Ja miałam luz z początku, niestety przy okazji cytologii gin się dopatrzył torbieli, a po obserwacji następnych cykli stwierdził brak owulacji, także u mnie akurat dobrze się stało, że poszłam do gina praktycznie na samym pieczątku starań, bo bym być może sobie chodziła z torbielami nieświadoma, starała się i traciła nadzieję zamiast się diagnozować i szukać pomocy
i tak czasem pluje sobie w twarz, że nie poszłam na samiutkim początku, bo być może mogłabym już sobie pomóc
a tak obiegalam się badać progesteron co cykl jak głupia, w labo to już chyba śmieją się ze mnie
schiz
Dzis mam druga wizytę u nowego gina, lecę z wynikami uzupełniającymi tego, co już sama mu pod nos podsunęłam na 1 wizycie
no i podejrzeć jak tam pęcherzyk
nie do końca ma zaufanie do diagnozy poprzedniego lekarza z czego się w zasadzie cieszę
Świeze spojrzenie jest ważne w diagnostyce