joanna84-84
Fanka BB :)
Witam
Głupio mi tak trochę, że się wcinam w wątek , chciałam tylko napisać jak to u mnie wyglądało z konfliktem i szczepionką. Dostałam ją po urodzeniu Amelki, ona ma grupę 0+. Potem długo się staraliśmy o Igora, niestety po drodze było poronienie, wykonano łyżeczkowanie w znieczuleniu, zastrzyku nie dostałam. Potem urodził się Igo, szczepionkę dostałam normalnie, on ma grupę B+. Później była kolejna strata, obyło się bez zabiegu, szczepionki nie dostałam.
Teraz jestem w 25 tc, na początku ciąży miałam krwawienia, byłam pewna, że już po wszystkim. Krwawienia trwały ze 2 tygodnie. W tym czasie u gina byłam ze 3 razy i dopiero przy tym ostatnim razie zapytał się mnie czy byłam w szpitalu na zastrzyku. Zrobiłam wielkie oczy, bo nie wiedziałam o czym mówi. Wtedy mi wytłumaczył, że przy krwawieniu powinnam dostać szczepionkę, w razie gdyby krew dziecka i moja się wymieszały.
Oczywiście od razu tam pojechałam, ale po badaniu inny gin stwierdził, że szczepionkę powinnam dostać jeśli miałabym silne krwawienie jak przy @ a u mnie było już wtedy bardziej plamienie.
I dopiero wtedy przejrzałam internet i dowiedziałam się, że przy poronieniach też powinnam mieć szczepienie. Wygląda jednak na to, że brak tych szczepionek mi nie zaszkodził.
Przepraszam za takie wchodzenie "z butami" w wątek. Przyznaję, że od pewnego czasu was podczytuję i żałuję, że nie dołączyłam do was podczas starań.
A czytam was, bo uwielbiam widok dwóch kreseczek i cieszę się jak ktoś, kto pragnie dziecka je dostaje
Powodzenia dla was
Głupio mi tak trochę, że się wcinam w wątek , chciałam tylko napisać jak to u mnie wyglądało z konfliktem i szczepionką. Dostałam ją po urodzeniu Amelki, ona ma grupę 0+. Potem długo się staraliśmy o Igora, niestety po drodze było poronienie, wykonano łyżeczkowanie w znieczuleniu, zastrzyku nie dostałam. Potem urodził się Igo, szczepionkę dostałam normalnie, on ma grupę B+. Później była kolejna strata, obyło się bez zabiegu, szczepionki nie dostałam.
Teraz jestem w 25 tc, na początku ciąży miałam krwawienia, byłam pewna, że już po wszystkim. Krwawienia trwały ze 2 tygodnie. W tym czasie u gina byłam ze 3 razy i dopiero przy tym ostatnim razie zapytał się mnie czy byłam w szpitalu na zastrzyku. Zrobiłam wielkie oczy, bo nie wiedziałam o czym mówi. Wtedy mi wytłumaczył, że przy krwawieniu powinnam dostać szczepionkę, w razie gdyby krew dziecka i moja się wymieszały.
Oczywiście od razu tam pojechałam, ale po badaniu inny gin stwierdził, że szczepionkę powinnam dostać jeśli miałabym silne krwawienie jak przy @ a u mnie było już wtedy bardziej plamienie.
I dopiero wtedy przejrzałam internet i dowiedziałam się, że przy poronieniach też powinnam mieć szczepienie. Wygląda jednak na to, że brak tych szczepionek mi nie zaszkodził.
Przepraszam za takie wchodzenie "z butami" w wątek. Przyznaję, że od pewnego czasu was podczytuję i żałuję, że nie dołączyłam do was podczas starań.
A czytam was, bo uwielbiam widok dwóch kreseczek i cieszę się jak ktoś, kto pragnie dziecka je dostaje
Powodzenia dla was