Mój mąż również był przy porodzie. Z tym, że siedział sobie z boku, na wysokości mojej klatki piersiowej więc nie zaglądał 'od dupy strony'

. Generalnie był dla mnie mega wsparciem, może nie pod za sporodu bo na porodówce byłam niecałe 20minut, wliczając w to czekanie aż zzo zadziała

ale miałam poród wywoływany od rana, więc byliśmy razem w pokoiku prywatnym, pomagał mi brać prysznic i skakać tam na piłce, gdy dostałam mega skurczy po oksytocynie, masował mnie, itp rzeczy. Nasze życie intymne w żaden sposób nie ucierpiało. Widział przez całą ciążę, jak zmienia się moje ciało, więc nic nie było mu obce. Teraz mówi, że nie wyobraża sobie nie być przy drugim porodzie.
Co do wiązania nog, to w życiu o tym nie słyszałam. Ja rodziłam sn, kazali mi się ułożyć w wygodnej pozycji, plan porodu miałam że szpitala do wypełnienia, były tam pytania o każda zgodę, o to w jakiej pozycji chce rodzic, czy zgadzam się na nacięcie krocza, na zzo. Oprócz tego na początku po przyjęciu do szpitala przyszła ginka z położna i zapytały czy mam jakieś pytaniaz wątpliwości, czy chce o czyms pogadac.... Położna była tak mega fajna osoba (na porodówce były 2 położne, anastezjolog i ginekolog), którzy cały czas mnie wspierali. Podczas parcia mówiły Wiola, pięknie, dasz radę, jeszcze troszkę. Dla mnie to było mega motywujące. A najbardziej chyba to, jak anastezjolog stał z pudełkiem Rafaello i mówił, pani Wiolu, jeszcze chwilką i będziemy jeść razem


(to historia że znieczuleniem... Gdy zaczęły się naprawdę mocne skurcze po oksytocynie, ledwo dawałam radę, przyszła położna i przepraszała mnie, że muszę czekać na anastezjologa ale mieli nieplanowane cc dziewczyny w 29tc i anastezjolog musiał zostać do samego końca porodu u niej. Jak już wzięli mnie na porodówkę i dostałam znieczulenie, to powiedzialam, do niego, że wycałuję mu ręce jak będzie po wszystkim za te ulgę, a on do mnie, że chyba największe pani Marzenie, żeby już urodzić, a ja na to, że tak, to największe a zaraz po tym, żeby zjeść coś bo nie jadłam od 5 rano a była godzina 21.) więc zaraz po porodzie dostałam od niego Rafaello



Co do naciskania na brzuch, mi podczas porodu nie naciskali ale robili to po porodzie, ponieważ nie mogłam urodzić łożyska, zapytali mnie jednak czy się zgadzam na nacisk, wyjaśnili, że jest to w celu uniknięcia ręcznego wydobycia łożyska.