reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki - II połowa 2020 roku

Może opowiem Ci moją historie i spróbujesz spojrzeć na to z innej strony.

Wiadomość o ciąży była dla mnie i mojego partnera zaskoczeniem, ale i ogromnym szczęściem. Na usg był tak samo szczęśliwy jak ja, pierwsze chwilę były czymś niesamowitym. W 6+4 tc lecieliśmy na wakacje, dostałam zielone światło mimo, że wcześniej miałam lekkie plamienia. Zaczęło się już na lotnisku. Już tam kupiłam tampony. Uspokajało się i na nowo. Pierwsze 3 dni wakacji były nieustannym sprawdzaniem czy plamienie ustało czy nie, a ja i tak już wiedziałam jak to się skończy. Roniłam w 7 tygodniu. W 7+1 ruszyliśmy na wycieczkę offroadowa po górach. Mój partner chciał zostać w pokoju, ja nie chciałam. Wiedziałam, że to nic nie zmieni. Byliśmy ponad 2500km od domu, nawet nie w Europie. Mogłam tylko zabijać myśli nic wiecej. Na zdjęciach z tej wycieczki jesteśmy uśmiechnięci i szczęśliwi. Nikt kto je oglądal nawet nie pomyśli jaka tragedia się tam odgrywa. Kłóciliśmy się wtedy w zasadzie w każdej chwili poza tą jedną wycieczką. Ja byłam dla niego potworem bo miałam wrażenie, że nie potrafi mnie zrozumieć, że on nie potrafi cierpieć. Po powrocie do Polski było coraz gorzej. Zachowywalismy się jak ludzie, którzy nie tylko się nie kochają, ale wręcz, nienawidzą. Od razu wyjechaliśmy w góry, a tam wchodząc na szczyt znów przez chwilę było dobrze, a przy zejściu już się rozstaliśmy. Padło tyle potwornych słów, których nigdy bym nie powiedziała. Do pionu postawiła nas moja przyjaciółka, ale nasz związek nigdy nie był już taki sam. We mnie było tyle złości o żalu i już nie wiedziałam czy dlatego, że straciliśmy dziecko czy dlatego że on nie umiał cierpieć tak bardzo jak ja.
Wszystko zmieniło się jak kiedyś zobaczyłam że ocierał łzy segregując moje dokumenty, w których było usg. A później przytulił mnie i po ponad pół roku powiedział, że tęskni. Do dziś nie umiem sobie wybaczyć jaką suką byłam dla niego tylko dlatego, że miałam jakąś wizję jak powinno wyglądać jego przechodzenie przez stratę. Nigdy na to nie zasłużył i dziś wiem, że cierpi dokładnie tak samo jak ja tylko jesteśmy inni i potrzebujemy inaczej to przeżywać.
Nie pozwólcie sobie na to by z Wami się stało to samo. My straciliśmy wiele mięsiecy na dzielenie się nienawiścią zamiast miłością, a później kolejne miesiące by odbudować taki związek jaki mieliśmy.
Jesteście w tym razem, zaufaj mi [emoji3590]

Ja też nie mam zbyt ciekawej historii życia. Jak tylko skończyłam średnią poszłam do pracy, w której facet miał tendencję do wykorzystywania pracowników, uzależniania od siebie. Nieświadomie weszłam w chory związek zawodowy. Cała historia za długa by opowiadać a po drugie po 20 latach chce mieć zamknięty temat. Do tego facet, który był zazdrosny o wszystko, o studia, o to , że chce się spotkać z rodziną. Wszystko nakładało się na psychę i zamiast oderwać się, tym bardziej miałam wrażenie że sobie w życiu nie poradzę. DO tego rodzinna tragedia spowodowała, że tym jeszcze bardziej się odizolowałam. W międzyczasie zakończyłam związek z partnerem, przyszła częściowa ulga. Ale w każdym facecie widziałam potwora, gdzie zakończy się tak samo, tortury psychiczne. i tak minęło 15 lat, dziewczyny, dzisiaj nie wierzę jak mi to minęło. ogólnie po 10 latach musiałam dobić dna żeby się odbijać. A pomógł mi skok ze spadochronu, który pokazał, że mimo lęku (mam lęk wysokości, wejście na drabinę dla mnie to dramat) potrafię. To było lepsze niż or...... 😁 . no i tak zaczęłam żyć na nowo, stwierdziłam, że z facetem czy bez mogę być szczęśliwa. Ponad rok temu poznaliśmy się przez internet 😜 miało być tak, że on ma być osobą towarzyszącą na mojej imprezie , ja na jego i do widzenia. Sprawy się potoczyły inaczej. Parę miesięcy temu stwierdziliśmy, że bez sensu się zabezpieczać ryzyko w naszym wieku ciąży też już mniejsze niż u nastolatek, to co będziemy się ograniczać, korzystamy z życia jakie nam los przyniesie. Jak zobaczyłam II kreski 05,08,2020 nogi zmiękły co my zrobimy ale jednocześnie spokój ducha. Tydzień później pokazałam mu jaki pojazd będzie musiał kupić niedługo, niech zobaczy czy leasing dadzą 😁 . Zaskoczenie, totalnie wybiło go, po tygodniu tak naprawdę zaskoczył, chciał się wszystkich chwalić. Przystopowałam, zrozumiał obawy. Przez te prawie 2 miesiące zrobił to co nie mogłam doprosić się przez rok taką miał energię. Kiedy zaczęło się z poronieniem wiedziałam, że mogę na niego liczyć, ogólnie chciałam być sama, ale że krwawiłam mocno (wszystko się działo w domu) bałam się trochę ale wiedziałam też, że to jego dotyczy i on też stracił dziecko. Wiedziałam, że teraz wybuch emocji, źle wypowiedzianych słów może zniszczyć to co przez rok wypracowywaliśmy. Choć mu mówiłam, że burza hormonów , gwałtownych zmian, mogę wybuchnąć bo tak się czuję, Ma mnie po prostu doprowadzić do pionu, pocałować, nakrzyczeć , wstrząsnąć. Udało się bez tego wszystkiego. Trochę dlatego, że ze względu na pracę nie mieszkamy na co dzień. On zaskoczył że straciliśmy dziecko też dopiero po 2 tygodniach, dopiero wtedy był wyrzut emocji. I też tak myślę, że każdy z nas potrzebuje swój indywidualny czas na dojście ale też wiem że nie można w nieskończoność. Wiem, że jak nie zrobię kolejnego "skoku ze spadochronu" to nie pójdę dalej. nie mogę w nieskończoność zamykać się na ludzi i ograniczać kontakty, zwłaszcza rodzinne.
 
reklama
Kurczę, a ja dlatego nie chce testów robić przed @... Właśnie tu na forum się w tym utrwaliłam. Najwcześniej trzy dni po tym jak @ się spóźnia. Czemu? Bo nie chcę się doszukiwać. Jest ta kreska, nie ma, jest cień, nie ma, jest cień cienia, a może za mała czułość, a może powtórzyć za dwa dni, coś przebija, a może nie przebija... Zrobię dopiero jak @ będzie się trzy dni spóźniać i jak ma być ciąża to kreska powinna być taka, żebym nie miała wątpliwości. 😂
 
Kurczę, a ja dlatego nie chce testów robić przed @... Właśnie tu na forum się w tym utrwaliłam. Najwcześniej trzy dni po tym jak @ się spóźnia. Czemu? Bo nie chcę się doszukiwać. Jest ta kreska, nie ma, jest cień, nie ma, jest cień cienia, a może za mała czułość, a może powtórzyć za dwa dni, coś przebija, a może nie przebija... Zrobię dopiero jak @ będzie się trzy dni spóźniać i jak ma być ciąża to kreska powinna być taka, żebym nie miała wątpliwości. 😂
Dokładnie! ❤️ Cóż za mądry wpis 😁
 
Ja zrobiłam w dniu spodziewanej @ i dzień później i normalnie to bym wywaliła do śmieci i zaraz miała okres. A teraz pierwszy raz w życiu napisałam na forum i jak zaczęłam dostawać wiadomości, że tak że może ciąża, że ktoś tak miał itp to mi tak odje.... Że jeszcze 3 testy zrobiłam i kresek się doszukiwałam [emoji1787][emoji1787][emoji1787][emoji1787]
Kurczę, a ja dlatego nie chce testów robić przed @... Właśnie tu na forum się w tym utrwaliłam. Najwcześniej trzy dni po tym jak @ się spóźnia. Czemu? Bo nie chcę się doszukiwać. Jest ta kreska, nie ma, jest cień, nie ma, jest cień cienia, a może za mała czułość, a może powtórzyć za dwa dni, coś przebija, a może nie przebija... Zrobię dopiero jak @ będzie się trzy dni spóźniać i jak ma być ciąża to kreska powinna być taka, żebym nie miała wątpliwości. [emoji23]
 
Kurczę, a ja dlatego nie chce testów robić przed @... Właśnie tu na forum się w tym utrwaliłam. Najwcześniej trzy dni po tym jak @ się spóźnia. Czemu? Bo nie chcę się doszukiwać. Jest ta kreska, nie ma, jest cień, nie ma, jest cień cienia, a może za mała czułość, a może powtórzyć za dwa dni, coś przebija, a może nie przebija... Zrobię dopiero jak @ będzie się trzy dni spóźniać i jak ma być ciąża to kreska powinna być taka, żebym nie miała wątpliwości. [emoji23]
Tak bardzo się z tym zgadzam[emoji1319] Jeszcze jedna zaleta tego jest taka, że można sobie oszczędzić niepotrzebnego cierpienia np przy bichemicznej. Bez testowania nawet sie nie jest świadomym, że się ją miało.
 
Tak bardzo się z tym zgadzam[emoji1319] Jeszcze jedna zaleta tego jest taka, że można sobie oszczędzić niepotrzebnego cierpienia np przy bichemicznej. Bez testowania nawet sie nie jest świadomym, że się ją miało.

Teoretycznie te wczesne biochem tak, ale np ja miałam 4 biochemiczne i zazwyczaj tydzień po terminie @ się wszystko rypalo wiec i tak bym wiedziała[emoji20]
 
Tak bardzo się z tym zgadzam[emoji1319] Jeszcze jedna zaleta tego jest taka, że można sobie oszczędzić niepotrzebnego cierpienia np przy bichemicznej. Bez testowania nawet sie nie jest świadomym, że się ją miało.
o tak! Ja byłam głupia i zrobiłam juz kilkanaście miesięcy temu. Dwa dni przed terminem @ cień cienia, najpierw płacz bo nie planowaliśmy wtedy ciąży, a później jednak radość. Więc gdy w dniu @ zawitała do mnie, nie dało się nie popłakać. Nie liczę tego nawet jako ciąże czy poronienie bo gdybym nie zatestowała zbyt wcześnie to bym nawet nie wiedziała. Teraz tak już nie zrobię, chociaż w ostatnim cyklu tak sobie wkręciłam ciąże, że testowałam, ale raczej żeby ostudzić entuzjazm. Za każdym razem robiłam ten test, żeby upewnić się, że nie. Ale już wiem że to do niczego nie prowadzi.
 
reklama
Przede wszystkim na te wczesne testy szkoda kasy bo co ma być to będzie czy w dniu @ czy 3 dni po.

Ja sie przyznaje bez bicia ze jestem okropnie niecierpliwa jeśli o to chodzi i nie będę nawet starać się ukrywać ze tak nie jest.

Ja tracę kasę na testy jak głupia jak nawet kreska jest już tak czy siak bo po moich biochem mam tak ze muszę widzieć ze ta kreska ciemnieje i koniec bo nie mam jak zrobić bety. To zle i dobrze z jednej stront ale swoje nerwy i kasę tracę jak coś wiec [emoji2370]
 
Do góry