Dziękuję,
Przechodzę swoje. W poniedziałek wieczorem odeszły mi wody. Męczyli mnie oksytocyną z reakcją żadną, we wtorek wieczorem cesarka, wyjęli małego, na obserwację do inkubatora, ja na pooperacyjnej. Przybiegają w nocy, dziecko zostało zaintubowane, wywiezione na drugi koniec szpitala, zgody na wszystko mi każą podpisywać. Wsiedli na mnie że pewnie ma wadę serca z powodu mojej cukrzycy i czy robiłam prenatalne. Podejrzeń przez całą ciążę żadnych w kwestii wad serca. Po spionizowaniu mąż mnie zawiózł na wózku do syna, bieda taka, same kabelki, rurki. Z każdym dniem się poprawia na szczęście, oddycha już sam przez Cpap, ale dalej w śpiączce jest farmakologicznej, nie możemy go na razie nawet głaskać, teraz żółtaczka, naświetlania. Nie znależli mu wad wrodzonych, ale za każdym pójsciem do niego boję się co usłyszę. Walczę o laktację bo oczywiście mleka ani kropli u mnie. Na sczęście doradziła mi mądra położna wypożyczenie med.eli profesjonalnej i to dopiero daje jakiś postęp, tzn uzbierałam łyżeczkę mleka z dwóch piersi dzisiaj
Reszta tylko mnie macała i wzdychala że suche te moje cycki, a przecież mleko już w ciąży występuje. U mnie nie.
Trzymajcie kciuki.