Widzę że załącza Ci się ten sam tok myślenia co mnie. "A może nie chce " " A może coś między nami nie tak ". Z tym że u mnie tak było jakiś czas temu jak mówił że nie chce kolejnego. Potem jak byłam w biochemicznej to tak się ucieszył że nagle pracę po 15 latach chciał zmieniać. Zdecydował że jednak chce maleństwo zwłaszcza że nasz synek nas namawia A teraz po tym winie znowu zaczęłam sobie wkręcać że może jednak nie chce..Mój mówi to samo, tylko że ja już nie wiem jak mam go zachęcać... Ciągle mowi, że chce bardzo dziecka, ale jak kręcę mu tyłkiem, to bywa zmęczony i wtedy mu potrafię powiedzieć, że może to dziś mam owu, że nie może tak całkiem kiedy na ochotę, to się obraża o nici z nastroju...
U nas to zauważyłam, że odkąd mam diagnozę, wiem i on też wie, że nie może być mowy o jakimś spontanie, bo biorę zastrzyk i chodzę na Monitoring, to ogień zgasł jakby...
Ja mam ochotę i jestem napalona w okresie owu, on średnio, za to budzi się w nim tygrys tak tydz przed @ kiedyś mu wjechałam na ambicje i powiedziałam, że przed rozpoczęciem starań potrafił mnie brać po 12h pracy lub po 20km wędrówki w górach jak tylko drzwi pokoju przekroczyliśmy i było na dziko, a teraz wielce zmęczony...
Moze tak naprawdę nie chce dziecka?
A te testy mogą tak wyjść, że 10dc ciemniejsze, 11dc jaśniejsze i 12dc znowu ciemniejsze? Naprawdę zgłupiałam... Teraz właśnie mija 36h po zastrzyku i jestem skołowana... Śluz dalej płodny, w sumie od 8dc się zaczął. Ja czuję, że nie oeknal ten pęcherzyk znowu, chociaż były dwa...
Ale jestem zdania że nie ma co za dużo się nastawiać i nakręcać bo to nic nie da. Tylko moja psychika jest jeszcze odrobinę innego zdania i nie możemy się dogadać