na cmentarz do swoich rodzicow a ja się rozryczalalm nie byłam w stanie wyjść z samochodu i się zastanawiał o co mi chodzi. Miałam tak najzwyczajniej przejść do rzeczywistości ?. Wiem że każdy z nas potrzebuje swój odrębny czas, nie wchodzę nie draże tematu, on pewnie też nie chce zaczynać bo się boi że znowu będę ryczeć i pewnie tak będzie, ale wiem że dochodzę do siebie i chce iść dalej a nie cofać. On też musi do tego dorosnąć i dojrzeć. Mimo że razem ale każdy z nas potrzebuje takiej swojej intymności psychicznej. Będzie dobrze, rok przestępny się kończy. Hip hip hurra

Nie możesz go mierzyć swoją miara i narzucać jak ma przechodzić swoją żałobę. Są ludzie którzy w kryzysowych sytuacjach strzelają żartami na prawo i lewo, inni płaczą, inni wpadają w depresje, inni zatapiają się w pracy. Rozumiem, ze go potrzebowałas i potrzebujesz i nie otrzymałaś od niego takiego wsparcia jakiego oczekiwalas, ale musisz tez zrozumieć, ze on tez jest jednostka ludzka, inna niż Ty, inaczej radzącą sobie w takiej sytuacji. Może nie potrafi z Tobą o tym rozmawiać? Może się boi, nie wie jak zareagować? Może żal za strata z która nie może się pogodzić przerzucił na tego kota, który byl „tylko” kotem i jakoś tak łatwiej o tym mówić, jakkolwiek głupio to nie zabrzmiało. Moja mama mówi ze ja swoje instynkty macierzyńskie przekierowalam na psa, im dłużej o tym myśle tym bardziej się z nią zgadzam, choć jeszcze rok temu twardo się upieralam ze tak nie jest i po prostu nie byłam gotowa na dzieci.
 
Moja babcia też powtarzała że rok przestepny zawsze jest pechowy. Dobrze ze się kończy choć z tego roku mam cudownego synka więc nie powinnam narzekać :-)
Mój w delegacji i wraca w weekend... Oj będzie się działo po tygodniu postu :-) Może coś z tego owocnego wyjdzie :-D Dziś 7dc i znowu zaczynam się nakręcać że może warto isc za tydzień na monitoring sprawdzić czy jest owulacja [emoji12] A miało być bez testowania, monitorowania czy mierzenia [emoji1787] Poproszę ten kubeł zimnej wody na głowę by doprowadzić mnie do pionu [emoji12]

Naprawdę kubeł zimnej wody? Akurat monitoring jest przydatnym narzędziem, fachowym, ja bym szła jak miałabym możliwość [emoji16][emoji16][emoji16] No ale jak nie chcesz, to będę się z Tobą bratać, bo w tym miesiącu nie będę u gina ani razu [emoji16] te emocje [emoji849]
 
Byłam w twojej sytuacji nie raz, jak straciłam córkę z powodu szyjki, kończyło mi się zwolnienie 2tyg chcialm przedłużyć, ale mama mnie namawiała żebym wrocila do rzeczywistości, w pracy kolezanka w ciazy tylko tydzień młodszej, gratulowali jej czasami ci którzy dopiero spostrzegli, a ja gryzłam się w policzki od.środka żeby z dusić ból i nie płakać. Moja rada pier**** ich wszystkich to ty masz się dobrze czuć psychicznie, to twoja decyzja, nie chcesz nie jedz, wytlumacz powinni zrozumieć. Jest jednak haczyk ja po takich izolacjach mam dziwne relacje z rodziną męża szczególnie, przyjaciół prawie wcale bo niby wszyscy "nie wiedzieli jak ze mną rozmawiać" a ja izolując się im tego nie ułatwiałam. Co kolwiek zrobisz niech to będzie twoja decyzja.
O tyle dobrze, że kuzynka miała świadomość, że powiedziała że rozumie i nie drążyła tematu. Jak poroniłam w tygodniu, w sobote miałam być na imprezie rodzinnej. Moi rodzice tylko byli żeby przetrzeć szlaki. Przynajmniej o tyle dobrze że nikt już nie wypali z gratulacjami nieświadomie. Wiem też, że w końcu kolejny krok muszę zrobić. Dzieciaki czekają na ciocie Mikołaja, wydzwaniają kiedy będę, sami chcą się wprosić na wakacje to jest pierwsze o co pytają. Są świetni. Moi rodzice jeszcze nie wiedzieli a młody 4 lata wypalił w sierpniu że jestem w ciąży 6-7tc. Przyjechali na weekend cała czwórka :o zaczęli się kłócić między sobą i wypaliłam czemu tak się zachowują i mnie denerwują. To młody wyskoczył a czemu mamy cię nie denerwować w ciąży jesteś 🙉 zgasił mnie. I potem chodził za mną i się dopytywał kiedy będziemy mieli dziecko a czemu jeszcze nie mamy. A mojego to tak w przepytki wziął, że mój ojciec tak go nie testował na zięcia. 😂 a czy ty kochasz ciocie, a czemu nie macie jeszcze dzieci skoro kochasz itd...
 
reklama
Nie możesz go mierzyć swoją miara i narzucać jak ma przechodzić swoją żałobę. Są ludzie którzy w kryzysowych sytuacjach strzelają żartami na prawo i lewo, inni płaczą, inni wpadają w depresje, inni zatapiają się w pracy. Rozumiem, ze go potrzebowałas i potrzebujesz i nie otrzymałaś od niego takiego wsparcia jakiego oczekiwalas, ale musisz tez zrozumieć, ze on tez jest jednostka ludzka, inna niż Ty, inaczej radzącą sobie w takiej sytuacji. Może nie potrafi z Tobą o tym rozmawiać? Może się boi, nie wie jak zareagować? Może żal za strata z która nie może się pogodzić przerzucił na tego kota, który byl „tylko” kotem i jakoś tak łatwiej o tym mówić, jakkolwiek głupio to nie zabrzmiało. Moja mama mówi ze ja swoje instynkty macierzyńskie przekierowalam na psa, im dłużej o tym myśle tym bardziej się z nią zgadzam, choć jeszcze rok temu twardo się upieralam ze tak nie jest i po prostu nie byłam gotowa na dzieci.
Wiem o tyle z wiekiem mądrzeje że nie wymagam okazywania takich samych emocji jak ja. Zresztą ja sama jestem zamknięta z okazywaniem, za dużo przeszłam w przeszłości w młodości, żeby teraz narzucac. Wiem jak tragedia potrafi rozpierdzielic życie, zamknęłam się tak na 10 lat. Potem było wielkie boom i mózgownica zaczęła dopiero otwierać się myśleć i przygotowywać grunt do zmian. Trwało to kolejne 5 lat. A potem strzał zmiana pracy zakup mieszkania, zmiana miejsca otoczenia ludzi i dopiero wtedy zobaczyłam że nie wszyscy życzą komuś źle, że można liczyć na kogoś pogadać. Ale tak to jest jak się żyje w chorym środowisku. Jak inni w łatwy sposób mogą od siebie uzależnić, wykorzystywać bez skrupułów. A prawdziwy oddech złapałam jak się dowiedziałam że ta osoba nie żyje, jaka ja ulgę poczułam. Dlatego nie chce nikogo krzywdzić ale on też musi zrozumieć że takim zachowaniem krzywdzi mnie. Chciałam mikołajowy weekend w łóżku, i tak naprawde pogadać o emocjach, bo nam się za bardzo zaczyna napietrzac wszystko, przed świętami musimy się oczyścić jak u spowiedzi a tu jemu jeszcze praca się zwaliła na najbliższe 2 tygodnie.
 
Do góry